Zrobimy tak... Każdy z nas dostanie od rodziny kasę na komunię. Tak czy nie? - knują dzieciaki z małej wsi w województwie świętokrzyskim, tuż przed I Komunią Świętą. - No i zrobimy tak... Wrzucimy wszystko do skarbonki, potem to wybierzemy i zbudujemy dom, tu, przy szkole. Studenci będą z nami mieszkać. Już zawsze. A póki co, jak jeszcze pieniędzy nie mamy, to każdy z nas może przyjąć jednego do siebie do domu - kombinują, po czym zgodnie dzielą się studentami i idą obwieścić im swój plan.
- Zdębieliśmy, jak to usłyszeliśmy - przyznaje Tomek Wiluk, student automatyki i robotyki na Politechnice Białostockiej. To była dla niego największa nagroda za lata wolontariatu i pracy z dziećmi. Nie statuetka samorządowego konkursu "Ośmiu Wspaniałych", którą niedawno odebrał. Choć oczywiście bardzo miło jest zostać zauważonym...
Dingo na leśnej polanie
Tomek wciągnął się w wolontariat w maturalnej klasie XIII LO w Białymstoku. Jego najlepszy przyjaciel Krzysztof Zdrawomysłow cały czas "ględził" o tym, jak fajnie jest w Klubie Ośmiu, działającym przy SP 44. Jakie akcje przeprowadzają, dyskoteki, festyny, ile dzieci przychodzi i jak się cieszą. Tomek poszedł parę razy, z ciekawości. Strasznie spodobało mu się, że nie stał z boku, na pozycji widza. Od razu został "zaprzęgnięty" do pracy. I dzieciaki przyjęły go dobrze. Nawet te trudniejsze, ze świetlicy socjoterapeutycznej "Szansa", działającej na Zielonych Wzgórzach. I te niepełnosprawne, którymi zajmuje się KLANZA. Pewnie, że była na początku jakaś bariera, ale im więcej gier i zabaw Tomasz poznawał dzięki pedagogom z KLANZY, tym szybciej znajdował wspólny język z dziećmi. Naprawdę fajnie zaczęło się robić jakieś dwa lata temu, kiedy zaczęły się wyjazdy na kolonie, półkolonie, kuligi, autorskie projekty. Był z podopiecznymi funduszu "Białystok Ojcu Świętemu" pod Rajgrodem i razem z czterema innymi osobami zadebiutował we własnym projekcie w ramach Wolontariatu Studenckiego (finansuje go polsko-amerykańska Fundacja "Wolność"). Ich projekt polegał na tym, że zorganizują półkolonie dzieciom z województwa świętokrzyskiego. Zajmą im cztery godziny przed południem, potem przerwa na obiad. Ale i wieczorem byli otwarci. Maluchy aż piszczały z radości podczas zabawy w "Psa Dingo". Szczerze mówiąc, to i Tomek ją lubi. W środku kółka - dziewczyny, na zewnątrz - chłopcy. Idą i śpiewają: "Raz stary pies pod bramą stał, a Dingo on się zwał...". Gdy zaczyna się literowanie psiego imienia i klaskanie w dłonie, pary zmieniają się, aż do ostatniej literki "o", a potem kręcą się dalej. W "zieloną noc" opiekunowie zrobili dzieciom nocny alarm, wyciągnęli na leśną polankę i zarządzili zabawę w Dingo, po czym szybki powrót do łóżek. Rano z niewinnymi minami zaprzeczali: "Przecież nigdzie nie wychodziliśmy, coś się wam przyśniło!". Nic dziwnego, że dzieci stanowczo zażądały powrotu studentów w tym roku. Nigdy nie miały takich atrakcji.
Matematyk z psychologicznym zacięciem
Tomek nie tylko studiuje, ale też pracuje w drukarni. Razem z Krzyśkiem założył też Klub Ośmiu w swoim macierzystym XIII LO. I to "z przytupem": kilkanaście osób przeszło głównymi ulicami miasta, rozdając ulotki, ciastka i balony, zachęcając białostoczan do zainteresowania się ideą wolontariatu. Pytany, dlaczego poświęca czas - bądź co bądź - obcym dzieciom, mówi skromnie: - Czuję taką potrzebę. Ja miałem udane dzieciństwo. W innych rodzinach różnie to bywa. A wszystkim dzieciom przyda się trochę uśmiechu i zabawy.
Drugim momentem, gdy Tomek zrozumiał, że warto pomagać, było spotkanie dziewczynki, która miała ogromne problemy. Gdy jej rodzice stracili pracę, mała zaczęła kaleczyć się, ciąć ręce. Pytał ją: "Po co to robisz, co chcesz osiągnąć?". Dużo z nią rozmawiał, choć żaden z niego psycholog, tylko pełną gębą matematyk. Rozmawiał "tak po ludzku, na chłopski rozum". Udało się, przestała.
Zakochane w szarej lilijce
Martę Całpińską, licealistkę z społecznej szkoły przy ul. Fabrycznej w Białymstoku, można lubić za wielkie poczucie humoru, ciepło, zdolności organizatorskie czy piękny, dźwięczny głos.
- Kochamy ją za to, jaka jest - mówią po prostu harcerki z jej zastępu: Asia Strzałkowska, Monika Bardadyn i Patrycja Białojan. - Jest kochana, bo zawsze pomaga nam, kiedy mamy problem, zawsze ma dla nas czas, możemy na nią liczyć.
Marta jest przyboczną w 111. Białostockiej Drużynie Harcerskiej "Vikingowie", gdzie odpowiada za księgowość. W jej harcerstwie jest dużo dobrej zabawy: wieczory przy ognisku, z gitarą, obozy, konkursy piosenki, festyny. Harcerze swoje pasje zagospodarowują od A do Z. Ten, kto ładnie maluje - robi plakaty na festyn. Ten, kto ma zdolności muzyczne - pisze piosenki. Zdobywają w ten sposób różne sprawności. Do tego zawsze zabawie tej towarzyszy troska o innych. Harcerki zbierają pieniądze na protezę dla uczennicy z I LO i na stypendia dla zdolnych dzieci z ubogich rodzin, podopiecznych Funduszu "Białystok Ojcu Świętemu".
- Na początku jest ciekawość, poznawanie prawa i historii poprzez gry i zabawy, a później, z biegiem czasu, ten płomień rośnie i zaczyna w harcerstwie chodzić o ideały. Staramy się być im wierni także w życiu codziennym - z entuzjazmem mówi Marta.
Co znaczy: być harcerzem
Dziewczyny prześcigają się w przykładach, jaki prawdziwy harcerz być powinien i co robią, by zbliżyć się do tego ideału:
- Przeprowadzanie przez jezdnię osoby niewidomej, noszenie zakupów do domu starszym paniom, stawanie w obronie młodszych kolegów, którym ktoś dokucza. Ofiarność też... Więc wrzucamy tę symboliczną złotówkę albo dajemy kanapkę, jak ktoś prosi o to na ulicy. Aha, i pogoda ducha na co dzień! Łatwiej ją zachować, gdy mamy na kogo liczyć - harcerki uśmiechają się do Marty.
Licealistka szybko kończy zbiórkę, bo musi jeszcze biec na spotkanie Bractwa Młodzieży Prawosławnej. Marta śpiewa w chórze w cerkwi Hagia Sofia. Kiedy tylko ma okazję, startuje w konkursach karaoke i w festiwalach (zajęła I miejsce na festiwalu harcersko-religijnym w Rajgrodzie w ubiegłym roku). Nagrała także dwie płyty z chórem szkolnym. Wielokrotnie organizowała i brała udział w przedstawieniach m.in. dla Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich. Do tego organizuje kursy pierwszej pomocy przedmedycznej oraz zbiórki pieniędzy na dom dziecka i schroniska dla zwierząt. Jak ona znajduje na wszystko czas? Do tego dzielnie wkuwając fizykę, biologię, chemię, angielski i polski? Jeszcze nie wie, czy zdecyduje się na medycynę czy też pedagogikę z resocjalizacją. Na pewno w każdej dziedzinie ogromny będzie z niej pożytek!
Harcerz nie pali i nie pije
Anna Maria Mogiłło jest smukłą, śliczną dziewczyną i nic dziwnego, że na imprezach - na których bawi się jak każda nastolatka - zwraca uwagę. Wyróżnia się czymś jeszcze. Do ust nie bierze papierosa i alkoholu. Często nieznajomi zagadują o to.
- Jestem instruktorem ZHP - prostolinijnie odpowiada Ania.
- Eeee, lipa! - na szczęście takie komentarze padają niezwykle rzadko. Ania wtedy już wie, że nie warto z kimś takim gadać, szkoda zachodu. Na szczęście dużo częściej budzi to sympatię i zrozumienie.
Członkiem ZHP jest od ośmiu lat, a od dwóch - drużynową 93. Białostockiej Drużyny Harcerskiej "Na próbie". Organizuje zbiórki, wyjazdy, biwaki, rajdy, obozy. Ma stopień przewodnika, brała też udział w tzw. białej służbie podczas pielgrzymek Jana Pawła II i Benedykta XVI. Ma bardzo różnorodne pasje i szerokie zainteresowania. Jest członkiem Klubu Balonowego, gra na fortepianie. Teraz przygotowuje drużynę do udziału w Światowym Jamboree w 100. rocznicę skautingu, na przełomie lipca i sierpnia w Anglii. Jednocześnie nie może ani na moment zaniedbać nauki, bo za tydzień zdaje maturę w III LO. Właściwie trochę później, bo z egzaminu z polskiego jest zwolniona. Ania prosi: "Życzcie mi połamania pióra!". Dodaje, że dla niej bycie harcerzem wiąże się ze świadomością, że jest się nim w każdej sytuacji życiowej. A najlepszą nagrodą za "szkołę odpowiedzialności", czyli opiekę nad młodszymi, jest dla niej ich zachowanie - kiedy biorą z niej przykład, nie próbują alkoholu i "dymka".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?