Sąd unieważnił zjazd miejscowego PTTK

Sąd uznał, że władze augustowskiego PTTK zostały wybrane niezgodnie z prawem. - Zaskarżymy to rozstrzygnięcie do wyższej instancji - mówi Krzysztof Przekop, szef PTTK.
Proces przed suwalskim sądem ciągnął się od 2010 r. Dotyczył zaś zdarzenia z marca 2009. Wtedy w Augustowie odbył się zjazd. M.in. wyłoniono zarząd z Krzysztofem Przekopem na czele. Kierował on PTTK już wcześniej.

Po pewnym czasie zakwestionowało to paru działaczy niezadowolonym z rozstrzygnięć podejmowanych przez szefostwo. Złożyli pozew do sądu. Twierdzili, że zarząd, który pełnił swoją rolę tymczasowo, mógł zwołać jedynie "zjazd nadzwyczajny". Taką też dostał delegację od krajowych władz towarzystwa. Zwołano natomiast "zjazd zwyczajny". Jakie to ma znaczenie?
W pierwszym przypadku przeprowadza się kampanię wyborczą i wybiera delegatów. W drugim - w zebraniu uczestniczą ci, którzy brali udział w ostatnim zjeździe.

- I tu jest problem - tłumaczy K. Przekop. - Bo nikt nie wie, kiedy w augustowskim PTTK odbył się normalny zjazd, zgodny z obowiązującymi nas przepisami. To może były lata siedemdziesiąte, a może jeszcze wcześniej. Część tych ludzie pewnie nawet już nie żyje.

Sąd uznał jednak, że nie jego rolą jest grzebanie w archiwach augustowskiego PTTK. Zarząd tymczasowy miał zwołać zjazd nadzwyczajny, a zwołał zwyczajny. Przepisy zostały więc złamane. I decyzje podejmowane przez takie gremium tracą moc, włącznie z wyborem władz.
- W sytuacji naszego PTTK i tak to nic nie zmienia - kwituje K. Przekop. - Bo nawet jeśli to rozstrzygnięcie się uprawomocni, ważna jest uchwała powołująca kilka lat temu zarząd tymczasowy, także ze mną na czele. W dodatku, niedawno przeprowadziliśmy kolejny zjazd. I znowu wybrano mnie na stanowisko prezesa.

Po co to całe zamieszanie?
- Niektórzy myśleli, że przez unieważnienie zjazdu, da się też podważyć niekorzystne dla paru osób decyzje - dodaje prezes. - Nic z tego. Muszę te nadzieje raz na zawsze rozwiać.