Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez kilkudziesięciu rolników możemy nie mieć lotniska

Urszula Ludwiczak
– Przyjechaliśmy tu po wyrok – mówili zgromadzeni w Urzędzie Marszałkowskim rolnicy z gminy Tykocin. – A naszego burmistrza za to, że nie jest z nami, na taczkach trzeba wywieźć!
– Przyjechaliśmy tu po wyrok – mówili zgromadzeni w Urzędzie Marszałkowskim rolnicy z gminy Tykocin. – A naszego burmistrza za to, że nie jest z nami, na taczkach trzeba wywieźć!
Ziemia jest po to, aby wydawać plony, a nie ją zabetonować! Nie ustąpimy! Niech do nas przyjadą i wywiozą albo wystrzelają, jak Stalin czy Hitler, bo ziemi bez naszej zgody nie wezmą - takie okrzyki po ogłoszeniu decyzji, że regionalne lotnisko powstanie w gminie Tykocin, wznosiło kilkudziesięciu rolników, którzy przyjechali w piątek do Białegostoku.

Właśnie tego dnia Zarząd Województwa Podlaskiego ogłosił, że wybrał lokalizację dla tej inwestycji w rejonie miejscowości Sawino - Saniki - Bagienki w gminie Tykocin. - Nie wpuścimy! Niech pan, panie marszałku, nie myśli, że tak łatwo zbuduje na naszej ziemi lotnisko! - krzyczeli rolnicy.

Zarząd do wyboru miał trzy lokalizacje, dla których opracowywano raporty oddziaływania na środowisko: Nowe Chlebiotki w gm. Zawady, Topolany koło Michałowa albo Saniki w gm. Tykocin. W ekspertyzach żadna z tych lokalizacji nie wypadła jednoznacznie najlepiej, każda miała plusy i minusy. Największy opór społeczny był właśnie w gm. Tykocin, z kolei w Nowych Chlebiotkach najbardziej niekorzystnie wypadał czynnik przyrodniczy. Dlatego eksperci wskazywali za najlepsze wyjście Topolany.

Zarząd wybrał jednak gminę Tykocin. - Decyzja jest ostateczna. Ale nie zapadła jednogłośnie - mówił marszałek województwa Jarosław Dworzański. - Czterech członków zarządu było za, jeden się wstrzymał. Mimo trudności społecznych zdecydowała tu lokalizacja, centralna w województwie.

Marszałek zapowiada, że z każdym z mieszkańców gminy, którego budowa lotniska dotknie bezpośrednio, władze będą rozmawiać. Aby wybudować lotnisko potrzebne jest pozyskanie 300 ha prywatnej ziemi, na której stoi 11 zabudowań mieszkalnych i 37 budynków gospodarczych. - Chcemy pozyskać te grunty w drodze negocjacji, nie chcemy stosować przymusu - zapewniał marszałek.

Jakich pieniędzy rolnicy mogą się spodziewać za ziemię, trudno ocenić. - Oczekiwania są większe niż transakcje jakie na tych nieruchomościach się odbywają - mówią członkowie zarządu.

- Podobno będą płacić po 15-20 tys. za hektar, a co to za pieniądze, jak ta ziemia to dla nas wszystko. Gdzie my bez niej pójdziemy? Co z nami będzie, co zrobimy za takie pieniądze? - mówią rolnicy. - Dlatego my ich nie chcemy, chcemy dalej tu żyć, gdzie żyjemy. Ziemi tak łatwo nie oddamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna