Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To było istne piekło na ziemi

Urszula Bisz
W Rosji podlascy strażacy pokazali swoje wysokie umiejętności, walcząc z ogniem nie tylko na powierzchni, ale i torfowym podłożu
W Rosji podlascy strażacy pokazali swoje wysokie umiejętności, walcząc z ogniem nie tylko na powierzchni, ale i torfowym podłożu Fot. KW PSP w Białymstoku
To był naprawdę wielki pożar

Święty Florian czuwał nad nami - śmieje się Antoni Ostrowski, dowódca Kompani Podlasie, który w Rosji koordynował działania strażaków gaszących pożary lasów i torfowisk. A pomoc patrona na pewno się przydała, bo warunki były bardzo ciężkie, a wrócili bez strat.

Melduje się Kompania Podlasie!

Płonęły ogromne połacie lasu. Było piekielnie gorąco - temperatura sięgała 42 stopni Celsjusza. Cały teren działań pokrywał gryzący dym. Ciężkie samochody bojowe grzęzły w piasku i torfie.

Było ciężko, ale mają to już za sobą. W sobotę wrócili do domów na zasłużony odpoczynek. Ta zagraniczna misja trwała dwa tygodnie. 7 sierpnia wraz z kolegami z innych województw ruszyli do Rosji. Z województwa podlaskiego pojechało 67 strażaków pod nazwą Kompania Podlasie. Wśród nich byli pożarnicy z niemal wszystkich naszych komend, m.in. z Białegostoku, Moniek, Suwałk, Łomży, Hajnówki. Oprócz nich była jeszcze Kompania Mazowsze.

Po pokonaniu ponad półtora tysiąca kilometrów dojechali do miejsca zakwaterowania w ośrodku wypoczynkowym, ok. 20 km od miejsca działania. Dojazd był jednym z największych problemów. Trzeba było doprowadzać jak najdłuższe tzw. linie wodne. Gdy strażacy dojeżdżali na miejsce akcji, po jej zakończeniu, część z nich zostawała w wozach. Nie można było nimi jeździć zbyt często w tą i z powrotem, bo drogi by tego nie wytrzymały. Trzeba też było oszczędzać sprzęt. Wszakże musieli nim wrócić do domu i będzie on potrzebny do wyjazdów w kraju.

Trzeba było gasić las i zapał strażaków

Ludzie jednak samych siebie nie chcieli oszczędzać.

- Jako dowódca miałem z tym trochę problemy na początku - mówi Antoni Ostrowski. - Chłopaki się rwali do roboty. Byli pełni energii, bo przyjechali tam po to, żeby pracować. Każdy w jakiś sposób odczuwał presję tego, że jest to misja międzynarodowa. Musiałem ich temperować, nawet takimi męskimi słowami. Mówiłem, że mistrzostwem jest, by dopuścić pożar do przesieki, a nie puścić go dalej. Nie dać mu się podnieść, żeby nie przeskoczył. Chłopaki dostosowali się do tego.

Chodzi o to, że w Polsce pożary lasu gasi się nieco inaczej. Wychodzi im się naprzeciw. Rosjanie, m.in. w związku z ogromnym obszarem pożaru, czekali na ogień. Gdy dochodził do przesieki, nie pozwalali przejść mu dalej.

Ten sposób przejęli też nasi strażacy. Nie mieli problemu z podpatrzeniem tego u Rosjan i dopytanie ich o szczegóły, bo bariery językowej między nimi nie było.

- Przecież mieszkamy na Podlasiu - śmieje się Ostrowski.

Drzewa padały na ich głowy

Znajomość języka pomagała im też w innych sytuacjach. Gdy na miejscu akcji spotykali pracowników leśnych, którzy wycinali drzewa, wskazywali im te, które były zagrożeniem. Wielkie pnie padały, ponieważ miały uszkodzone korzenie. Ogień tlił się bowiem nie tylko na powierzchni, ale też w podłożu torfowym.

Drzewa padały na przesiekę, na sprzęt, pracujących tam ludzi.

Kolejnym utrudnieniem był dym. Tak gęsty, że mogli patrzeć na słońce bez okularów przeciwsłonecznych. Przez smog i unoszący się pył z suchej, piaszczystej ziemi ciężko było oddychać. Chociaż pracowali w niekompletnym umundurowaniu (to przez upały), przez większość czasu mieli maski tlenowe.

Było ciężko, ale są zadowoleni ze swojej pracy.

- Nagrodą dla każdego z nas było to, z jaką sympatią się spotkaliśmy. Gdy na koniec wybraliśmy się na wycieczkę i zakupy, ludzie wrzucali nam do koszyka z zakupami kartki z podziękowaniami - wspomina dowódca Kompanii Podlasie.

Podlascy strażacy wyjechali do Rosji w ok. 160-osobowej grupie. Akcję prowadzili w rejonie klepikowskim położonym około 23 km od bazy w miejscowości Łunkino.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna