- Już nawet Trybunał Konstytucyjny orzekł, że z takiego rozliczania odszkodowań profity czerpie tylko jedna strona, czyli koła łowieckie. A my, rolnicy, mamy tylko straty. Bo zwierzyna żywi się w naszej stołówce, na naszych polach uprawnych - mówi Piotr Sewastianowicz, rolnik z gminy Dąbrowa Białostocka.
Jest jednym z wielu gospodarzy w powiecie sokólskim, którzy nie są zadowoleni ze współpracy z kołami łowieckimi. Chodzi o szacowanie szkód i wypłacanie odszkodowań za szkody, które robią dziki. Zdaniem rolników są zbyt niskie, a czasem nie ma ich wcale.
- Pokrzywdzony rolnik, któremu dziki zniszczyły 2 hektary łąki, dostanie 40 kilogramów trawy. Jednak nikt nawet nie pomyśli o rzeczywistych szkodach, jakie poniósł. I, co prawda, mógłby pójść do sądu z łowczymi, ale nie chce, bo się nie przebije - przekonuje Piotr Sewastianowicz.
Okazuje się, że problemem jest zwiększająca się liczba dzików, chociaż koła wywiązują się z planu ich odstrzałów.
- Mamy problem z dzikami z Białorusi. Przechodzą, robią szkody i wracają - tłumaczy Waldemar Bielski z koła łowieckiego „Dąb” w Dąbrowie Białostockiej.
- A skąd wiadomo, że to dziki akurat z Białorusi? Czy one gubią na naszych polach paszporty? - pyta retorycznie Leszek Januszkiewicz, rolnik z gminy Kuźnica.
Rolnicy zrzeszeni z izbach rolniczych nie mają wątpliwości, że najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana ustawy. Tak, aby odpowiedzialność za szkody wyrządzane przez dziki na polach, ponosił Skarb Państwa, a nie koła, jak jest obecnie. Deklarują, że rozpoczną prace nad obywatelskim projektem ustawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?