Piloci Tupolewa rozmawiali z kontrolerami lotów na lotnisku w Smoleńsku. Jak podaje dziennik "Fakt", sterujący samolotem odczytywali niewłaściwe dane z wysokościomierza. Mimo, że w kabinie był generał Błasik, który podawał informacje z poprawnego urządzenia. Sterujący Tupolewem odczytywali wysokość względem ziemi. Były to jednak nieprawdziwe dane, ponieważ teren wokół lotniska był nierówny i informacje podawane z tego urządzenia były złe. Mimo, że generał nawigował pilotów oni go nie słyszeli. Najprawdopodobniej spowodowane to było tym, że mieli oni słuchawki lotnicze, w których nie słychać tego co dzieje się w kabinie.
Jak twierdzi w rozmowie z "Faktem" Maciej Lasek, gdyby Błasik był słyszany przez pilotów do katastrofy prawdopodobnie by nie doszło.
Oprócz złych danych odczytywanych przez osoby sterujące polskim samolotem do tragedii przyczynili się również rosyjscy kontrolerzy lotów. Jak wynika z ustaleń komisji Jerzego Millera, podawali oni nieprawdziwe dane również pilotom innych maszyn lądujących na tym lotnisku.
- Kierownik strefy lądowania za późno podał komendę "horyzont" - powiedział w "Fakcie" płk Mirosław Grochowski, wiceprzewodniczący polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy.
Jak ustaliła komisja, kapitan Arkadiusz Protasiuk dwie sekundy wcześniej sam postanowił wyprowadzić samolot z tej sytuacji. Niestety tej katastrofie nie dało się uniknąć, ponieważ Tupolew znajdował się na bardzo niskiej wysokości. Drugim czynnikiem, który zdecydował o niepowodzeniu tej akcji była zdecydowanie za duża prędkość.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?