Mężczyzna usłyszał diagnozę w 1997 roku. Poprzedziły ją różne problemy zdrowotne, na które Janusz początkowo nie zwracał większej uwagi.
- Bardzo dużo pracowałem, byłem pracoholikiem - opowiada. - Czułem się czasem źle, ale myślałem, że samo przejdzie. Aż w końcu pogorszyło się na tyle, że zgłosiłem się do szpitala. Miałem naprawdę duże problemy z równowagą i zeza, brak czucia w ręce i nodze. W szpitalu zrobiono mi punkcję, różne badania i po kilku tygodniach postawiono diagnozę, że to SM. I wtedy okazało się, że choruję już od dawna. Tylko ani neurolog, ani okulista nie mówili mi dotąd, co mi jest.
W 1997 roku, gdy trafił do szpitala, z każdym dniem pobytu stawał się coraz bardziej niepełnosprawny.
- Do tej pory opowiadam znajomym, jak to przyjęto mnie do szpitala chodzącego, a po dwóch tygodniach siostry już musiały mnie karmić, żona kąpać, a podróż do łazienki była prawdziwą wyprawą.
Od tego czasu Janusz walczy z chorobą. Ma szczęście, bo znalazł się w programie lekowym firmy farmaceutycznej i dostaje leki, które mają zapobiegać rozwojowi SM. Ale ta i tak stale postępuje. Mężczyzna stara się sobie radzić, ćwiczy pamięć i ciało, aby nie dać się chorobie. Ale problemy z poruszaniem są, prawa ręka i nogą są już właściwie niesprawne.
Terapia, która pozwala Januszowi na w miarę normalne życie (rehabilitacja, sprzęty, leki) kosztuje. A mężczyzna ma tylko niewielką rentę. Dlatego każda wpłata z 1 proc. podatku, to ogromna pomoc w codziennym funkcjonowaniu mężczyzny.
- Moje stwardnienie rozsiane kosztuje bardzo dużo naszą rodzinę… - przyznaje.
Aby oddać 1 proc. na Janusza, wystarczy w rozliczeniu wpisać nr KRS to: 0000338878 . Cel szczególny: "Janusz Kulesza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?