Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta pogoda nas wykończy

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Zaczynam dzień od oglądania prognozy pogody i czekam na słońce – mówi Stanisław Huryn, właściciel wąskotorówki w Płocicznie
Zaczynam dzień od oglądania prognozy pogody i czekam na słońce – mówi Stanisław Huryn, właściciel wąskotorówki w Płocicznie
Kapryśna aura skutecznie odstrasza turystów.

Jeśli nie ociepli się i nadal będzie padać, ten sezon spiszemy na straty - obawiają się organizatorzy turystyki.

Narzekają również na powódź, która już miesiąc paraliżuje południową i środkową Polskę. Wiadomo, że nikt nie wybierze się na wypoczynek, kiedy w każdej chwili żywioł może zniszczyć cały jego dobytek.

- Właśnie na przełomie maja i czerwca regularnie odwiedzała mnie rodzina z okolic Sandomierza. W tym roku też z wyprzedzeniem zarezerwowali pobyt - opowiada właścicielka agroturystycznego gospodarstwa w gminie Wiżajny. - Później zadzwonili, że nic z tego. Siedzą w domu i modlą się, żeby Wisła nie przerwała wałów.

Gospodarstwa agroturystyczne zawsze miały sporo klientów z południa Polski. Tej wiosny rzadziej niż zwykle odzywają się telefony w Suwalskiej Izbie Rolniczo-Turystycznej, gdzie o możliwość spędzenia wczasów "pod gruszą" zwykle pytali mieszkańcy różnych regionów kraju.

Może ogłosić stan klęski?
Żartuje, ale i dość poważnie mówi Stanisław Huryn, właściciel Wigierskiej Kolejki Wąskotorowej w Płocicznie. Ma powody do narzekań. - Deszcze i chłody dały się nam we znaki. Maj trzeba właściwie spisać na straty. Mieliśmy zamawiane imprezy, lokomotywa i wagoniki gotowe, a później docierała informacja, że dziękują, bo za zimno i nie wybiorą się nad Wigry.

Dosłowny i w przenośni pierwszy promyk słońca pojawił się dopiero w miniony weekend.
- Zrobiło się ciepło, więc mieliśmy sporo pasażerów - mówi S. Huryn. - Niestety, natychmiast pogoda się zepsuła.

Właściciel popularnego od lat "Wigier-ka" szacuje, że tej wiosny na wyprawy ciuchcią po Puszczy Augustowskiej wybrało się przynajmniej o 40 proc. mniej osób niż w poprzednich latach. Łatwo przeliczyć to na wynik finansowy.

Też straciliśmy
Trochę większym optymistą jest Sławomir Aleksandrowicz, dyrektor Żeglugi Augustowskiej. Nie ukrywa niezadowolenia z efektów sezonu, ale wierzy, że uda się nadrobić straty. "Sajno", "Perkoz" i "Serwy" pojawiły się na jeziorach z opóźnieniem, bo przedłużyła się zima.

- Teraz pływamy, ale raczej trudno liczyć na przyjezdnych z południa Polski. Ze względu na powódź, oni mają wody w nadmiarze - twierdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna