Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Lewandowski wiele zawdzięcza trenerowi z regionu

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Robert Lewandowski chętnie przyjeżdża na spotkania z młodymi piłkarzami. Opowiada im, co trzeba zrobić, by zagrać np. z Realem Madryt i strzelić cztery gole. Z prawej – jego pierwszy trener Marek Krzywicki z Suwałk.
Robert Lewandowski chętnie przyjeżdża na spotkania z młodymi piłkarzami. Opowiada im, co trzeba zrobić, by zagrać np. z Realem Madryt i strzelić cztery gole. Z prawej – jego pierwszy trener Marek Krzywicki z Suwałk. Varsovia Warszawa
Gdyby nie pochodzący z Suwałk trener Marek Krzywicki, nikt dzisiaj pewnie nie wiedziałby, kim jest Robert Lewandowski - najbardziej znany i najdroższy polski piłkarz. - To zasługa jego talentu i pracowitości - mówi skromnie trener.

Ta historia zdarzyła się wiele lat temu. Lewandowski był wtedy 18-latkiem. Próbował swoich sił w Legii Warszawa. Pewnego dnia klubowa sekretarka wręczyła mu jego kartę zawodniczą. Powiedziała, żeby szukał szczęścia w innych klubach, bo do Legii się nie nadaje.

Dzisiejszy as reprezentacji Polski i Borussii Dortmund był załamany. O pomoc poprosił trenera Krzywickiego. A ten skorzystał ze swoich znajomości i "załatwił" Lewandowskiemu grę w Zniczu Pruszków. To był początek wielkiej kariery.

Bobkiem zajmował się przez kilka lat

Marek Krzywicki urodził się w Suwałkach. Ojciec - były piłkarz, matka - lekkoatletka i nauczycielka wychowania fizycznego. Trudno się dziwić, że syn też chciał zostać sportowcem.
Zaczął grać w suwalskich Wigrach. Strzelał bramki niemal na zawołanie. Jako 16-latek trafił do kadry Polski juniorów. Zagrał tam kilka spotkań. W drużynie seniorów suwalskiego klubu zadebiutował w wieku 17 lat. Szybko stał się podporą Wigier. Dynamiczny, skuteczny - dziennikarze zachwycali się młodym piłkarzem.

Zdał jednak maturę i trzeba było pomyśleć o studiach. Dostał się na warszawski AWF. Tego z grą w Wigrach pogodzić się nie dało. Marek Krzywicki zaczął występować w stołecznym AZS-AWF. To jednak była tylko klasa okręgowa. Dobrze zapowiadająca się piłkarska kariera szybko się zakończyła.

- Był taki mecz AZS-AWF Warszawa - Start Otwock - opowiada jeden z warszawskich znajomych trenera. - Ta pierwsza drużyna wygrała 7:0. Krzywicki strzelił sześć goli. Przypomniało mi się to, kiedy "Lewy" niedawno cztery razy pokonał bramkarza Realu.

Krzywicki skończył w 2006 r. uczelnię i został trenerem. Zamieszkał w Warszawie. Prowadził różne kluby. Np. dzięki niemu Ursus Warszawa awansował do III ligi. Ale związany był przede wszystkim z niewielkim stołecznym klubikiem - Varsovią. To tutaj po raz pierwszy na zajęcia trafił mały Robert Lewandowski. Mówili na niego "Bobek" - od imienia. Do historii przeszła opowieść, jak to mały chłopczyk miał tego samego dnia pierwszą komunię oraz mecz. Ojciec Lewandowskiego poszedł do księdza i poprosił o sprawne odprawienie całej uroczystości - tak, by syn zdążył jeszcze zagrać. Ponoć zmiana komunijnego garnituru na strój piłkarski odbywała się już w samochodzie.

Gazety piszące o początkach kariery słynnego piłkarza odnotowały, że Varsovia dysponowała wtedy nie tyle boiskiem, co kartofliskiem. Trener Krzywicki się obruszał. Bo do tego, żeby zostać dobrym piłkarzem wcale piękna murawa nie jest potrzebna. Gdzie, na przykład, rodzą się piłkarskie talenty w Brazylii? Na ulicach i na plażach. Tam kopie się piłkę.

Mały Lewandowski był podopiecznym Krzywickiego przez kilka lat.
- Zdolny, ale też ambitny - wspomina trener. - Nie opuszczał zajęć, dawał z siebie wszystko. Chciał zostać dobrym piłkarzem. Kiedy raz nie wystawiłem go do podstawowego składu, to się na mnie obraził.

Bońków i Lewandowskich może być więcej

Po tym, jak w kwietniu tego roku strzelił Realowi cztery gole, stał się międzynarodową gwiazdą. Gazety polskie i niemieckie rozpisywały się o polskim piłkarzu. Ojciec Marka - Jerzy Krzywicki, również suwalczanin, wszystkie te publikacje skrupulatnie zbierał. Bo niemal w każdej z nich były opisane początki kariery "Lewego". Syn wypowiadał się więc w wielu mediach.
- Byliśmy i wciąż jesteśmy z żoną bardzo z syna dumni - mówi ojciec.

Krzywiccy mieszkają na jednym z suwalskich osiedli. Marek wpada do rodziców tak często, jak tylko się da. Święta spędzają zwykle razem. '
- To moje rodzinne strony i bardzo mnie tu ciągnie - mówi Marek Krzywicki. - Kto wie, czy na starość do Suwałk nie wrócę.

Dzisiaj jest dyrektorem w Varsovii Warszawa. Stara się tam upowszechniać nowoczesne metody treningowe wśród najmłodszych piłkarzy.

- Niestety, ale polska myśl szkoleniowa zatrzymała się na latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku - mówi. - Na świecie pracuje się już według innych reguł.

Krzywicki mógł je poznać w samej Barcelonie. - Tam dmucha się i chucha na każdy talent - opowiada. - Najważniejsze jest indywidualne podejście do piłkarza. To przynosi potem efekty.
Wzorce z Barcelony próbuje teraz wprowadzać w Warszawie. Czy w związku z tym doczekamy się kolejnych Lewandowskich, Bońków czy Lubańskich, a reprezentacja zacznie w końcu wygrywać?

- Wśród naszych trenerów świadomość tego, że dawne metody się nie sprawdziły jest coraz bardziej powszechna - odpowiada. - Wiele osób zauważyło też, że jeśli dobrze wykształci się młodego piłkarza, to potem można go lepiej sprzedać. A piłka nożna jest przecież dużym biznesem.

Trener Wigier?

Z Robertem Lewandowskim spotykają się stosunkowo często. - Jak tylko jest w Warszawie i ma wolną chwilę, to do nas wpada - mówi Krzywicki. - Chętnie spotyka się z młodymi piłkarzami, opowiada im o swojej karierze. To dla tych dzieciaków bardzo ważne. Dowiadują się choćby, że trzeba bardzo ciężko pracować, aby dojść do takiej pozycji, jaką Bobek ma obecnie.

Krzywicki sądzi, że jego były podopieczny wiele jeszcze w sportowym życiu zrobi. Bo, mimo sukcesów, jakich żaden polski piłkarz od czasów Bońka nie osiągnął, woda sodowa mu do głowy nie uderzyła i wciąż wytrwale dąży do celu. Wciąż chce być coraz lepszy.
- On ma w sobie tyle zdrowego rozsądku, że pewnie sobie poradzi - mówi trener. - W piłce nożnej różne rzeczy się jednak zdarzają. Tutaj niemal nieustannie trzeba udowadniać, że jest się najlepszym.

A jaka kariera czeka trenera Krzywickiego? Teraz zajmuje się prowadzeniem klubu, ale do trenowania piłkarzy w każdej chwili może wrócić. Jego znajomi twierdzą, że ma tak dużą wiedzę, że dzisiaj mógłby pokierować niemal każdą drużyną.

A może kiedyś zajmie się Wigrami Suwałki?
- Wcale w jakiejś dłuższej perspektywie czasowej nie jest to wykluczone - mówi. - Na razie mam jednak do załatwienia parę spraw w Warszawie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna