Zdarzenie miało miejsce niemal dokładnie rok temu. Waldemar Kotowski, ojciec Magdaleny, usłyszał jej krzyk. Wybiegł na ulicę. Zobaczył córkę leżącą na jezdni i odjeżdżający samochód. Jak twierdzi, był to ford należący do radnego S. Kotowski ruszył w pościg. Forda odnalazł na posesji rodziny S.
- Wyraźnie czułem od tego pana alkohol - opowiadał ojciec. - Twierdził jednak, że to nie on kierował.
Kiedy nie miejscu pojawiła się policja, Andrzej S. gdzieś zniknął. Został odnaleziony dopiero po trzech godzinach w domu swoich znajomych. Miał 2,36 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.
65-letni obecnie S., który radnym został z listy Samoobrony, przyznał się pierwotnie do winy. Potem jednak wszystko odwołał. Twierdzi, że kierowany przez niego samochód nikogo nie potrącił.
- Policja z góry założyła, że to mój klient jest winny i nie znalazła prawdziwego sprawcy wypadku - mówiła dzisiaj przed sądem Anna Walulik, obrońca Andrzeja S., domagając się jego uniewinnienia.
Magdalena Kotowska doznała poważnego urazu kręgosłupa. Długo leżała w szpitalu, a potem musiała nosić gorset ortopedyczny.
W mowie końcowej prokurator domagał się nie tylko kary bezwzględnego więzienia, ale też naprawienia szkód w stosunku do poszkodowanej, 8 tys. zł grzywny i zakazu
prowadzenia pojazdów mechanicznych przez 8 lat. Wyrok sąd ogłosi za tydzień.
Andrzej S., który wcześniej był zatrudniony w Powiatowym Urzędzie Pracy w Suwałkach, jest już dzisiaj na emeryturze. Funkcję radnego wykonuje, jakby nic się nie stało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?