Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice nie pozwalali, by dzieci siedziały bezczynnie

hel
Suwałki. Musiały, albo się uczyć, albo pomagać w gospodarstwie.

- A od wiosny do jesieni, w wolnej chwili graliśmy w klokę - wspomina Sławomir Renkiewicz, wójt Przerośli. - Trzeba było rzucać kijami do puszki po farbie. Kto ją przewrócił wskazywał osobę, która musiała puszkę przytrzymywać. A to nie było miłe zajęcie.

Zimą natomiast uwielbiał jeździć na zrobionych przez stryja nartach.
Był najmłodszym w rodzinie i od dziecka marzył, by zostać mundurowym. Pewnie dlatego, że rodzice dużo opowiadali o wojnie.

- W domu obowiązywało szereg zasad - wspomina rozmówca. - Na przykład, nie wolno było oszukiwać. Rodzice nie wyobrażali też sobie, żebym kiedykolwiek przyniósł do domu cudzą rzecz.

Nie dostawał nagród za szkolne oceny, choć były bardzo dobrze. Rzadko też słyszał pochwałę z ust ojca. - To było ogromne wyróżnienie - dodaje. - Być może dlatego, że wyznawał zasadę: robisz, to rób dobrze.

W rodzinnym domu, na święta Bożego Narodzenia zawsze była śliczna choinka. - Czasem wybieraliśmy drzewko przez dwa dni - mówi. - Musiała być idealna, nie mogło brakować nawet jednej gałązki.

Na wieczerzy wigilijnej najlepsze były łazanki z czarnymi jagodami. A później rodzina śpiewała kolędy i siankiem spod obrusa karmiła zwierzęta.

Wielkanoc z kolei kojarzy się z wyścigami konnych zaprzęgów. Jedno z przysłów mówi bowiem, że kto pierwszy po porannym nabożeństwie wróci do domu, temu będzie rósł owies.

Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się
wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna