Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sam A. poddał się karze. Po nowelizacji przepisów 10 zarzutów umorzono

Tomasz Kubaszewski
To było śledztwo na wielką skalę - mówi prokurator Tomkiewicz. - Przesłuchaliśmy parę tysięcy świadków, powstało ponad 200 tomów akt.
To było śledztwo na wielką skalę - mówi prokurator Tomkiewicz. - Przesłuchaliśmy parę tysięcy świadków, powstało ponad 200 tomów akt. Archiwum/Wojciech Wojtkielewicz
Zapłaci bardzo wysoką grzywnę, sąd pozbawi go wolności w zawieszeniu i po... 10 latach będzie po sprawie.

Tak prawdopodobnie zakończy się trwające ponad 10 lat głośne śledztwo dotyczące Sama A., biznesmena o kilku paszportach, który na przełomie poprzedniego i tego wieku robił interesy w woj. podlaskim. - Niestety, ale po ostatniej nowelizacji prawa, która weszła w życie 1 lipca 2015 r., część zarzutów się przedawniła, kilka innych przestało stanowić przestępstwo - mówi prowadzący postępowanie prokurator Ryszard Tomkiewicz.

Sam A. pojawił się w naszym regionie nie wiadomo skąd. Był bardzo tajemniczy. Mówiło się, że ma przynajmniej dwa paszporty - izraelski i amerykański oraz nieograniczony wręcz dostęp do gotówki.

Sam A. zaczął kupować lub tworzyć kolejne firmy. Stał się właścicielem białostockiego Biaglassu, zakładów: krawieckiego Ekoland i drzewnego Cherrywood Industry w Supraślu, stolarskiego Pinewood Industry w Augustowie, hotelu Delfin w tym samym mieście, a także wytwórni wody mineralnej „Białowieska” w Białowieży. Jednak stosunkowo szybko firmy te zaczęły mieć poważne problemy. Nie płacono pracownikom i kontrahentom, pojawiły się zaległości w ZUS-ie oraz w bankach. Sam A. doprowadził wiele firm, z którymi współpracował, w tym dwie z Białorusi, na skraj bankructwa. Poszkodowani musieli dochodzić pieniędzy w sądach cywilnych.

Kiedy tym wszystkim zaczęła interesować się prokuratura, A. wyjechał z Polski.

- To było śledztwo na wielką skalę - mówi prokurator Tomkiewicz. - Przesłuchaliśmy parę tysięcy świadków, powstało ponad 200 tomów akt.

Gotowi do przedstawienia zarzutów śledczy byli już parę lat temu. Musieli jednak ustalić, gdzie Sam A. przebywa. Gdy okazało się, że w USA, poprosili o pomoc prawną tamtejsze organy ścigania. Minęły kolejne lata zanim te zdecydowały się wezwać A. i przedstawić mu zarzuty. Było to w ubiegłym roku. Niedługo potem w Polsce weszła nowelizacja przepisów. 10 zarzutów trzeba było umorzyć.

Co zostało? Np. łamanie praw pracowniczych, fikcyjna sprzedaż nieruchomości (by nie płacić wierzycielom), działanie na szkodę kontrahentów. Sam A. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze.

- Na razie nie możemy ujawniać szczegółowych warunków, ale chodzi o bardzo wysoką grzywnę i karę pozbawienia wolności w zawieszeniu - dodaje Tomkiewicz.

Śledczy wniosek zaakceptowali i przesłali go do sądu. Tam zapadnie ostateczna decyzja w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna