Stawiają domy dla... dzikich kotów

Kocie domki chce ustawiać w mieście Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. - Właśnie zbieramy na ten cel fundusze - informuje Łukasz Balcer, prezes organizacji. - Mamy nadzieję, że uda się ich kupić jak najwięcej.

Mogą się rozmnożyć
Do tej pory większość dzikich kotów, które pojawiały się w mieście, trafiało do schroniska dla zwierząt.
- Nie jest to jednak zgodne z prawem - tłumaczy Łukasz Balcer. - Zwierzęta, które od urodzenia wychowały się na wolności, w zamknięciu przeżywają najwyżej sześć tygodni.

Do schroniska będą więc teraz trafiać tylko te koty, które miały swój dom i właściciela, ale go straciły. Czyli - np. albo zostały porzucone, albo opiekun umarł.

- Z innymi sami nic nie możemy zrobić, dopóki nie będą zagrażać bezpieczeństwu ludzi - tłumaczy Grzegorz Kosiński, komendant Straży Miejskiej w Suwałkach. - Może więc stać się tak, że populacja kotów w naszym mieście znacznie wzrośnie.

W Warszawie to wiedzą
Dlatego przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zamierzają zwrócić się do władz miasta z apelem o finansowanie kastrowania i sterylizacji tych czworonogów.

- Bo za takie sprawy powinien odpowiadać samorząd. Tak jest np. w Warszawie już od dawna - mówią. - Jeśli nie zadba się o te zwierzęta, to niedługo mogą stanowić problem dla wszystkich.

Zarząd towarzystwa proponuje też, aby w mieście, np. w ogródkach przybalkonowych, ustawiać tzw. kocie domki.

- Jeden taki ustawiliśmy już na próbę przy ul. 1 Maja - opowiada Łukasz Balcer. - Osiedlowe koty znajdują tam schronienie i nie przeszkadzają okolicznym mieszkańcom.

Na realizację pomysłu potrzebne są jednak pieniądze.

- Zbieramy je już na własną rękę - mówi prezes organizacji. - Prosimy o pomoc wszystkich chętnych. Mamy nadzieję też, że władze miasta będą chciały nam pomóc.