Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tancerz oskarżony o gwałt uniewinniony po ośmiu latach. To było jak trzęsienie ziemi

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Tancerz oskarżony o gwałt został uniewinniony po ośmiu latach
Tancerz oskarżony o gwałt został uniewinniony po ośmiu latach Archiwum
Był jednym z najbardziej znanych tancerzy w regionie. Zdobywał laury na konkursach krajowych i międzynarodowych. I nagle prokurator oskarżył go o gwałt. Po ośmiu latach został uniewinniony. Ale to nie koniec sprawy.

W lipcu 2004 roku to była sensacja na ogólnopolską skalę. Policja zatrzymała Jarosława P. z Suwałk i Dariusza S. z Łomży. Obaj byli instruktorami tańca towarzyskiego. Ten pierwszy miał na swoim koncie wiele sukcesów. W Suwałkach prowadził znakomicie prosperującą szkołę tańca.

Oskarżono ich o zgwałcenie 22-letniej kobiety. W dodatku, Jarosławowi P. zarzucono, że sześć lat wcześniej zrobił to samo z tą samą dziewczyną. Łatwo obliczyć, że wówczas nie była ona nawet pełnoletnia.

Wiedzieli, że zrobi karierę

Jarosław P. dzisiaj ma 49 lat. Do tańca zawsze miał smykałkę. Zaczynał w Zespole Pieśni i Tańca "Suwalszczyzna". Było to jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku.

- Miał duże poczucie rytmu, był bardzo sprawny, a przy tym - taki przebojowy - opowiada jedna z byłych koleżanek z zespołu. - W zupełności rekompensowało to jego niespecjalnie imponujący, jak na tancerza, wzrost. Wszyscy wiedzieli, że Jarek prędzej czy później jakąś karierę zrobi.

W Polsce skończyła się komuna, więc droga do wszelakiej działalności prywatnej została otwarta. P. stworzył w Suwałkach w latach 90. własną szkołę tańca. Większość mieszkańców miasta, którzy w tamtym okresie uczyli się stawiać taneczne kroki, przechodziła przez jego ręce. Ożenił się z jedną ze swoich kursantek - piękną i młodszą od siebie kobietą. Parę stworzyli także na tanecznym parkiecie. Zaczęli odnosić coraz większe sukcesy. Najpierw lokalne, potem krajowe. Przyszedł też czas na laury poza Polską. Nie byli wprawdzie pierwszą parą świata, ale swoją obecność na wielu konkursach wyraźnie odnotowywali.

Kariera Jarosława P. wciąż się rozwijała. P. o to dbał. O kolejnych sukcesach informował dziennikarzy, zabiegał o wsparcie potencjalnych sponsorów. Co roku organizował w swoim rodzinnym mieście turnieje taneczne. Wspierały go władze Suwałk. Bo impreza była prestiżowa i cieszyła się dużym zainteresowaniem zarówno coraz lepszych uczestników, jak i publiczności. Za jakiś czas mogła stać się prawdziwą wizytówką miasta.

Wróciła do rzekomego gwałciciela

I nagle wszystko runęło. Policja zatrzymała P. oraz jego łomżyńskiego kolegę, o którym wiadomo jedynie tyle, że też był instruktorem tańca, ale niczego szczególnego w tej dziedzinie nie osiągnął.

Obaj zostali tymczasowo aresztowani. Za kratkami spędzili miesiąc. Potem sąd zmienił tzw. środek zapobiegawczy. Wpłacili kaucję i odzyskali wolność.

Sprawa od początku toczy się z wyłączeniem jawności. Wszystkie szczegóły znane więc nie są. Ale w 2004 roku dostęp do materiałów prokuratorskich był znacznie łatwiejszy niż dzisiaj. Podstawowe fakty można więc było ustalić.

Do organów ścigania zgłosiła się 22-letnia suwalczanka. Stwierdziła, że Jarosław P. oraz Dariusz S. ją zgwałcili. Miało to miejsce w... jej mieszkaniu. Prokuratura zakwalifikowała to jako gwałt zbiorowy. A na to jest już ostrzejszy paragraf.

Instruktorów do mieszkania kobieta zaprosiła sama. P. i S. przyznawali później, że do uprawiania seksu owszem, doszło, ale działo się to za zgodą wszystkich uczestników tegoż aktu. Kiedy byli w mieszkaniu, ktoś bliski kobiecie ponoć zapukał do drzwi. Nie jest wykluczone, że słyszał, co się za nimi dzieje. Nie ma jednak żadnej pewności, że złożone przez 22-latkę do prokuratury doniesienie o gwałcie było próbą oczyszczenia się w oczach tej bliskiej osoby.

Niedługo później kobieta przypomniała sobie, że po raz pierwszy została zgwałcona wiele lat wcześniej. Kiedy zapisała się do szkoły Jarosława P. Instruktor miał ją po zajęciach zaprosić na zaplecze... 16-letnia wówczas dziewczyna przestała potem uczęszczać na zajęcia, ale o zdarzeniu nikomu nie powiedziała.

Badający ją psycholog uznał, że mówi prawdę. Innych dowodów na czyn sprzed lat nie było.

Już dorosła kobieta najwyraźniej jednak Jarosławowi P. przebaczyła, bo ponownie zgłosiła się do niego w 2004 r. Chciała dalej u niego tańczyć. Miała nadzieję, że instruktor znajdzie jej dobrego partnera, z którym będzie mogła występować na turniejach i odnosić sukcesy.

Jak do kwestii, że rzekoma ofiara gwałtu przychodzi do sprawcy po pomoc odniosły się kolejne sądy, nie wiadomo, bo wszystkie procesy odbywały się za zamkniętymi drzwiami.

Sąd łagodnieje

Zanim ruszyła pierwsza rozprawa, suwalska opinia publiczna, a właściwie ktoś, kto lubi bazgrać po murach wyrok wydał z góry. "P. gwałci", "Krzysztof P. gwałci dzieci" - gigantyczne napisy pojawiły się na domach i przystankach autobusowych. Nazwisko było rzecz jasna w pełnym brzmieniu. Sprawcy nie udało się zatrzymać. Za odnawianie zniszczonych elewacji płacili mieszkańcy.

Pierwszy proces zakończył się przed suwalskim sądem w grudniu 2006 r. Jarosława P. skazano na 4 lata więzienia, Dariusza S. na dwa i pół roku. Od tego rozstrzygnięcia oskarżeni się odwołali. W czerwcu 2007 r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że nie wszystkie okoliczności sprawy zostały wyjaśnione i należy to zrobić jeszcze raz. Drugi wyrok, który zapadł w Suwałkach w 2010 r. był już łagodniejszy. Trzy lata dla P. i dwa dla jego kolegi. Oskarżeni ponownie się odwołali. I po raz kolejny sprawa została skierowana do pierwszej instancji.

Niedawno zapadł trzeci wyrok. Tym razem kolejny już skład suwalskich sędziów uznał, że oskarżeni są niewinni. Dlaczego, nie wiadomo ze względu na niejawność rozprawy. Prokuratura wystąpiła o pisemne uzasadnienie wyroku. Najprawdopodobniej złoży apelację.
Odnalazł się jako sędzia

Co dzieje się z Dariuszem S. i jak ta sprawa wpłynęła na jego karierę, nie wiadomo.
Jarosław P. przeżył natomiast w swoim życiu prawdziwe trzęsienie ziemi. Rozstał się z żoną, zmieniał miejsca pobytu. Swoją szkołę tańca próbował prowadzić w innych niż Suwałki miejscowościach. Wszędzie jednak zła sława się za nim ciągnęła. Ostatnio zaczął robić karierę jako sędzia na konkursach tańca. Ponoć w tej dziedzinie przyszłość jest przed nim.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna