Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przecież trochę jednak widzę...

Tomasz Kubaszewski
Medale Joanny Mendak zdobyte na najważniejszych imprezach sportowych można już liczyć w dziesiątkach. Wszystko to 20-letnia pływaczka z Suwałk zawdzięcza talentowi oraz niesłychanej pracowitości
Medale Joanny Mendak zdobyte na najważniejszych imprezach sportowych można już liczyć w dziesiątkach. Wszystko to 20-letnia pływaczka z Suwałk zawdzięcza talentowi oraz niesłychanej pracowitości
Ma raptem 20 lat, a wiele już osiągnęła

Joanna Mendak, suwalczanka, znowu jest na ustach całej Polski. Z przeprowadzonych w Brazylii mistrzostw świata w pływaniu osób niepełnosprawnych przywiozła trzy medale, w tym złoty. Pobiła też rekord świata. Zaraz potem znalazła się w czołówce plebiscytu na najlepszych polskich sportowców niepełnosprawnych. Wśród kobiet zajęła drugie miejsce. Za znaną tenisistką stołową Natalią Partyką.

- Cieszę się i z jednego, i z drugiego - opowiada Joanna Mendak. - Zawody w Brazylii łatwe nie były, a wśród ludzi niepełnosprawnych jest sporo dobrych sportowców.

Od wody uciekała, gdzie pieprz rośnie
Ma raptem 20 lat, a wiele już osiągnęła. Jako piętnastolatka zdobyła pierwszy złoty medal na paraolimpiadzie. Cztery lata później, w Pekinie, znowu stawała na podium, tym razem na najwyższym. Nie ma zawodów rangi mistrzowskiej, z których nie wróciłaby z medalami.

- Ona ma wyjątkową smykałkę do pływania - uważa Edward Dec, odkrywca jej talentu i wieloletni trener. - Gdyby mogła przechodzić cały cykl treningowy, byłaby jedną z najlepszych w Polsce wśród pełnosprawnych.

Z treningiem nie może jednak przesadzać. Nie powinna na przykład ćwiczyć na siłowni. Bo to grozi całkowitą utratą wzroku.

Na jedno oko Joanna Mendak nie widzi w ogóle. Na drugie - bardzo słabo. Kiedy dorastała, stan widzącego oka zaczął się gwałtownie pogarszać. Dziewczynie groziła całkowita ślepota. Ten proces na szczęście się zatrzymał.

Urodziła się jako wcześniak. Problemy ze wzrokiem pojawiły się trochę później. Rodzice się jednak nie załamali.

- Asia była w stosunku do swoich rówieśników niezbyt dobrze rozwinięta fizycznie - opowiadał ojciec Jarosław Mendak. - Lekarze zalecili pływanie.

Pierwsza wizyta na basenie okazała się prawdziwym niewypałem. Mała dziewczynka uciekała od wody, gdzie pieprz rośnie.

- W życiu nie pomyślałbym wtedy, że wyrośnie z niej mistrzyni pływania - dodawał ojciec.

Wszystko potoczyło się jednak bardzo szybko. Mała Asia trafiła na znakomitego trenera - Edwarda Deca. Robiła błyskawiczne postępy.

- Ona sama potrafi narzucić sobie taki reżim, że każdy mógłby się od niej uczyć - uważa trener.

Rodzice dodają, że ich córka jest wręcz wzorem sportowca. Niepowodzenia mobilizują ją do jeszcze większej pracy. Tak jest zarówno na pływalni, jak i w życiu.

W ubiegłym roku Joanna zdała maturę w suwalskim ogólniaku i dostała się na warszawską Akademię Wychowania Fizycznego. Studiuje tam fizykoterapię. Ma indywidualny tok studiów. Z pierwszego roku został jej jeszcze jeden egzamin. Wkrótce zamierza do niego podejść.

Z łóżka wskakuje do basenu
- Pierwszy trening mam codziennie o godzinie 5.40 - opowiada. - Dobrze, że basen jest blisko akademika. To pięć minut drogi. Do wody wskakuję więc niemal prosto z łóżka.

Wieczorem jest jeszcze jeden trening. Trzeba dawać z siebie wszystko, bo najbardziej znany polski trener pływacki Paweł Słomiński jest bardzo wymagający.

Joanna Mendak trochę tej zmiany się bała. Edward Dec był dla niej niemal jak drugi ojciec. W Warszawie miała natomiast trafić do znanego trenera, który szkolił choćby Otylię Jędrzejczak.

- Pan Słomiński ma zupełnie inną koncepcję treningu niż pan Dec - opowiada. - Ale zdążyłam się już do tego przyzwyczaić.

Podobnie jak do Warszawy. Na początku to wielkie miasto ją przerażało. - W Suwałkach znałam niemal każdy kąt, wszędzie można było dojść z buta - opowiada. - A Warszawa jest olbrzymia. Trzeba korzystać z autobusów i tramwajów.

Dla osoby niedowidzącej to spory problem. W Suwałkach można było poruszać się na pamięć. A w Warszawie już się nie da.

- Ale jakoś sobie poradziłam - mówi Joanna Mendak. - Przecież trochę jednak widzę... Ale ten hałas 24 godziny na dobę trudno jednak znieść.

Nigdy się nie poddała
Joanna nie może już doczekać się świąt. Przyjedzie oczywiście do rodzinnego domu. Dawno tu już nie była.

- Ojej, jak się stęskniłam za moimi Suwałkami! - podkreśla.

Na świątecznym stole znajdą się jej ulubione dania.

- Ale tak naprawdę, to przepadam przede wszystkim za tymi bożonarodzeniowymi słodkościami. To jest dopiero to!

A co chciałaby znaleźć pod choinką?

- Mikołaj przychodzi do mnie co rok, więc pewnie i teraz nie zapomni. Lubię niespodzianki i cieszę się z każdego prezentu.

W pływaniu wszystko jeszcze przed nią. Przyszłoroczne mistrzostwa świata niepełnosprawnych będą jednocześnie kwalifikacjami do paraolimpiady w Londynie. Trzeba więc dobrze tam wypaść. Po to, aby ze stolicy Wielkiej Brytanii przywieźć garść medali. Może nawet złotych.

- To niesłychana dziewczyna - mówi o niej ojciec.

Ze swoim nieszczęściem znakomicie sobie radzi. Mogłaby pewnie chodzić z białą laską i rozpaczać nad swoim ciężkim losem. Ale się nie poddała.

- Dzięki żmudnej pracy, wielu wyrzeczeniom i samozaparciu osiągnęła taki sukces, o jakim ludzie w pełni zdrowi mogą tylko pomarzyć - komentowała kolejne wyczyny Joanny Lilianna Zielińska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Suwałkach, które zajmuje się także osobami niepełnosprawnymi. - Ona uzmysławia wszystkim, że niepełnosprawność to nie wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna