Zarządca domu przekonuje, że ściany są zawilgocone z winy kobiety.
- Mieszkanie jest źle eksploatowane - tłumaczy.
Ze ścian kapie i sypie się
Państwo Kopko wychowują dwoje dzieci. Jakub ma osiem lat, Patryk - niespełna trzy. Dziecko jest schorowane. Przebywa pod opieką poradni kardiologicznej i alergologicznej.
- Od lat, wraz z mężem zabiegamy o mieszkanie komunalne - opowiada pani Beata. - Bezskutecznie. Podobno mamy za niski dochód.
Do niedawna rodzina mieszkała w wynajmowanym, prywatnym lokalu. Ale jego właścicielka nieoczekiwanie zerwała umowę. Kopkowie pozostali więc bez dachu nad głową.
- Szukaliśmy innej stancji, ale były bardzo drogie. Nie stać nas było na nie - przyznaje kobieta.
Sprawa trafiła do suwalskiego sądu, a ten orzekł, że miasto powinni przydzielić lokal socjalny. I w ten sposób, na początku minionego roku suwalczanie trafili do starej, komunalnej i zagrzybionej kamienicy przy ulicy Sejneńskiej, administrowanej przez Zarząd Budynków Mieszkalnych.
- Zarządca nieco odnowił lokal - przyznaje kobieta. - Niestety, niewiele to dało. Już kilka miesięcy po tym, jak się wprowadziliśmy ściany były czarne. Nie pomaga ani wietrzenie, ani wycieranie, ani suszenie.
Rozmówczyni sugeruje, że to skutek braku wentylacji. W mieszkaniu jest tylko jedna kratka wentylacyjna - w łazience.
- Pewnie za mało - przypuszcza gospodyni. - Wietrzymy, otwieramy okna, ale to niewiele daje.
Na ścianach rośnie grzyb. W łazience sypie się tynk, a w całym mieszkaniu okropnie cuchnie. - Gniją ubrania i meble - mówi pani Beata. - Ale najgorsze jest to, że z powodu tej pleśni Patryk ma ataki duszności. I to coraz częściej.
Trzylatek choruje bowiem na oskrzelową astmę, nawracające zapalenie płuc i zapalenie skóry. "Nie może mieszkać w pokoju zagrzybionym..." - diagnozuje Danuta Iwaszko, kierownik przychodni lekarskiej Vita-Med.
- Pani doktor kazała mi natychmiast zmienić mieszkanie - mówi kobieta.
Kopkowie prosili o zamianę zarządcę. Jak mówią, może być małe, byleby było suche. Próbowali też angażować w sprawę służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Pracownicy sanepidu dokonali wizji, ale do protokołu nie wpisali żadnych uwag. - To po co w ogóle przychodzili? - zastanawia się kobieta.
Kilka tygodni temu poprosiła o pomoc Rzecznika Praw Dziecka. Obiecał, że zajmie się sprawą.
Zarządca: Dużo rodzin czeka
Edyta Kimera-Lange, rzecznik prasowy ZBM przypomina, że Kopkowie mieszkają w lokalu socjalnym.
- Trudno oczekiwać, że będzie miał wysoki standard - mówi. - Tym niemniej, wcześniej nie był zawilgocony. To zła eksploatacja doprowadziła do tego, że na ścianach pojawiły się wykwity.
Rzeczniczka dodaje, że nie ma możliwości przyznania rodzinie z chorym dzieckiem innego lokalu. - Proszę zrozumieć, że na mieszkanie socjalne oczekuje około 100 rodzin mieszkających w naszych zasobach i blisko 70 - spółdzielczych - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?