Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jeszcze nie koniec sprawy byłych szefów straży pożarnej

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Twierdzili, że podległą im jednostkę prowadzili we wręcz wzorowy sposób. Tylko podwładni się do tego nie dostosowali.
Twierdzili, że podległą im jednostkę prowadzili we wręcz wzorowy sposób. Tylko podwładni się do tego nie dostosowali. archiwum
Skazani za przekroczenie uprawnień byli komendanci mogą też stracić emerytury.

Tydzień temu, jak informowaliśmy, Sąd Okręgowy w Suwałkach podtrzymał wyrok, który zapadł w I instancji. Zarówno więc Marcin P., były komendant augustowskich strażaków, jak i jego zastępca Arkadiusz P. zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu. Ten wyrok jest już prawomocny. Byli komendanci mogą jeszcze składać wnioski o kasację do Sądu Najwyższego. Egzekucji wyroku to jednak nie wstrzymuje.

W ten sposób końca dobiegła jednak z najgłośniejszych spraw ostatnich lat. W 2010 r. informowały o niej niemal wszystkie ogólnopolskie media. Bo rzadko zdarza się, żeby przeciwko swoim szefom wystąpili niemal wszyscy ich podwładni. W dodatku, w takiej instytucji, jaką jest straż pożarna. Zarzucili komendantom, że traktują ich jak darmową siłę roboczą. Że każą im pracować przy rodzinnych przeprowadzkach, na prywatnych posiadłościach czy też dostarczać zakupy, z alkoholem włącznie. Przy tym wszystkim strażacy mieli być wyzywani od "pedałów" oraz "matołów".

Akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura skierowała do sądu pod koniec 2011 r. Minęły ponad dwa lata, gdy zapadł wyrok w I instancji. Sporo się w tym czasie działo. Prokuratura oraz poszkodowani wystąpili o zmianę sędzi prowadzącej proces. Zarzucali jej stronniczość. Potem z wnioskiem do sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego wystąpił sam prezes Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Chciał mieć pewność, czy przewodnicząca składu orzekającego dobrze wywiązuje się z powinności. Wniosek o wyłącznie spotkał się z odmową. Także sędziowski rzecznik niczego niewłaściwego się nie dopatrzył i umorzył postępowanie.

Te okoliczności oskarżeni oraz ich obrońcy podnosili przed Sądem Okręgowym w Suwałkach , gdzie wpłynęły apelacje od wcześniejszego wyroku. Twierdzili, że na sędzię wywierany był niezgodny z prawem nacisk. Wersja zdarzeń zaprezentowana przez obrońców i ich klientów mocno zresztą odbiegała od prokuratorskiego aktu oskarżenia. Byli komendanci prowadzili podległą im jednostkę wręcz wzorowo. Strażakom nie podobało się natomiast, że dużo od nich wymagali. Stąd miał się wziąć cały protest. Poza tym, niektórzy liczyli, że wskoczą na najważniejsze w komendzie stanowiska.

Wszystko odbywało się też w atmosferze nagonki medialnej. Narzekający na media byli komendanci przed sądem nie wspomnieli jednak, że przynajmniej nasza gazeta wielokrotnie próbowała uzyskać od nich jakąś opinię w tej sprawie. Raz tylko przemówił Arkadiusz P. Stwierdził, że to wszystko pomówienia, ale w szczegóły wdawać się nie chciał.

Byli komendanci poniosą przypuszczalnie także dodatkową karę. Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami, strażacki emeryt (obaj przeszli na emerytury niedługo po tym, jak afera wybuchła), podległa restrykcyjnym przepisom. I jeśli ktoś popełnił umyślne przestępstwo w trakcie służby, świadczeń emerytalnych powinien zostać pozbawiony.
Ta sprawa ma się jednoznacznie rozstrzygnąć w najbliższych miesiącach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna