Suwałki. Jest ostateczna decyzja. Pomnik w parku nie stanie

- Symbole takich wydarzeń należy umieszczać wśród żywych, a nie umarłych - argumentowali radni PiS, sprzeciwiając się pomysłowi.

Wczoraj odbyła się specjalna sesja rady miejskiej. Przypomnijmy, że w myśl uchwały z czerwca ubiegłego roku obelisk miał stanąć w parku. Już jednak jesienią rozpoczęły się dyskusje, czy to dobra lokalizacja. Jej krytycy twierdzili, że park jest miejscem rozrywki i wypoczynku. Odbywa się tu wiele imprez, stawiane są ogródki piwne.

Kilkanaście dni temu o możliwości zmiany ubiegłorocznej uchwały poinformował Andrzej Chuchnowski, przewodniczący rady miejskiej. W myśl planów suwalskich władz, na cmentarzu stanąłby obelisk, który upamiętniałby nie tylko ofiary katastrofy lotniczej, ale też polskich oficerów zamordowanych w Katyniu i innych sowieckich obozach. Znalazłyby się tu urny z ziemią zarówno z Katynia, jak i Smo-leńska. Mają ją przywieźć suwalscy radni. Wyjazd organizuje urząd miejski.

Wczoraj większość klubów i kół radnych (Łączą nas Suwałki, które powstało z komitetu Wizja Gajewskiego, Blok Samorządowy, SLD i PO) opowiedziała się za takim rozwiązaniem. Dało to w sumie 18 głosów. Cztery były przeciw. Wszystkie należały do radnych PiS.

Grzegorz Gorlo, przewodniczący klubu, dziwił się, że w 70-tysięcznym mieście nie ma miejsca na upamiętnienie wielkiej narodowej tragedii i jedyną lokalizacją jest "parcela cmentarna". - Nie możemy uczestniczyć w działaniach zmierzających do pogrzebania prawdy i pamięci - dodał. Zarzucił też rządzącym, że od początku chodziło im nie o upamiętnienie ofiar tragedii, lecz o zbicie przedwyborczego kapitału.

Podobnie, jak wcześniej na naszych łamach, tak i wczoraj polemizował z tym Włodzimierz Marczewski, były przewodniczący rady. Zapewniał, że żadnej kalkulacji politycznej w czerwcu ubiegłego roku nie było.
Obelisk ma być odsłonięty 10 kwietnia.