Leszek Cieślik prezes PKS Suwałki
Leszek Cieślik prezes PKS Suwałki
Cały czas zastanawiamy się, co z tymi autobusami zrobić. Na razie wszystko wskazuje na to, że do niczego nie będą nam potrzebne.
Te autobusy często się psuły, ich zakup był nieporozumieniem - twierdzą kierowcy z suwalskiego PKS.
Chodzi o dwa mercedesy-sprintery, które, jak informowaliśmy w piątkowym wydaniu naszej gazety, poprzednie kierownictwo firmy kupiło w połowie ubiegłego roku. Obaj pojazdy stoją dzisiaj na parkingu i nie bardzo wiadomo, co z nimi dalej robić.
Powód? Po badaniach technicznych okazało się, że mają za małą masę do przewożenia 18 pasażerów. A tyle siedzeń się w każdym znajduje. Takim pojazdem można przewozić najwyższej 14 osób. PKS-owi to się już nie opłaca. Najbardziej ekonomiczne są autobusy zabierające do 18 do 24 pasażerów.
W piątek okazało się w dodatku, że mercedesy od początku ulegały awariom. Pojazdy były używane, miały po około 10 lat. Kupiono je od prywatnej firmy z południa Polski. Kosztowały 70 tys. zł. Stanisław Biłda, poprzedni prezes PKS, zapewniał, że podlegli mu pracownicy pojazdy sprawdzili, kota w worku nikt więc nie kupował.
- Na te sprintery niektórzy mówili, że to jeżdżące trumny - opowiadają tymczasem kierowcy z PKS (nazwiska do wiadomości redakcji).
Uważają jednocześnie, że za tę transakcję ktoś powinien ponieść odpowiedzialność. PKS nie jest wszak prywatną firmą, a na zakup wydano publiczne pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?