Jacek Żędzian to prawdziwy muzyczny "guru". Znają go wszyscy monieccy fani mocnego uderzenia. Bogata osobowość i niecodzienne pasje to jego "znaki" szczególne.
- Wszystko osiągnąłem dzięki pomocy wielu osób - podkreśla skromnie pan Jacek. - Szczególnie dziękuję wszystkim muzykom, z którymi grałem przez te 20 lat.
Zaczęło się bardzo wcześnie. Już jako kilkulatek ochoczo wsłuchiwał się w pocztówki dźwiękowe i analogowe płyty mamy.
- Jednak prawdziwe "ciarki" na plecach poczułem na przełomie lat 70. i 80., gdy do Polski zaczęły docierać brzmienia zza zachodniej kurtyny - wyznaje pan Jacek. - Słuchałem radia Luksemburg i "trójki". Do dziś mam nagraną z radia kasetę Sex Pistols - opowiada.
Pierwsze muzyczne kroki stawiał w 1988 r. Dzięki graniu w zespołach WS 999 oraz
Tomahawk poznał smak popularności.
- Dwukrotnie koncertowaliśmy w Niemczech. Nasze utwory puszczano w lokalnych rozgłośniach radiowych - opowiada pan Jacek.
Zespół Tomahawk rozpadł się ostatecznie w 2003 roku. Żaden z byłych członków zespołu, oprócz pana Jacka, nie mieszka już w Mońkach. Jednak on czuje się spełniony.
- Zrealizowałem swoje plany i marzenia. Mam co wspominać na starość - mówi z uśmiechem.
Jako pasjonat kultury indian czasem pojawiał się na scenie w przebraniu indiańskiego wojownika. Elementy tej kultury próbuje popularyzować również na monieckich imprezach.
W ostatnim czasie zaangażował się też w pomoc przy pisaniu książek o muzyce niezależnej. Nieprzerwanie od 1990 r. organizuje też koncerty rockowe w Mońkach.
- Nie zliczę ile ich było i ile zespołów na nich zagrało - podkreśla. - Z pewnością były to setki - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?