Oto pomeczowe wypowiedzi szkoleniowców Jagiellonii i Ruchu Chorzów z konferencji prasowej:
- ADRIAN SIEMIENIEC (Jagiellonia): Drużynie należą się ogromne gratulacje. To był bardzo trudny mecz, ale spodziewaliśmy się takiego spotkania. To jest bardzo gorący teren, a Ruch gra z dużym sercem, zaangażowaniem i poświęca wiele na boisku. Żeby wygrać z taką drużyną nie wystarczy jedynie dobrze grać w piłkę, ale trzeba także pokazać duże serce do gry i mnóstwo zaangażowania i waleczności. Jestem dumny z mojej drużyny. Przeciwstawiliśmy się Ruchowi takimi właśnie cechami, co z pewnością nie jest łatwe. Jestem przekonany o tym, że niejeden zespół straci na tym terenie punkty.
- JAROSŁAW SKROBACZ (Ruch): Przegraliśmy mecz u siebie i na pewno liczyliśmy na inne zakończenie tego spotkania. Musimy przełknąć bardzo gorzką dla nas pigułkę. Szkoda tylko niewykorzystanych sytuacji, ale znacie przysłowie o nich. Jedyna uwaga jest taka, że za mało próbowaliśmy oddawać uderzeń. Pracujemy nad tym, żeby w głowach zawodników było to, żeby decydować się na nie z dwudziestu paru metrów. Przeciwnicy właśnie to zrobił, szczęśliwy zbieg okoliczności i wywożą trzy punkty.
Adrian Siemieniec: Nie powinienem się tak zachować
Po końcowym gwizdku doszło do spięcia między trenerami. Chodziło o sytuację, kiedy piłkarze Ruchu oddali piłkę Jagiellonii w geście fair play, ale nie podali jej do bramkarza Zlatana Alomerovicia, tylko do jednego z obrońców i natychmiast go zaatakowali. Spowodowało to gwałtowną reakcję białostockiej ławki i wymianę zdań szkoleniowców, co uchwyciły telewizyjne kamery. Na szczęście wszystko szybko zostało wyjaśnione.
- Chciałbym przeprosić sztab szkoleniowy Ruchu Chorzów za sytuację z końcówki meczu, kiedy bardzo ostentacyjnie pokazywałem swoje niezadowolenie z piłki zagranej z autu przez Tomka Foszmańczyka. Chodziło o zagranie fair play, które źle oceniłem. Nie powinienem się tak zachować - przyznał Adrian Siemieniec. - Pracowałem i studiowałem na Śląsku i zawsze ceniłem sobie życzliwość i gościnność ludzi związanych z tym regionem. Dlatego jest mi tym bardziej głupio, ale taka też jest piłka. Czasami rządzą emocje, więc z tego miejsca chciałem jeszcze raz przeprosić - dodał.
- Jeśli jakaś refleksja trenera Jagiellonii naszła, przyszedł i rozmawialiśmy osobiście, to nie ma o czym mówić. Takie rzeczy się zdarzają w końcówce i czasami trzeba większego do nich dystansu, żeby nie doprowadzać do takich momentów - skwitował Jarosław Skrobacz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?