Jeszcze kilka lat temu Miejski Ośrodek Pomocy rodzinie w Białymstoku dzielił pulę pieniędzy na dofinansowanie turnusów rehabilitacyjnych dla osób niepełnosprawnych na dorosłych i dzieci - opowiada nasza Czytelniczka. - Teraz i dorośli, i dzieci są wrzucone do jednego worka. A w efekcie otrzymanie dofinansowania na wyjazd z niepełnosprawnym dzieckiem graniczy z cudem.
Naszej Czytelniczce, która jest mamą niepełnosprawnej pięcioletniej dziewczynki, udało się to dotąd tylko raz - przed zmianą przepisów. Potem już nie.
- W ubiegłym roku na 300 przyznanych dofinansowań, wyjechało tylko 6 dzieci - wylicza. - Dofinansowanie dostają głównie dorośli i to ci, którzy jako pierwsi zapiszą się na listę. Wygląda to tak, że w pierwszych dniach stycznia w MOPR-ze stoi długa kolejka chętnych. Jest zasada, kto pierwszy ten lepszy.
Zgodnie z zasadami przyznawania dofinansowania, jakie obowiązują w białostockim MOPR, wnioski rozpatrywane są według kolejności wpływu. Bierze się pod uwagę: stopień i rodzaj niepełnosprawności wnioskodawcy oraz wpływ niepełno-sprawności na codzienne funkcjonowanie osoby ubiegającej się o dofinansowanie. Na korzyść wpływa fakt, że dana osoba nie korzystała z dofinansowania w roku poprzednim. Pierwszeństwo w uzyskaniu pomocy mają osoby niepełnosprawne, które posiadają orzeczenia o zaliczeniu do znacznego i umiarkowanego stopnia niepełnosprawności albo równoważne, osoby niepełnosprawne w wieku do 16 lat albo w wieku do 24 lat uczące się i niepracujące bez względu na stopień niepełnosprawności.
- Ale w przypadku dzieci to dofinansowanie jest podwójne, bo z dzieckiem do lat 16 jedzie opiekun - zaznacza nasza Czytelniczka. - Czyli MOPR musi wydać około 1000 zł na dziecko i około 600 zł na opiekuna. Za te pieniądze mogą pojechać nawet dwie osoby dorosłe. To MOPR woli dofinansować dorosłych. A wystarczyłoby nawet 10 procent budżetu przeznaczać tylko dla dzieci. Bez tego są one bez szans na dofinansowanie.
Kazimierz Kuczek, zastępca dyrektora białostockiego MOPR-u przyznaje, że pieniędzy na dofinansowanie turnusów jest zawsze za mało w stosunku do potrzeb.
- W tym roku jest ich na szczęście nieco więcej, niż rok temu, bo niecałe 400 tysięcy zł - mówi dyrektor Kuczek. - Ale to wystarczy na około 600-700 dofinansowań, a wniosków jest około 1,5 tysiąca.
Dyrektor przyznaje, że osoby, które nie złożą wniosków na początku roku, potem mają raczej marne szanse na dofinansowanie.
- Nie mamy też żadnych podstaw prawnych, aby przeznaczać określoną pulę tylko na dzieci - mówi Kazimierz Kuczek.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?