MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strach ma wielkie kleszcze

(luk)
Podlasie zaliczane jest do terenów, gdzie występuje szczególnie dużo kleszczy. Mieszkańcy regionu częściej niż innych województw zapadają na odkleszczowe choroby. Okazuje się, że coraz rzadziej wybieramy się na wycieczki do lasów a wakacje planujemy raczej nad morzem czy w górach, gdzie o kleszcza trudniej. Były zawsze, ale mniej się o nich mówiło i nie powodowały takiej paniki, która turystom psuje wakacje. Ale okazuje się, że wśrod Niemców i Austriaków nie budzą takiego strachu.

Strach przed odkleszczowymi chorobami powoduje jednak, że do lasów Puszczy Augustowskiej, Białowieskiej czy Knyszyńskiej przyjeżdża coraz mniej turystów z innych regionów Polski. Tylko najstarsi leśnicy i mieszkańcy tych terenów do kleszczy podchodzą ze spokojem.
- Kleszcze zawsze były, są i będą - mówią. - Tylko kiedyś tyle się o nich nie mówiło. A my nauczyliśmy się z nimi żyć.
Także specjaliści uspokajają - nie zawsze idąc do lasu musimy spotkać kleszcza, a nawet jeśli tak się stanie, niekoniecznie musi on przenosić groźne wirusy.
Znane od dawna
Wbrew powszechnemu mniemaniu, kleszcze towarzyszą ludziom od lat i najprawdopodobniej od początku niosły za sobą zagrożenie dla ludzkiego zdrowia.
Pierwsze przypadki kleszczowego zapalenia mózgu (kzm) zaobserwowano już w 1937 roku w tajdze syberyjskiej. Pierwsze dane świadczące o obecności wirusa kzm w Polsce pojawiły się w latach 50-tych, gdy u kilku osób z okolic Białowieży stwierdzono kliniczne objawy zachorowań wywołanych tym wirusem. Ale podobno już przed II wojną światową zdarzało się wiele podobnych zachorowań rozpoznawanych jako grypa z powikłaniami lub dur brzuszny. Dopiero od 1970 roku kzm zostało wydzielone z ogółu neuroinfekcji i jest rejestrowane oddzielnie jako kleszczowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Także od niedawna wyodrębniona jest inna odkleszczowa choroba - borelioza, niegdyś mylnie rozpoznawana np. jako reumatyzm.
Długo żyją i mało jedzą
Na świecie jest ok. 800 gatunków kleszczy, w Polsce - ok. 25. Są to osobniki długowieczne, żyją od 4 do 20 lat. W dodatku potrafią przetrwać długi okres czasu bez jedzenia (nawet półtora roku), a przy wyborze żywiciela nie są zbyt wybredne. Żerują głównie na zwierzętach, ale nierzadko atakują ludzi.
Biologiczna aktywność kleszczy rozpoczyna się w marcu i trwa nawet do listopada. Najbardziej aktywne są na przełomie czerwca i lipca. Najczęściej spotykanymi kleszczami są kleszcze pastwiskowe żyjące na obszarach leśnych w wilgotnej ściółce i bogatym runie lub na skrajach lasów graniczących z łąkami. Ale coraz częściej kleszcze spotkać można też na terenach zielonych przylegających do osiedli mieszkaniowych. Przybywają tam np. na psie, który wrócił właśnie z wycieczki do lasu, przenoszone są też przez ptaki. Stąd nie są rzadkością kleszcze na działkach i w przydomowych ogródkach.
Utarło się przekonanie, że kleszcze atakują z góry czekając na ofiarę na leszczynie. Okazuje się jednak, że te małe pajęczaki, w różnych stadiach rozwoju żyją na różnych roślinach (w źdźbłach trawy, na roślinach do 1 metra wysokości), zaś dojrzałe osobniki wędrują na wysokość 1,5 metra.
Najczęstszym miejscem ukłuć przez kleszcza jest głowa, uszy, zgięcia stawów , ręce i nogi. U dzieci zaś szyja i głowa. Pajęczak wybiera więc takie zakamarki ludzkiego ciała, gdzie skóra jest cienka i delikatna. Właśnie te miejsca powinniśmy szczególnie chronić podczas wyprawy do lasu czy parku. Kleszcz wgryzając się w skórę wydziela przeciwbólową substancję maskując w ten sposób moment ukłucia. Przez 15 minut od ukłucia kleszcz wydziela substancje trawienne rozpuszczając ścianki komórek. Niestety wraz z wprowadzaną do organizmu żywiciela śliną kleszcz przenieść może drobnoustroje chorobotwórcze. Czasem reakcją na ugryzienie kleszcza jest tylko bolesność z małym zaczerwienieniem, zdarza się większa reakcja alergiczna. Natomiast jeśli kleszcz jest nosicielem wirusów czy bakterii, istnieje ryzyko zachorowania na jedną z chorób odkleszczowych: bakteryjną boreliozę, wirusowe zapalenie mózgu i pasożytniczą babeszjozę. To czy dojdzie do zakażenia zależy jednak od czasu kontaktu kleszcza z człowiekiem. Przy zakażeniu wirusowym wystarczy krótki, kilkugodzinny kontakt, a nawet wtarcie w skórę odchodów kleszcza. Przy zakażeniu bakteryjnym, kontakt z kleszczem musi być dłuższy, około 24 godzinny. Dlatego też idąc do lasu warto nie tylko ubrać się odpowiednio i ochronić skórę preparatami odstraszającymi kleszcze, ale i wyposażyć się w specjalną pompkę, która łatwo i bezboleśnie usuwa wkłutego kleszcza ze skóry. Przed najgroźniejszą kleszczową chorobą - zapaleniem mózgu ochroni nas też szczepionka.
Choroba zawodowa
- Zalecam szczepienia przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu zwłaszcza dla pracowników pobliskiego Biebrzańskiego Parku Narodowego i rolników - mówi Włodzimierz Bołtruczuk, lekarz rodzinny z Trzciannego w woj. podlaskim. - To grupy szczególnie narażone na zachorowanie na kzm. Dwa lata temu szczepiłem także ekipę filmowców z Japonii, którzy przyjechali do nas kręcić film o występujących tylko na tym terenie wodniczce.
W Polsce dostępny jest tylko jeden rodzaj szczepionki przeciwko kzm. Nie ma natomiast żadnej ochrony przed boreliozą.
- I stwierdzam sporo przypadków zachorowań na boreliozę, szczególnie u leśników i pracowników parku biebrzańskiego - mówi doktor Bołtruczuk. - Dlatego borelioza jest większym problemem niż kzm.
Najbardziej narażeni na odkleszczowe zachorowania leśnicy przyznają, że nauczyli się z kleszczami żyć. Szczepią się przeciwko kzm i starają unikać dłuższych kontaktów z kleszczami.
- Generalnie po każdej wizycie w lesie obowiązuje zasada, że należy się dokładnie obejrzeć i usunąć ewentualne osobniki - mówi Aleksander Bołbot, zastępca dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego. - Chociaż nasz strój terenowy jest dosyć szczelny i małe są możliwości wniknięcia kleszcza, ryzyko zawsze istnieje.
Aleksander Bołbot dodaje, że leśnicy żyją z kleszczami od lat i podchodzą do nich ze stoickim spokojem.
- Przyjmujemy je jako element naszej pracy, tak jak ktoś inny narażony jest np. na hałas czy chemię. Poza tym porównując ilość wizyt w lesie z ilością zachorowań na boreliozę, to okazuje się, że kleszcze nie są takie groźne.
Kleszcze za ryzyko zawodowe przyjmują też bezrobotni, którzy zbieraniem jagód czy grzybów reperują domowe budżety.
- Nie szczepię się, bo nie mam za co - opowiada kobieta, sprzedająca jagody na białostockim bazarze. - Po prostu idąc do lasu ubieram się najgrubiej i najszczelniej jak można. I po wyjściu z lasu oglądam. Kilkakrotnie znalazłam na sobie kleszcza, ale na szczęście na nic nie zachorowałam.
Wystraszeni turyści
Nie wszyscy jednak do kleszczy podchodzą z takim spokojem.
- Jeszcze dziesięć, piętnaście lat temu to u nas na polu namiotowym w wakacje nie można było znaleźć wolnego miejsca - opowiada pani Joanna, właścicielka pola biwakowego i ośrodka wypoczynkowego nad augustowskim jeziorem. - A domek rezerwować trzeba było jeszcze w marcu. Przyjeżdżali turyści z Białegostoku i Warszawy, Krakowa, goście z Niemiec. Od kiedy zaczęło być głośno o kleszczach właśnie na Podlasiu, polskich turystów jest mniej. Tak samo chętniej jak kiedyś przyjeżdżają tylko Niemcy i Austriacy, ale oni podobno kleszczy się nie boją. I nie psują sobie z tego powodu wakacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna