Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stara dziewica

Konrad Kruszewski [email protected]
Najbardziej dramatyczną wiadomością, z jaką się spotkałem w ostatnim tygodniu, była informacja o tym, że pewna 44-letnia Aurelia, dziewica, wystawiła w internecie na sprzedaż swój największy skarb - dziewictwo - za pół miliona złotych.

Najlepszy komentarz do tego faktu dał pewien internauta z Ostrołęki, który napisał: Poczekaj laska jeszcze sześć lat, będzie kumulacja, dostaniesz okrągłą bańkę.

Aurelia deklaruje, że jest katoliczką. Nie ma szczęścia do mężczyzn i dlatego pozostała dziewicą. Ostatnio zauważyła, że mężczyźni coraz mniej się nią interesują (gratuluję spostrzegawczości). Wyszła z założenia, że to dosłownie ostatnia chwila, aby poznać, jak smakuje ten "pierwszy raz". Ten, kto chce posmakować, musi zabulić pół melona, bo 44-letnia dziewica potrzebuje pieniędzy na rozkręcenie interesu, czyli baru, którego jest właścicielką. Gdybym ja miał pół miliona wywalić na największy skarb Aurelii, to wolałbym kupić od niej ten bar, bo zakładam, że nawet serwowane w nim leniwe pierogi smakują lepiej niż jej 44-letnie dziewictwo.

Ta stara dziewica przypomniała mi się w związku z wypowiedzią eurodeputowanego Jacka Kurskiego, który przewidział, że Jarosław Kaczyński będzie rządził w PiS-ie do roku 2040. I że w najbliższych partyjnych wyborach na przewodniczącego "zetrze się sam ze sobą". I tak sam ze sobą będzie się ścierał przez najbliższe 31 lat. Nikt go nie zdefloruje na fotelu szefa partii. Żeby utrzymać się w konwencji internauty z Ostrołęki, powiem, że w 2040 roku to dopiero będzie kumulacja.

Ze wstępnych obliczeń wyszło mi, że w 2040 roku, kiedy ustąpi, Jarosław Kaczyński będzie miał 91 lat. Wtedy młodzież stanie w szranki - mówi Kurski, mając na myśli siebie i Ziobrę. Zbigniew Ziobro będzie miał 70 lat, a sam Kurski - 74.

Należę do pokolenia, które jeszcze pamięta rządy wiecznie żywego sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Leonida Breżniewa. Gdy zmarł na stanowisku, miał 75 lat, ale przez ostanie lata rządów był napędzany bateriami. Po jego śmierci, zgodnie z deklaracjami władz radzieckich, przyszedł czas na młodzież. Breżniewa zastąpił jeszcze niespełna 70-letni Jurij Andropow. Niestety, nie porządził nawet dwóch lat, widocznie baterie się wyczerpały. Po jego śmierci nastał czas Konstantina Czernienki. Kiedy objął stery w partii i państwie miał 74 lata, czyli był młodzieńcem dojrzałym. Wykitował po roku, bo prawdopodobnie regeneracja baterii się nie powiodła.

Piszę o tym, bo Kurski przywołuje Konrada Adenauera, który został kanclerzem, gdy miał 73 lata, a skończył w wieku 87. Z tego, co napisałem, wynika, że przykłady takie można wykorzystywać w obie strony.

Informacja podana do wiadomości publicznej przez Kurskiego jest dobra dla Polaków i oby się sprawdziła. Jeżeli Kaczyński będzie rządził w PiS-ie przez najbliższe 30 lat, to PiS przez tyle lat nie będzie rządził w państwie. Taka jest już bowiem uroda Kaczyńskiego. Polacy ją poznali i już jej nie zaakceptują.
Tyle tylko że ta przepowiednia się nie sprawdzi. A to dlatego że PiS nie wytrzyma przez 30 lat w opozycji. Rozleci się. Jeżeli więc Kaczyński będzie jeszcze czemuś przewodził, to co najwyżej klubowi geriatryków.

I ten dom starców może nawet będzie się nazywał PiS, ale to nie będzie ten sam PiS. W tym PiS-ie Jarosława za 30 lat jedyną osobą mającą kontakt z rzeczywistością będzie pielęgniarka robiąca prezydium partii lewatywy. Taka jest nieuchronna konsekwencja kilkudziesięcioletniego trwania przy Kaczyńskim.

Ja wiem, że Kurski chciał dobrze. Że chciał dobrze zrobić prezesowi. Nawazelinować i pocukrować. Ale taka jest już uroda wazeliniarzy, a Kurski należy do ich czołówki, że nie mają umiaru. Wysmarują tej wazeliny tyle, że nie wiadomo - śmiać się czy płakać. Jeżeli prezes Kaczyński zachował jeszcze resztki samokrytycyzmu, to po tej wypowiedzi kolegi powinien płakać po kątach do dzisiaj.

Żadna partia nie jest wolna od wazeliniarzy. Na czołową postać w tej dziedzinie w PO wybija się Sławomir Nowak, który niedawno ogłosił, że Bóg dotknął premiera Tuska palcem geniuszu. Do tej pory trwają poszukiwania miejsca, w które pan Bóg Tuska dotknął. Z pewnością wiadomo, że nie w głowę, bo człowiek dotknięty przez Boga w głowę nie sądziłby, że najważniejszym problemem współczesnej Polski są automaty do gier. Spekuluje się zatem, że Bóg trącił premiera w nogę, bo całkiem sprawnie podbija on nią piłkę.

Pozostaje jednak pytanie, czy ten Boży dar na stanowisku premiera jest do czegokolwiek przydatny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna