Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skate-park musi być

Urszula Subbotko
Paweł jeździ od lat, jednak w Mońkach nie ma gdzie trenować. Dlatego razem z kolegami sami usypali kilka górek.
Paweł jeździ od lat, jednak w Mońkach nie ma gdzie trenować. Dlatego razem z kolegami sami usypali kilka górek.
W końcu coś "ruszyło się" w sprawie skate-parku. Ustalono lokalizację, a burmistrz zapoznał się z pomysłami młodzieży.

Deskorolkarze, rol-karze i beemiksiarze z Moniek nie mają miejsca do jazdy. Już od lat dopominają się o skate-park. Do tej pory ich prośby pozostawały bez echa. Jednak po ostatnich spotkaniach z burmistrzem miasta, jest szansa, że będą mieli gdzie trenować.

Miejsce już jest wybrane
- Ci chłopcy byli u mnie - mówi Zbigniew Karwowski, burmistrz Moniek. - Wiadomo, że jeszcze się z nimi spotkam. Póki co, powiedzieli mi czego oczekują, a wszystko też nagrali na płycie. Rozmawialiśmy również z firmami, które wykonują takie obiekty - opowiada.

Problematyczną kwestią okazał się wybór odpowiedniego miejsca na skate-park. W końcu wybór padł na teren przy dworcu PKP, na zakręcie ul. Dworcowej, u jej wylotu do ul. Białostockiej.

- Pod gajem mieszkańcy bloków zapewne by się nie zgodzili, z kolei zajmując miejsce przy amfiteatrze spodziewałem się protestów działkowców. Przy PKP skate-park nikomu nie będzie przeszkadzać, a i policji łatwo będzie mieć ten teren na oku - wyjaśnia Karwowski.

Wraz z początkiem sierpnia urząd wystosował pismo do przewoźnika o dzierżawę tego terenu w formie darowizny lub za symboliczną opłatą.

Na razie "budują" sami
Co do samego skate-parku monie-ccy miłośnicy sportów ekstremalnych nie mają zbyt wielkich wymagań. Pomimo to, władze i tak są już przygotowane na niemałe koszty.

- Może być to nawet ok. 150 tys. zł, ale myślę, że warto w końcu to zrobić - podkreśla Karwowski
Tymczasem młodzi beemiksiarze postanowili już teraz, w czasie wakacji, wziąć swoje sprawy we własne ręce. Wykorzystali w tym celu pusty trawnik z górami piasku na osiedlu Maliny, tuż za kościołem pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego. Chwycili za taczki oraz łopaty i sami usypali kilka górek do skoków. Uzyskali na to nawet zgodę monieckiej spółdzielni mieszkaniowej.

- Sami znaleźliśmy to miejsce i sami wszystko zrobiliśmy. Tutaj nikt nas nie gania, a my nikomu nie przeszkadzamy - mówi Paweł God-lewski, miłośnik beemiksów z Moniek. - W tym mieście zupełnie nie ma co robić, a mieliśmy już dość jazdy na ulicach - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna