Do tragedii doszło kilka minut po godz. 16 w Białymstoku. Z Czeremchy w kierunku Białegostoku jechał szynobus. Nagle tuż przed nim na niestrzeżony przejazd kolejowy przy przedłużeniu ul. Pułaskiego wtargnął volkswagen passat kierowany przez 37-latkę. Samochód jechał od strony Kleosina. Na tylnym siedzeniu samochodu siedziały dwie córki kierującej - prawdopodobnie 10- i 3-letnia.
Na miejsce jako pierwsi przyjechali strażacy z jednostki ratunkowo-gaśniczej nr 4 w Białymstoku. To oni wydostali ofiary z samochodu i zaczęli udzielać pomocy, choć na początku było ich tylko kilku i brakowało osób do wydobywania rannych i reanimowania.
3-latka ledwo oddychała
- Młodszą dziewczynkę wyjęliśmy z fotelika i ułożyliśmy na twardym podłożu - opowiada młodszy aspirant Artur Barnaziuk, który jako pierwszy zaczął reanimować dziewczynkę. - Zabezpieczyliśmy jej kręgosłup szyjny, udrożniliśmy drogi oddechowe. Zabezpieczyliśmy krwawiące ranny głowy, szyi, klatki piersiowej. Była w stanie niestabilnym. Miała słabiutki, ledwo wyczuwalny oddech.
Dzięki staraniom strażaków udało się przywrócić dziewczynce oddech. Odzyskała świadomość. Otworzyła oczy. Wtedy pogotowie przewiozło ją do szpitala, gdzie została zaintubowana.
Więcej w jutrzejszej białostockiej Gazecie Współczesnej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?