Białostocki PKS stoi na skraju upadku, w łomżyńskim kierowcom bardziej opłaca się... nie jeździć, jedynie w Siemiatyczach z nadzieją patrzą w przyszłość.
Kiedy rok temu samorząd województwa podlaskiego przejął od Skarbu Państwa pięć podlaskich PKS-ów w Białymstoku, Suwałkach, Łomży, Zambrowie i Siemiatyczach, ich sytuacja finansowa była tragiczna. Żeby zapobiec upadkowi, firmy zobowiązały się, że w przeciągu roku zostanie przedstawiony 5-letni program naprawczy każdej z tych spółek.
Do radnych województwa trafiły właśnie plany rozwoju tych przedsiębiorstw na lata 2012-2016. To lektura przygnębiająca: pokazuje obraz przedsiębiorstw jeszcze bardzo głęboko zakorzenionych w poprzednim systemie z przestarzałym taborem, zbyt rozbudowaną i przynoszącą straty infrastrukturą oraz nieefektywną kadrą.
Sokółce już dziękujemy
Zarówno ubiegły, jak i poprzedni rok wszystkie spółki zakończyły na minusie. Zambrów w 2010 roku zanotował prawie 611 tys. zł straty netto, a w 2011 - prawie 354 tys. zł. Suwałki miały straty odpowiednio: 637 tys. zł i 508 tys. zł, Łomża 1,26 mln zł oraz 1,6 mln zł. Najgorzej radził sobie Białystok. O ile w 2010 roku strata netto tego przedsiębiorstwa wyniosła 1,2 mln zł, to już rok później było to astronomiczne 2,2 mln zł.
Na tym tle pozytywnie wyróżnia się siemiatycki PKS, który wprawdzie w 2010 roku miał 1,1 mln zł strat, to zanotował znaczną poprawę i rok 2011 zamknął stratą 293 tys. zł. A ten rok - jak zapowiada prezes PKS Siemiatycze - ma być jeszcze lepszy i przedsiębiorstwo powinno zakończyć go na plusie.
Wręcz katastrofalnie jest za to obecnie w białostockim PKS-ie. Spółka w chwili obecnej jest na skraju utraty płynności finansowej. Zdaniem jej władz "firma przejadała swoją amortyzację i ma obecnie problem z finansowaniem nawet działalności operacyjnej", nie mówiąc już o jakichkolwiek inwestycjach. Jako jeden z powodów wymienia się posiadanie zbyt dużego majątku stałego.
Posiadane przez PKS liczne nieruchomości nie przynoszą żadnych korzyści, a jedynie straty związane np. z koniecznością opłaty za wieczyste użytkowanie. Z tego też powodu likwidowane są obecnie stanowiska pracy administracyjno-biurowe oraz gospodarcze w sokólskim oddziale.
Plany naprawcze
Swoją szansę białostocki PKS widzi w sprzedaży licznych nieruchomości: w Sokółce, Dąbrowie Białostockiej i Mońkach jeszcze w tym roku, a przy ul. Fabrycznej w Białymstoku w 2014 roku. Pieniądze ze sprzedaży mają pójść na inwestycje, głównie zakup pojazdów. Plan minimum dla białostockiego PKS to uchronić spółkę przed upadłością i dostosowanie rynku przewozów do potrzeb klienta.
Z kolei w łomżyńskim PKS-ie władze spółki największy problem widzą w skostniałej strukturze zatrudnienia, a zwłaszcza w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy. Z przedstawionej przez nich analizy wynika, że z tego powodu promowane są w tej firmie przerwy kierowców, płacąc za bezczynność (czyli przestoje) tak samo jak za efektywną pracę.
Ma się to zmienić, podobnie jak i system przyznawania premii, już nie uznaniowy. I oczywiście redukcja etatów. Tylko w kadrze administracyjnej i usługowej ma pracować co najmniej 8 osób mniej.
Przestarzały sprzęt, nierentowna działalność, wysokie koszty eksploatacji taboru autobusowego i utrzymania bazy majątkowej, "puste przebiegi" na niektórych trasach to główne grzechy i zambrowskiego PKS-u. Swoją szansę w przyszłości widzi w większej ilości przewozów szkolnych, także w sąsiednich gminach.
Do 5 lipca plany rozwoju tych przedsiębiorstw marszałek ma przedstawić w Ministerstwie Skarbu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?