Chodzi o sprawę Grażyny i Adama Stawowskich, o której pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Starosta wysokomazowiecki wydał decyzję, na mocy której magistrat ma przenieść własność do kilku kawałków ziemi na naszych Czytelników. Powód? Nieruchomości te przed laty należały do ich rodziny, a zostały zabrane przez miasto pod inwestycję, do której nigdy nie doszło. Magistrat nie złożył odwołania, a decyzja starosty jest już prawomocna. Stawowscy nie kryją ulgi, ale zastanawiają się dlaczego tak prosta sprawa ciągnęła się latami.
W 2010 roku Stawowscy podczas stawiania ogrodzenia działki odkryli, że płot przebiegałby częściowo przez ziemię miasta. Chodziło o kilkumetrowy kawałek wcinający się w ich nieruchomość. Mimo, że już wtedy obowiązywało prawo, na mocy którego małżeństwo mogło ubiegać się o zwrot działki, miasto ich o tym nie poinformowało. Proponowano im za to kupno, a w końcu dzierżawę.
Dlaczego? Przedstawiciele urzędu tłumaczą, że długo trwało badanie stanu prawnego nieruchomości. W zasobie geodezyjnym brakowało niektórych dokumentów i trzeba było zwracać się o nie do innych jednostek. To, że Czytelnicy mogą się ubiegać o zwrot działek okazało się dopiero w 2013 roku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?