Oto kilka słynnych powiedzeń nauczycieli technikum mechanicznego:
"Jak mawiali wschodniochińscy Indianie po amerykańsku ..."
" Ja magister , żona magister , pies inżynier i syn bubek "
"Co się śmiejesz prezesie? Siano potaniało?"
"Kup se drewniany młotek prezesie i puknij się w głowę"
"Karmisz kogoś?" - gdy marynarka ucznia była rozpięta
"Każdy uczeń musi być obryty,obmyty i ciut ciut podpity"
Grunt to postawa: "Stań słupem bubku" lub "zobaczymy jego przekrój społeczny".
Przed sprzątaniem nauczyciel nakazuje: "ma błyszczeć jak psu jajca na Wielkanoc"
Nauczyciele wymagali dużo:
"Proszę nie zostawiać kluczy w uchwytach tokarek, żeby nie latały"
"Tarczę tokarki trzeba opukać przed rozpoczęciem pracy, bo później dużo czyściwa idzie na wycieranie plam na ścianach"
"Obój makówkę kotku jedwabny" - mówi nauczyciel, gdy uczeń nie miał beretu na zajęciach w warsztacie:
Oceny:
"Masz piątkę, czyli dwa za odpowiedź i trzy za zeszyt razem pięć"
"To ja wam poprzeczkę do zera obniżyłam, a wy ją jeszcze wdeptaliście w ziemię!"
Kiedyś podpity belfer złapał kolegów grzebiących przy jego piecu do obróbki cieplnej i wrzasnął: "szpier**lać dwóch przez okno, trzech przez drzwi"
Nauczyciel X: "Nikt nie siedział u niego na pierwszych ławkach, bo podczas mówienia dostawał strasznego ślinotoku i opluwał, a poza tym dla wszystkich klas na klasówki przygotowywał te same pytania.
Pasją jednego z nauczycieli było pilnowanie, aby włosy nie były "coś nie-za-nadto". Przy przeglądzie stanu owłosienia każdy wyciągał szyję, aby włosy nie leżały na kołnierzu. Jeśli trafił na kogoś mającego włosy "nie-za-nadto" to ogłaszał wszystkim "a co to za koczkodan?". Jeden kolega z klasy z takim przydomkiem tułał się już do końca szkoły.
Aby do końca:
"Nauczyciel miał kilka linijek zapisanych mniej więcej tak: 45,44,43...3,2,1 - gdy spytałem go o co chodzi odpowiedział, że liczy czas do końca zajęć"
"Nie zapomnę zajęć na strzelnicy, jak jeden z kolegów z klasy, po tym, jak mu nie wypalił karabin, odwrócił się w stronę pana psora z lufą skierowaną w jego kierunku mówiąc coś się zacięło... Profesor zdębiał i zrobił jakiś dziwny unik niemalże padając na glebę, przy tym zasłaniając się dziennikiem. Oczywiście dwie pały się posypały"
W klasie lata mucha.
Profesor: Numer czszy (3) zabij muchę!
NR 3 z dziennika .-chyba najlepszy "aparat" z klasy próbuje wykonać ..
na co Karpowicz
-Nie ręką! , "sesszytem"
-Uczeń wykonał...
-Profesor: Bardzo "dobsze- cztery za aktywność ".
Podzielcie się swoimi wspomnieniami zza szkolnej ławy. Zapraszamy do wpisywania swoich wspomnień na forum www.wspolczesna.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?