Jeżeli zna się dobre miejsca, w ciągu pół godziny można spokojnie uzbierać ponad 15 kg ślimaków - zapewnia Jan Nienałtowski z Piątnicy. - Sam to sprawdziłem, gdyż miałem mnóstwo winniczków na działce.
Skupem ślimaków Nienałtowski zajmuje się po raz pierwszy. Przyznaje, że w naszym regionie zbieranie winniczków nie jest jeszcze zbyt popularne, ale w innych częściach Polski co roku w maju wyrusza po nie całkiem sporo osób. Tak jest m.in. na Warmii i Mazurach czy w okolicach Zielonej Góry. Zainteresowanie bywa tak duże, że aby chronić populację, wojewódzcy konserwatorzy przyrody muszą zakazywać zbiorów. Nam to na razie nie grozi.
Winniczków najlepiej szukać w sadach, parkach, na cmentarzach i nieużytkach, ale też w pobliżu rzek, choć nie w strefie zalewowej. Nie ma ich natomiast tam, gdzie powszechnie stosuje się pestycydy.
Nienałtowski przekonuje, że gdy zna się dobre miejsce, gdzie ślimaków jest pod dostatkiem, to pracując wczesnym rankiem można zarobić 100 zł i więcej. Płaci bowiem 1,5-2 zł za kg.
- Nie ma się czego brzydzić - zapewnia. - Wystarczy do zbierania włożyć rękawiczki.
Polskimi ślimakami zajadają się przede wszystkim Francuzi, którzy u siebie winniczki zdążyli już wytępić, a w zasadzie zjeść.
Ale gustują w nich również Hiszpanie, Włosi czy Belgowie. Nigdyś chętnie spożywano je także w Rzeczpospolitej: nie były one bowiem traktowane jako mięso, zatem idealnie nadawały się na długie okresy postu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
