Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rację mieli pracownicy

Aleksandra Gierwat
Małgorzata Pieniek i Wojciech Daszkowski od wielu miesięcy czekali na ten wyrok. Teraz czekają na odwołanie przełożonego.
Małgorzata Pieniek i Wojciech Daszkowski od wielu miesięcy czekali na ten wyrok. Teraz czekają na odwołanie przełożonego.
Sąd dał wiarę ich zeznaniom, ale radość z wyroku nie jest pełna. - Zbyt łagodny! - mówią pracownicy. Po ogłoszeniu werdyktu udali się do starosty.

Jest wyrok, czas na odwołanie dyrektora - mówili wczoraj byli i obecni pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Kozarzach, udając się do starosty.

Sąd Rejonowy w Wysokiem Mazowieckiem skazał Mirosława K., dyrektora DPS-u i jednocześnie radnego gminy Ciechanowiec, na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i karę grzywny. Dodatkowo wydał mu roczny zakaz sprawowania stanowisk kierowniczych. Wyrok nie jest prawomocny.

To nie był ten dom
Choć Mirosław K. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, sąd nie miał wątpliwości, że przekroczył on uprawnienia, gdy wysyłał w latach 2005-2007 swoich pracowników do pracy przy budowie domu. Ale nie tego w Kozarzach dla podopiecznych, tylko własnego, w Białymstoku.

Ponadto potwierdziły się zarzuty, że oprócz pracowników, do pracy na swej posesji dyrektor "zatrudniał" także dwoje niepełnosprawnych pensjonariuszy!

Mirosław K. nie chciał komentować wyroku.

Dyrektorowi mówią: Żegnaj
Wyrok nie usatysfakcjonował byłych i obecnych pracowników.
- Z pięć lat mu się za to należy! - przekonuje Wojciech Daszkowski.

Tuż po ogłoszeniu wyroku kilkuosobowa grupa byłych i obecnych pracowników, która przyjechała z Kozarzy i Ciechanowca, udała się do starosty. Pytali, jak długo jeszcze trzeba będzie czekać na odwołanie dyrektora.
- Jest wyrok, pora zrobić kolejny krok - mówił wczoraj u starosty Jan Pieniek, mąż jednej z pracownic. - Moja żona codziennie się tam męczy.

Ci, którzy zeznawali przeciw dyrektorowi, a pozostali w DPS-ie muszą stawiać czoło nieprzyjemnej atmosferze w pracy. Ale ponoszą też konsekwencje finansowe.

- Gdy ujawniono zeznania syna, żonie nagle odebrano premię - kontynuował Pieniek.
Inni nie wytrzymali presji. Odeszli lub zostali do tego zmuszeni.

- Jak długo jeszcze ten człowiek będzie rządził w Kozarzach? - pyta zdenerwowana Dorota Siwek, była pracownica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna