Srodze zawiedli się ci, którzy myśleli, że mający już w kieszeni awans do drugiej ligi ŁKS odpuści kolejne spotkania. Mecz ze Stalą Głowno pokazał, że biało-czerwoni nie zwalniają tempa i grają do końca.
Mecz znakomicie rozpoczął się dla podopiecznych Jerzego Engela jr. Już w pierwszej minucie prowadzenie dla łomżan uzyskał Marcin Truszkowski, który nie dał szans Piotrowi Rossowskiemu.
- Dostałem podanie pole od Rafała Bałeckiego i mogłem popędzić na bramkę Stali - relacjonuje napastnik. - Później nie pozostało mi nic innego jak wpakować piłkę do bramki.
Dwójka napastników ŁKS-u była prawdziwą zmorą obrońców gospodarzy, co kilka minut zagrażając bramce Rossowskiego. Jednak na kolejną trafienie biało-czerwoni musieli czekać do 25 min, kiedy to płaskim strzałem w długi róg Bałecki zdobył drugą bramkę dla ŁKS-u.
Po raz trzeci lider ukąsił już w drugiej połowie. W 50 min po podaniu Pawła Galińskiego obrońcom ponownie urwał się Bałecki i dośrodkował w pole karne, a piłkę do bramki skierował nadbiegający Mariusz Bacławski.
- Zagraliśmy dzisiaj dobre spotkanie - podkreśla Bałecki. - Szybko strzeliliśmy bramkę, dzięki czemu mogliśmy grać spokojnie i na luzie.
Mecz mógł zakończyć się znacznie wyższym zwycięstwem łomżan. Dwukrotnie przed szansą pokonania bramkarza Stali stanął Bałecki. Okazje miał także Truszkowski.
W Głownie po raz pierwszy w składzie ŁKS-u pojawił się Albert Rydzewski, który w 80 min zastąpił Mariusza Marczaka.
- Wszedł przy wyniku 3:0, kiedy na boisku nie było już takiej walki - ocenił jego grę Engel. - Ale pokazał się z borej strony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?