Sprawa pobicia czarnoskórego Francuza powraca. Wszyscy oskarżeni mają alibi!

Koleżanka Artura A., oskarżonego o pobicie czarnoskórego Francuza, zapewnia mu alibi. - Wyszłam akurat na spacer z psem, kiedy go spotkałam - mówiła w czwartek 17-letnia Aleksandra. - To musiało być około 16.05. Później Artur poszedł od razu do domu.

16 to, jak ustaliła policja, godzina, kiedy miało dojść do pobicia.

Sąd był zdziwiony, że po roku od zdarzenia dziewczyna tak dokładnie pamiętała godzinę spotkania. Na co ona przyznała, że zapisała to sobie w notatniku. Poza tym zawsze wychodzi z psem o 16-tej, a chłopaka spotkała tuż po.

Kolejna rozprawa w sprawie pobicia i znieważenia czarnoskórego Francuza odbyła się wczoraj. Proces przeciwko trzem białostoczanom nie zakończył się jednak, gdyż znowu na rozprawę nie stawił się pokrzywdzony Legre Karamoko.

Jego zeznania będą kluczowe, gdyż to on wskazał jednego z mężczyzn, którzy brali udział w pobiciu na przystanku na ul. Armii Krajowej. Miało ono miejsce w kwietniu ubiegłego roku. Jako sprawcę wskazał Artura A. 17-latek. Jego brat bliźniak - Dawid A., straszy brat Daniel (21 l.) oraz kolega Krystian Z. (17 l.) usłyszeli zarzut znieważenia na tle rasowym. Ten ostatni miał na widok Francuza wydawać małpie odgłosy oraz naśladował gesty masturbacji.

Całą sytuację obserwował z balkonu swego mieszkania, ojciec braci A., który był świadkiem na ostatniej rozprawie. - Zobaczyłem jak koło piaskownicy Murzyn francuskiego pochodzenia ciągnął za klapy Konrada Z. - zeznawał ojciec trójki oskarżonych. - Wyglądało na to, że chciał dokonać samosądu. Krzyknąłem, a oni wtedy się rozeszli.

Mężczyzna uważa, że oskarżenie przez Karamoko jego dzieci, to zemsta za to udaremnienie. Poza tym każdy chłopak ma alibi. Jedno nich miała zapewnić w swoich zeznaniach koleżanka Artura - Aleksandra.