Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To niezwykła drużyna harcerska. Poznaj "Błękitną Dziewiątkę". Są lepsi od wojska

Mateusz Bielski [email protected]
"Błękitna Dziewiątka“ - najstarsza "wodniacka“ drużyna harcerska w regionie, obchodzi swoje 65-lecie. Spod jej skrzydeł wypłynęło już prawie tysiąc wychowanków! - To trudna, ale dobra szkoła życia - wspominają drużynę.

Zaczęło się w połowie stycznia 1945 roku, gdy, jako dziewiąta z kolei w Białymstoku, powstała męska drużyna harcerzy. Przejęła w spadku tradycje przedwojennej "Błękitnej Trójki“ tj. imię Stefana Czarnieckiego oraz kolor chusty - błękitny.

Ci, którzy przez te kilkadziesiąt lat "przewinęli się" przez drużynę, spotkali się w ubiegły weekend na zlocie absolwentów. Wielu spośród nich to ludzie sukcesu, przedsiębiorcy jak Jacek Nazarko czy Jarosław Dziemian, znani lekarze jak Wojciech Sobaniec, aktorzy jak Ryszard Doliński oraz ludzie, którzy zdecydowali się życie poświęcić żeglarstwu jak Waldemar Mieczkowski - jachtowy i motorowodny kapitan żeglugi wielkiej.

Powiew przygody na własnej skórze

Na pierwszym obozie szkoleniowym Białostockiej Chorągwi Harcerzy w roku 1946 (nad jeziorem Białym) kilkunastu harcerzy "Dziewiątki“ utworzyło zastęp ratowników wodnych i to stało się symbolicznym momentem rozpoczynającym wodniacką pasję "Dziewiątki“.

- Zaczynaliśmy podobnie. W 1973 roku poszedłem do III liceum w Białymstoku i odkrycie tej harcersko-wodniackiej drużyny było takim powiewem przygody - wspomina Waldemar Mieczkowski, który od czasów liceum już kilka razy opłynął Przylądek Horn. - Wcześniej była tylko literatura, książki i filmy, a tu nagle okazało się, że to wszystko można przeżyć naprawdę! Że możemy te przygody poczuć na własnej skórze. Że wystarczy pojechać na obóz żeglarski...

Harcmistrz Jacek Nazarko przygodę z harcerstwem i żeglarstwem również zaczynał w III liceum w Białymstoku, tyle, że prawie 10 lat wcześniej. Pamięta, że o drużynie mówiono, że można się w niej dużo nauczyć, pożeglować oraz że można... pobałaganić. Ale to dobrze ponieważ...
Woda nauczy cię pokory. Drużynowy też!

- Każdy obóz, każda wyprawa obfituje w przygody - opowiada Nazarko. - Nieraz były i wywrotki, sytuacje dramatyczne. Najważniejsze jest to, że spotkania młodzieży na wodzie tworzą szczególną atmosferę, atmosferę więzi.

I tu pojawia się pytanie: dlaczego Ci młodzi ludzie przyjeżdżają na obozy? Czemu che się im gotować, rozbijać namioty, drapać kadłuby łódek, malować je? Zdaniem harcmistrzów, ta młodzież to po prostu inna, wyjątkowa grupa ludzi, osób, które swoimi własnymi rękami, własnym wysiłkiem zdobywają i stopnie harcerskie, i stopnie żeglarskie.

- Są trochę dzielniejsi, bardziej odpowiedzialni, bardziej ostrożni, bo obcowanie z wodą zmusza do ostrożności, do pokory, do przezorności - dodaje Nazarko. - No i jednak zmusza do tego, żeby nie być miękkim, a być twardym!

O konieczności bycia twardym przekonał się m.in. Ryszard Doliński, obecnie aktor Białostockiego Teatru Lalek, a kiedyś harcerz "Dziewiątki“.

- Najbardziej wspominam harcmistrza Nazarkę, który kazał nam maszerować i krzyczał na mnie zawsze, że nie mam "zuchów“ - to były takie traperki - opowiada aktor. - Jeśli ktoś nie wie, kto wydeptał alejki w parku przy pałacu Branickich, to właśnie "Dziewiątka“ z tym harcmistrzem. Bo my tam trenowaliśmy. Byliśmy lepsi od reprezentacyjnej kompanii Wojska Polskiego! Kazał nam worki żeglarskie na plecach nosić. Mam takie zdjęcie jak idziemy z Wigier z tymi worami, upał, a wszyscy ledwo żywi.

Z Mazur na Bermudy

Pod koniec lat 40-tych ZHP miało kilkuletnią przerwę w działalności, jednak harcerze i sympatycy drużyny nadal się spotykali. Po odrodzeniu ZHP, w 1956 również oficjalnie wróciła Błękitna Dziewiątka. Cyklicznie zaczęto organizować obozy nad jeziorami. Trwa to do tej pory.

I choć zawsze zaczyna się od jezior, kolejne pokolenia "Dziewiątki" marzą o tym, by popłynąć gdzieś dalej. I co roku ktoś z drużyny płynie... Mieczkowski jeszcze jako harcerz "zaliczył" Zatokę Gdańską - zaledwie dwa lata po wstąpieniu do "9“.

- To było dla mnie ogromne wydarzenie i ogromna przygoda - mówi. - Był rok 1976, byłem w 3 klasie liceum. Moim kapitanem był Jacek Nazarko. Pływaliśmy na żaglowcu Biedronek o długości 7,25 metra. W pięć osób! To było niesamowite przeżycie, które zmieniło mój pogląd na żeglowanie.

Zmieniło na tyle, że kilka lat potem popłynął z Gdyni przez Wyspy Kanaryjskie, Bermudy do Kanady, do Quebecu. Rejs obfitował w mnóstwo przygód. 3 miesiące na pokładzie to ogrom czasu, by poznać ludzi, zżyć się z nimi, z morzem... Szczególną przygodą było ratowanie rozbitków z angielskiego żaglowca. Po tym rejsie już co roku wypływał w morze.

Dla kogo błękitna chusta?

- Harcerstwo to kwestia wyboru, pomiędzy łatwym i gnuśnym, choć czasem może nawet dość miłym życiem, a życiem trudniejszym, ale obfitującym w przeżycia, w poznanie świata - tłumaczy Nazarko. - Ta drużyna nie jest dla wszystkich, jest dla ludzi, którzy chcą od życia czegoś więcej.

Tu trzeba się liczyć z niewygodą, z tym, że przecieknie namiot albo nawet łódź. Trzeba namiot samemu postawić, a o świcie zwinąć. Rano trzeba umyć pokład, sklarować łódkę, poskrobać ją, naprawić. Dużo takich zajęć, których ludzie młodzi nie wykonują w domu.

- Ja cztery pary traperek złaziłem w tej drużynie, a traperki kiedyś dostać to była sztuka! - podkreśla Doliński. - Było ciężko, ale było warto.

A w zamian?
- Tu się wszystko dzieje naprawdę, tu nie ma udawania, że się wchodzi do wody, że się wsiada na łódkę - wyjaśnia Mieczkowski. - Jeśli się czegoś nie zrobi, to się potem na tobie zemści. I tutaj człowiek poznaje życie.

Jak mówią absolwenci "Dziewiątki", teraz młodzież ma wiele opcji, wiele ofert spędzania wolnego czasu: może siedzieć przy komputerze, może uprawiać sporty. Może też pojechać na obóz żeglarski i dostać łódkę już przygotowaną, a potem wsiąść na tę łódkę ze sternikiem, pobyczyć się przez tydzień na pokładzie, za wszystko zapłacić, oddać łódkę do sprzątania i już.

A w "Dziewiątce" trzeba wszystko samemu przygotować, samemu codziennie klarować, trzeba się uczyć żeglowania. Pewna elitarność członków tej drużyny wynika nie z tego, że to są chłopcy bogatsi czy silniejsi. Ale są to ludzie, którzy chcą coś zrobić sami, własnymi rękami.
To jest w zamian, ta przygoda.

Zamieszczone fragmenty historii drużyny zostały zebrane przez podharcmistrza Łukasza Nazarko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna