Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak po ludzku...

Joanna Klimowicz [email protected]
Ania jest członkiem ZHP jest od ośmiu lat, a od dwóch -  drużynową 93. Białostockiej Drużyny Harcerskiej "Na próbie”. Organizuje zbiórki, wyjazdy, biwaki, rajdy, obozy.
Ania jest członkiem ZHP jest od ośmiu lat, a od dwóch - drużynową 93. Białostockiej Drużyny Harcerskiej "Na próbie”. Organizuje zbiórki, wyjazdy, biwaki, rajdy, obozy. B. Maleszewska
Nie balują do rana na zakrapianych imprezach, nie demolują stadionów, nie urządzają po "trawce" rajdów autem taty. Żadne to anioły, ot, zwyczajne nastolatki, z gronem przyjaciół i takimi samymi problemami w szkole, jakie mają ich rówieśnicy. Zwyczajni, a jednocześnie Wspaniali, bo potrafią pochylić się nad drugim człowiekiem.

Zrobimy tak... Każdy z nas dostanie od rodziny kasę na komunię. Tak czy nie? - knują dzieciaki z małej wsi w województwie świętokrzyskim, tuż przed I Komunią Świętą. - No i zrobimy tak... Wrzucimy wszystko do skarbonki, potem to wybierzemy i zbudujemy dom, tu, przy szkole. Studenci będą z nami mieszkać. Już zawsze. A póki co, jak jeszcze pieniędzy nie mamy, to każdy z nas może przyjąć jednego do siebie do domu - kombinują, po czym zgodnie dzielą się studentami i idą obwieścić im swój plan.
- Zdębieliśmy, jak to usłyszeliśmy - przyznaje Tomek Wiluk, student automatyki i robotyki na Politechnice Białostockiej. To była dla niego największa nagroda za lata wolontariatu i pracy z dziećmi. Nie statuetka samorządowego konkursu "Ośmiu Wspaniałych", którą niedawno odebrał. Choć oczywiście bardzo miło jest zostać zauważonym...
Dingo na leśnej polanie
Tomek wciągnął się w wolontariat w maturalnej klasie XIII LO w Białymstoku. Jego najlepszy przyjaciel Krzysztof Zdrawomysłow cały czas "ględził" o tym, jak fajnie jest w Klubie Ośmiu, działającym przy SP 44. Jakie akcje przeprowadzają, dyskoteki, festyny, ile dzieci przychodzi i jak się cieszą. Tomek poszedł parę razy, z ciekawości. Strasznie spodobało mu się, że nie stał z boku, na pozycji widza. Od razu został "zaprzęgnięty" do pracy. I dzieciaki przyjęły go dobrze. Nawet te trudniejsze, ze świetlicy socjoterapeutycznej "Szansa", działającej na Zielonych Wzgórzach. I te niepełnosprawne, którymi zajmuje się KLANZA. Pewnie, że była na początku jakaś bariera, ale im więcej gier i zabaw Tomasz poznawał dzięki pedagogom z KLANZY, tym szybciej znajdował wspólny język z dziećmi. Naprawdę fajnie zaczęło się robić jakieś dwa lata temu, kiedy zaczęły się wyjazdy na kolonie, półkolonie, kuligi, autorskie projekty. Był z podopiecznymi funduszu "Białystok Ojcu Świętemu" pod Rajgrodem i razem z czterema innymi osobami zadebiutował we własnym projekcie w ramach Wolontariatu Studenckiego (finansuje go polsko-amerykańska Fundacja "Wolność"). Ich projekt polegał na tym, że zorganizują półkolonie dzieciom z województwa świętokrzyskiego. Zajmą im cztery godziny przed południem, potem przerwa na obiad. Ale i wieczorem byli otwarci. Maluchy aż piszczały z radości podczas zabawy w "Psa Dingo". Szczerze mówiąc, to i Tomek ją lubi. W środku kółka - dziewczyny, na zewnątrz - chłopcy. Idą i śpiewają: "Raz stary pies pod bramą stał, a Dingo on się zwał...". Gdy zaczyna się literowanie psiego imienia i klaskanie w dłonie, pary zmieniają się, aż do ostatniej literki "o", a potem kręcą się dalej. W "zieloną noc" opiekunowie zrobili dzieciom nocny alarm, wyciągnęli na leśną polankę i zarządzili zabawę w Dingo, po czym szybki powrót do łóżek. Rano z niewinnymi minami zaprzeczali: "Przecież nigdzie nie wychodziliśmy, coś się wam przyśniło!". Nic dziwnego, że dzieci stanowczo zażądały powrotu studentów w tym roku. Nigdy nie miały takich atrakcji.
Matematyk z psychologicznym zacięciem
Tomek nie tylko studiuje, ale też pracuje w drukarni. Razem z Krzyśkiem założył też Klub Ośmiu w swoim macierzystym XIII LO. I to "z przytupem": kilkanaście osób przeszło głównymi ulicami miasta, rozdając ulotki, ciastka i balony, zachęcając białostoczan do zainteresowania się ideą wolontariatu. Pytany, dlaczego poświęca czas - bądź co bądź - obcym dzieciom, mówi skromnie: - Czuję taką potrzebę. Ja miałem udane dzieciństwo. W innych rodzinach różnie to bywa. A wszystkim dzieciom przyda się trochę uśmiechu i zabawy.
Drugim momentem, gdy Tomek zrozumiał, że warto pomagać, było spotkanie dziewczynki, która miała ogromne problemy. Gdy jej rodzice stracili pracę, mała zaczęła kaleczyć się, ciąć ręce. Pytał ją: "Po co to robisz, co chcesz osiągnąć?". Dużo z nią rozmawiał, choć żaden z niego psycholog, tylko pełną gębą matematyk. Rozmawiał "tak po ludzku, na chłopski rozum". Udało się, przestała.
Zakochane w szarej lilijce
Martę Całpińską, licealistkę z społecznej szkoły przy ul. Fabrycznej w Białymstoku, można lubić za wielkie poczucie humoru, ciepło, zdolności organizatorskie czy piękny, dźwięczny głos.
- Kochamy ją za to, jaka jest - mówią po prostu harcerki z jej zastępu: Asia Strzałkowska, Monika Bardadyn i Patrycja Białojan. - Jest kochana, bo zawsze pomaga nam, kiedy mamy problem, zawsze ma dla nas czas, możemy na nią liczyć.
Marta jest przyboczną w 111. Białostockiej Drużynie Harcerskiej "Vikingowie", gdzie odpowiada za księgowość. W jej harcerstwie jest dużo dobrej zabawy: wieczory przy ognisku, z gitarą, obozy, konkursy piosenki, festyny. Harcerze swoje pasje zagospodarowują od A do Z. Ten, kto ładnie maluje - robi plakaty na festyn. Ten, kto ma zdolności muzyczne - pisze piosenki. Zdobywają w ten sposób różne sprawności. Do tego zawsze zabawie tej towarzyszy troska o innych. Harcerki zbierają pieniądze na protezę dla uczennicy z I LO i na stypendia dla zdolnych dzieci z ubogich rodzin, podopiecznych Funduszu "Białystok Ojcu Świętemu".
- Na początku jest ciekawość, poznawanie prawa i historii poprzez gry i zabawy, a później, z biegiem czasu, ten płomień rośnie i zaczyna w harcerstwie chodzić o ideały. Staramy się być im wierni także w życiu codziennym - z entuzjazmem mówi Marta.
Co znaczy: być harcerzem
Dziewczyny prześcigają się w przykładach, jaki prawdziwy harcerz być powinien i co robią, by zbliżyć się do tego ideału:
- Przeprowadzanie przez jezdnię osoby niewidomej, noszenie zakupów do domu starszym paniom, stawanie w obronie młodszych kolegów, którym ktoś dokucza. Ofiarność też... Więc wrzucamy tę symboliczną złotówkę albo dajemy kanapkę, jak ktoś prosi o to na ulicy. Aha, i pogoda ducha na co dzień! Łatwiej ją zachować, gdy mamy na kogo liczyć - harcerki uśmiechają się do Marty.
Licealistka szybko kończy zbiórkę, bo musi jeszcze biec na spotkanie Bractwa Młodzieży Prawosławnej. Marta śpiewa w chórze w cerkwi Hagia Sofia. Kiedy tylko ma okazję, startuje w konkursach karaoke i w festiwalach (zajęła I miejsce na festiwalu harcersko-religijnym w Rajgrodzie w ubiegłym roku). Nagrała także dwie płyty z chórem szkolnym. Wielokrotnie organizowała i brała udział w przedstawieniach m.in. dla Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich. Do tego organizuje kursy pierwszej pomocy przedmedycznej oraz zbiórki pieniędzy na dom dziecka i schroniska dla zwierząt. Jak ona znajduje na wszystko czas? Do tego dzielnie wkuwając fizykę, biologię, chemię, angielski i polski? Jeszcze nie wie, czy zdecyduje się na medycynę czy też pedagogikę z resocjalizacją. Na pewno w każdej dziedzinie ogromny będzie z niej pożytek!
Harcerz nie pali i nie pije
Anna Maria Mogiłło jest smukłą, śliczną dziewczyną i nic dziwnego, że na imprezach - na których bawi się jak każda nastolatka - zwraca uwagę. Wyróżnia się czymś jeszcze. Do ust nie bierze papierosa i alkoholu. Często nieznajomi zagadują o to.
- Jestem instruktorem ZHP - prostolinijnie odpowiada Ania.
- Eeee, lipa! - na szczęście takie komentarze padają niezwykle rzadko. Ania wtedy już wie, że nie warto z kimś takim gadać, szkoda zachodu. Na szczęście dużo częściej budzi to sympatię i zrozumienie.
Członkiem ZHP jest od ośmiu lat, a od dwóch - drużynową 93. Białostockiej Drużyny Harcerskiej "Na próbie". Organizuje zbiórki, wyjazdy, biwaki, rajdy, obozy. Ma stopień przewodnika, brała też udział w tzw. białej służbie podczas pielgrzymek Jana Pawła II i Benedykta XVI. Ma bardzo różnorodne pasje i szerokie zainteresowania. Jest członkiem Klubu Balonowego, gra na fortepianie. Teraz przygotowuje drużynę do udziału w Światowym Jamboree w 100. rocznicę skautingu, na przełomie lipca i sierpnia w Anglii. Jednocześnie nie może ani na moment zaniedbać nauki, bo za tydzień zdaje maturę w III LO. Właściwie trochę później, bo z egzaminu z polskiego jest zwolniona. Ania prosi: "Życzcie mi połamania pióra!". Dodaje, że dla niej bycie harcerzem wiąże się ze świadomością, że jest się nim w każdej sytuacji życiowej. A najlepszą nagrodą za "szkołę odpowiedzialności", czyli opiekę nad młodszymi, jest dla niej ich zachowanie - kiedy biorą z niej przykład, nie próbują alkoholu i "dymka".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna