Dorota S. była pracownicą suwalskiego oddziału jednego z banków. Zajmowała się najbardziej zamożnymi klientami. Okazało się jednak, że obracała ich pieniędzmi, jak swoimi. Wszystko to działo się w latach 2003-2007. Ostatecznie prokuratura przedstawiła kobiecie aż 150 zarzutów.
Dokładnie rok temu sąd uznał ją za winną. Dorota S. skorzystała z możliwości dobrowolnego poddania się karze - trzy lata więzienia w zawieszaniu na pięć, 36 tys. grzywny oraz konieczność oddania pieniędzy - 300 tys. zł osobom prywatnym, 1,1 mln zł - bankowi.
W ciągu roku kobieta spłaciła kilka tysięcy z tego, co winna jest wymiarowi sprawiedliwości. Wiadomo też, że jakieś wpłaty wpływały także do poszkodowanych. - Płaci regularnie, ale niezbyt dużo - poinformowano nas wczoraj w suwalskim sądzie.
Jeśli regulacja zobowiązań będzie odbywała się w takim tempie, S. nigdy nie spłaci wszystkiego. Co z tym robić? Marcin Walczuk, rzecznik prasowy sądu mówi, że za kilka miesięcy skład sędziowski pochyli się pewnie nad tą kwestię i przeanalizuje, jak wygląda spłata długu, pamiętając, iż chodzi o gigantyczną kwotę. Jeśli okaże się jednak, że Dorota S. nie robi wszystkiego, co możliwe, by jak najszybciej oddać pieniądze, sąd może nawet odwiesić wykonanie kary trzech lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?