Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te dzieci dostaną nowe życie

Urszula Ludwiczak [email protected]
Mały Antoś przez chorobę serduszka nie rośnie i nie przybiera na wadze. Lekarze są zgodni – operacja jest potrzebna jak najszybciej. Pieniądze na jej przeprowadzenie udało się zebrać. Teraz jest szansa, że chłopczyk wyzdrowieje.
Mały Antoś przez chorobę serduszka nie rośnie i nie przybiera na wadze. Lekarze są zgodni – operacja jest potrzebna jak najszybciej. Pieniądze na jej przeprowadzenie udało się zebrać. Teraz jest szansa, że chłopczyk wyzdrowieje.
Malutki Antoś z Grodzieńszczyzny będzie miał bardzo potrzebną operację serduszka. A 3,5 letniej Julii z Białegostoku dzięki pompie insulinowej już żyje się lepiej. Dzieci i ich rodzice są szczęśliwi tylko dzięki temu, że ich los nie okazał się obojętny dla innych. Pomogli m.in. czytelnicy Gazety Współczesnej. Dziękujemy!

Antosiowi na operację serduszka potrzebne jest 25 tys. zł. Takie środki są trudne nawet do wyobrażenia, a co dopiero do zdobycia, dla jego rodziny - nauczycieli języka polskiego z Lidy na Grodzieńszczyźnie. Jedynym ratunkiem dla synka była pomoc ludzi dobrej woli.

Podobna historia dotyczy małej Julii. Dziewczynka zachorowała na cukrzycę, co spowodowało, że życie całej rodziny uległo ogromnej zmianie. Mogła je ułatwić pompa insulinowa, ale tu też koszt zakupu - prawie 16 tys. zł, był nie do przeskoczenia.

Na szczęście na drodze chorych dzieci pojawiła się białostocka Caritas, która uruchomiła konta na rzecz maluchów. Były też zbiórki pieniędzy przy parafiach i apele w mediach. Udało się.

Julia nie musi być kłuta

Julia Potakiewicz z Białegostoku ma trzy i pół roku. Do niedawna musiała osiem razy dziennie przyjmować insulinę, do tego mierzyć poziom cukru we krwi. To oznaczało ciągłe kłucie rączki, brzuszka i paluszków. Julka od wiosny choruje na cukrzycę I typu i przez tę chorobę nie mogła dotąd w pełni korzystać z uroków dzieciństwa. Nie chodziła do przedszkola, nie mogła bawić się z rówieśnikami na podwórku.

Wyjściem był zakup pompy insulinowej. Jest to niewielkie urządzenie, podłączone do organizmu, które stale monitoruje poziom cukru i podaje maleńkie dawki insuliny przez całą dobę - w sposób zbliżony do tego, jak robi to zdrowa trzustka. Wystarczy zmieniać wkłucia raz na 6 dni. To ogromna różnica w stosunku do dotychczasowego życia dziewczynki.

- Marzyliśmy o tym, aby Julka miała taką pompę, ale, niestety, koszt jej zakupu - około 16 tysięcy złotych przekraczał nasze możliwości - żaliła się mama dziewczynki, Irena Potakiewicz. - Ja nie pracuję, zajmuję się Julką i jej młodszym bratem. Gdy córka zachorowała, akurat straciłam kuroniówkę, a mąż pracę. Można było starać się o pompę przez NFZ, ale kolejka jest na dwa lata wprzód.

Rodzina zwróciła się o pomoc do Caritas w Białymstoku. Organizacja uruchomiła konto na dobrowolne wpłaty na rzecz zakupu pompy dla Julii. O Julce informowały media, szwagier pani Ireny organizował zbieranie datków w 17 nadleśnictwach woj. podlaskiego, a Caritas Polska przekazał 3 tys. zł z akcji SMS-owej "Pomagam". W efekcie w 2 miesiące udało się zebrać potrzebną kwotę.

- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, i bardzo wdzięczni wszystkim, którzy nam pomogli - mówi pani Irena. - Teraz życie Julki będzie dużo lepsze.

Serduszko Antosia jest w potrzebie

Wkrótce po zakończeniu akcji pomocy Julce, do Caritasu zgłosiła się inna potrzebująca rodzina. Tym razem to Polacy, mieszkający na Białorusi. Szybkiej pomocy wymagał mały synek Swietłany i Wiktora Worono - Antoś.

Swietłana i Wiktor Worono to Polacy mieszkający w Lidzie na Białorusi. Są zasłużonymi nauczycielami języka polskiego, poświęcili swoje życie edukacji młodzieży.

- 17 lat temu zaczęliśmy pracę w szkole, w której język polski zaczął być wykładany po raz pierwszy po wojnie - opowiada Swietłana.

Małżeństwo ma 12-letnią córkę Bożenę, a 11 miesięcy temu na świat przyszedł Antoś. Niestety, chłopiec urodził się z wrodzoną wadą serca - zespołem Fallota. To bardzo poważna choroba, przez którą dziecko nie rośnie i nie przybiera na wadze. Do tego przerastająca komora serduszka powoduje zwężanie aorty i sinienie dziecka. Antosiowi potrzebna jest jak najszybsza operacja.

Taką wadę serca można wprawdzie zoperować na Białorusi, ale potrzebnych byłoby kilka obciążających organizm maluszka operacji. Tymczasem lekarze z Krakowa mogą wyleczyć Antosia przy pomocy jednego zabiegu laparoskopowego. Mają już na swoim koncie udane tego typu operacje u wielu dzieci, także białoruskich. Ale trzeba za to zapłacić - 25 tys. zł. A lekarze już nawet wyznaczyli wstępny termin zabiegu - koniec października br.

Rodzina Antosia miała więc mało czasu na zebranie tej kwoty, ale nie traciła nadziei. Zwróciła się do wielu fundacji i osób dobrej woli z prośbą o pomoc. Na apel odpowiedziały Fundacja na Rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny i Stowarzyszenie Wspólnota Polska (która poprosiła o wsparcie Zjednoczenie Polek z Londynu) oraz białostocki Caritas. Zjednoczenie błyskawicznie zebrało ok. 13 tys. zł na operację Antosia. Aby jak najszybciej zgromadzić drugie tyle, Caritas znowu uruchomiła specjalne konto. Akcja ruszyła 8 września. I znowu się udało!

- Caritas Polska przekazała Antosiowi z akcji SMS-owych 7 tys. zł, ok. 4,6 tys. zł zebrano w parafii św. Kazimierza w Białymstoku, były też indywidualne wpłaty na konto - mówi Bogumiła Maleszewska z Caritas Białystok. - Pieniądze na operację już są. Teraz czekamy tylko na kosztorys ze szpitala i wyznaczenie terminu. Antoś ma szansę być zdrowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna