Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak mordowano Żydów z naszej okolicy. Wstrząsająca zbrodnia

Katarzyna [email protected]
– W Bzurach nie było Żydów, chyba kiedyś mieszkał tu jakiś kowal, ale tego dokładnie nie wiem – wspomina Mieczysław Zaniewski, mieszkaniec Bzur. – Pamiętam jak tata kupił mi od jednego z handlarzy ciepły płaszcz. Długo się targował.
– W Bzurach nie było Żydów, chyba kiedyś mieszkał tu jakiś kowal, ale tego dokładnie nie wiem – wspomina Mieczysław Zaniewski, mieszkaniec Bzur. – Pamiętam jak tata kupił mi od jednego z handlarzy ciepły płaszcz. Długo się targował.
Białostocki IPN wszczął postępowanie ws. mordu w Bzurach.

Pamiętam Żydów pracujących przy budowie dróg - wspomina Mieczysław Zaniewski, 82-letni mieszkaniec wsi Bzury w gminie Szczuczyn. - Siedzieli i tłukli kamienie na drogę. Przywozili ich na furmankach, ale z czasem przyjeżdżało ich coraz mniej.

O mordzie Żydówek przywiezionych do pracy w tamtejszym majątku, pan Mieczysław nie słyszał. O tej historii, choćby z opowieści starszych, nic nie słyszeli też młodsi mieszkańcy wsi.

Śledczy z białostockiego IPN wrócili do tej sprawy.

Wcześniej okuli pałki
O wstrząsającej zbrodni pisze Andrzej Żbikowski w publikacji "Wokół Jedwabnego". Autor przytacza wyjaśnienia jednego z uczestników mordu. Według niego do majątku Bzury jeden z pracowników przywiózł ze Szczuczyna (z getta przy ul. Krzywej przyp. red.) do pracy 20 Żydówek w wieku od 15 do 30 lat. Kobiety pracowały w ogrodzie trzy dni. Wtedy do majątku przyjechało na rowerach sześciu mężczyzn. Polecili fornalom z majątku wydać Żydówki, a później iść je zasypać, gdyż mają rozkaz od żandarmerii Niemieckiej Żydówki te zabić. [...]

Przesłuchiwany wyjaśnił w śledztwie: Osobnicy ze Szczuczyna poszli do majątkowej kuźni i okuli pałki na końcu żelazem, ażeby lepiej było zabijać. Po okuciu pałek żelazem zabraliśmy Żydówki do wioski Bzury i tam zapędziliśmy do piwnicy [...] Po godzinie czasu przyjechały z majątku dwie furmanki drabiniaste. [...] Kobietom polecono wsiąść na furmanki, tłumaczono im, że zostaną odwiezione do Grajewa.

Siemiatycze. Rabin: Jak można budować na grobach? To profanacja!

Pojechano jednak do boczkowskiego lasu, gdzie był wykopany okop, i tam kazaliśmy Żydówkom zejść z wozów. [...]

Kazaliśmy Żydówkom porozbierać się do koszul i majtek. [...] Po rozebraniu się Żydówek, zaczęli prowadzić po jednej nad okop i tam zabijali pałkami drewnianymi, na końcu okutymi żelazem.
Pomordowanych Żydów ja sam zasypywałem przez dwa dni.

Nie znamy miejsca zbrodni
- W tej sprawie prowadzone były dwa postępowania na przełomie lat 1948/50 - tłumaczy Radosław Ignatiew, prokurator z białostockiego oddziału IPN. - Z uwagi na to, że nie wszyscy sprawcy zostali wskazani i ukarani, wszczęliśmy kolejne postępowanie.

Śledczy nie ukrywają, że liczą na ustalenie personaliów wszystkich uczestników tej okrutnej zbrodni.
- Nie są też znane personalia zamordowanych Żydówek - dodaje prokurator. - Świadkowie tych wydarzeń już nie żyją, ale być może przesłuchania ich rodzin lub sąsiadów, którzy mogą znać tę historię, wniosą coś nowego do postępowania.

Dotychczas nie zostało ustalone miejsce pochówku pomordowanych kobiet.

Trudna i wstydliwa historia
Pogromy były też w Szczuczynie, Radziłowie i Wąsoszu. Ten z Bzur jest najmniej znany.
- Rzeczywiście Żydów przywożono do pracy, ale tej historii nigdy nie słyszałem - przyznaje pan Mieczysław z Bzur. - Wtedy byłem młodym chłopcem, ale pamiętam, że Żydzi chcieli, aby mój ojciec ich przechował, ale wszyscy się bali.

Był czas, że ludność żydowska stanowiła ok. 80 proc. mieszkańców Szczuczyna oddalonego od Bzur o 4 km.

- Historia z Bzur, Wąsosza czy Radziłowa, to nie jest dla nas nic nowego - przyznaje Artur Kuczyński, burmistrz Szczuczyna. - To dobrze, że IPN to zbada, bo musimy o tej wstydliwej historii mówić otwarcie, w innym wypadku, zawsze będzie to nas kłuć.

O zbrodni z Bzur słyszał też Tomasz Dudziński z Grajewskiej Izby Historycznej.

- Oczywiście, że w tym mordzie można dociekać szczegółów, ale same wydarzenia nie są zadziwiające i wyjątkowe na tle powiatu grajewskiego - mówi. - Trzeba pamiętać, że Niemcy dawali przyzwolenie na takie działanie, a mieszkańcy nie byli związani z ludnością żydowską. To co odróżnia tę zbrodnię od innych to z pewnością jest fakt jej planowania. Bo wcześniej wykopano doły w lesie i okuto żelazem drewniane pałki.

Dudziński mówi, że już wcześniej słyszał od ludzi o zdarzeniach z Bzur, ale bez konkretów. A często mieszkańcy Grajewa, Szczuczyna, czy Radziłowa nawet gdy pamiętają cokolwiek, to nie zawsze chcą mówić o tym otwarcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna