Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Traktują nas jak śmieci

PL
Państwo dostaje nasze podatki, opłaty za ZUS, a miasto ma zyski z 'placowego”. A traktują nas jak dzikie targowisko. Więc dlaczego zabierają nam nasze ciężko zarobione pieniądze. Prezydent przed wyborami obiecał, że będzie walczył z bezrobociem, a teraz nie obchodzi go los ponad stu osób, dla których handel tutaj to jedyne źródło utrzymania - mówi Zofia Batogowska.
Państwo dostaje nasze podatki, opłaty za ZUS, a miasto ma zyski z 'placowego”. A traktują nas jak dzikie targowisko. Więc dlaczego zabierają nam nasze ciężko zarobione pieniądze. Prezydent przed wyborami obiecał, że będzie walczył z bezrobociem, a teraz nie obchodzi go los ponad stu osób, dla których handel tutaj to jedyne źródło utrzymania - mówi Zofia Batogowska. P. Lubartowska
- Władze już dawno chciały się nas pozbyć i teraz mają do tego idealną okazję. Zrobią to po prostu rękami prywatnego właściciela! - mówi zbulwersowana Anna Drężek, dla której stoisko na 'dzikim targowisku" to jedyne źródło utrzymania całej rodziny.

Handlowcy zaczęli bać się o swój los kiedy w maju bank PKO BP, mający prawo wieczystej dzierżawy terenu, znalazł na niego kupca. Handlowcy są przekonani, że nie będzie on chciał utrzymywać na swoim terenie targowiska. Czy wieczyste prawo dzierżawy rzeczywiście przejdzie w prywatne ręce zależy nadal od miasta. Ma ono bowiem prawo pierwokupu terenu. Kupcy nalegają, by z niego skorzystało. Decyzja w ratuszu jeszcze nie zapadła - prezydent czeka na dokumenty z banku.
- Wysyłamy cały czas petycje do Urzędu Miasta. Niestety, wszystkie pozostają bez odpowiedzi. Traktują nas jak śmieci, przypominając sobie o nas jedynie przy okazji wyborów - oburza się Zofia Batogowska, handlująca okularami na targowisku.
Czują się niedoinformowani
Handlowcy twierdzą, że nikt z nimi do tej pory nie rozmawiał, choć wielokrotnie obiecano im spotkania. Wszystkiego dowiadują się nieoficjalnie, dlatego zbulwersowani postępowaniem władz wysłali pisma do Warszawy.
- Niech się tym zajmie Najwyższa Izba Kontroli! To absurd, że nikt nas nie poinformował o tym, że bank sprzedaje ten teren. Nie było żadnych ogłoszeń w prasie lokalnej, a przecież sprawa dotyczy naszego regionu! (ogłoszenie PKO BP ukazało się w 'Rzeczpospolitej" - przyp. red.) Gdybyśmy byli poinformowani, założylibyśmy zrzeszenie, zebrali pieniądze i może sami wykupilibyśmy teren targowiska. - skarży się Elżbieta Lasota, również mająca na 'dzikim targowisku" stoisko.
Problemu nie byłoby, gdyby zaproponowano handlarzom odpowiednie miejsce w zamian za stanowiska przy ul. Gorbatowa. Te, które proponowały władze miasta, są zdaniem handlujących nie do przyjęcia.
- Nikt nie proponuje nam nic sensownego w zamian. Na rynku na ul. Zawadzkiego we wtorki nie ma gdzie kartonu wcisnąć, nie mówiąc o stoisku - mówi Zofia Batogowska.
Proponowano im także pomieszczenia w - planowanej dopiero - hali targowej w budynku po ZWAR_ze, przy ul. Prądzyńskiego, ale koszt adaptacji, który musieliby ponieść, był dla drobnych handlarzy zbyt duży.

Grunty, na których obecnie znajduje się m.in. Bank Gospodarki Żywnościowej i tak zwane 'dzikie targowisko", były wystawione przez miasto do przetargu na wieczystą dzierżawę w roku 1997, czyli jeszcze za kadencji prezydenta Jędrzeja Nowaka. Banki, które wygrały przetargi, miały w rejonie ronda stworzyć ostrołęckie Wall Street. Bank PKO BP ostatecznie zrezygnował z pomysłu budowy oddziału (przeprowadzi się z ul. Kilińskiego do wynajmowanego lokalu przy ul. Bogusławskiego - przyp. red.), a prawa do wieczystej dzierżawy sprzedał w maju. Czy nowy właściciel będzie tu realizował własne plany, jeszcze nie wiadomo. Miasto bowiem ma prawo pierwokupu terenu. Czy z niego skorzysta, wciąż jeszcze nie wiadomo. (pola)

- Przecież, gdyby było nas stać, to nie handlowalibyśmy tutaj, tylko każdy miałby porządny sklep. Nikt tu nie stoi w deszcz, mróz i upał dla przyjemności - mówi zdesperowana Anna Drężek.
Miasto ma pomysł. Tylko jaki?
Wiceprezydent miasta Agnieszka Mieczkowska nie zgadza się z zarzutami kupców, że władz nie interesuje ich los.
- To nieprawda, że nie interesuje nas los kupców z tego targowiska. Osobiście rozmawiałam z osobami, które tam handlują - mówi Agnieszka Mieczkowska. - W najbliższym czasie odpowiem też oficjalnie na ich pismo. Mogę zapewnić, że miasto nie zostawi tych ludzi samym sobie. Nie mogę jeszcze powiedzieć, czy chodzi o skorzystanie z prawa pierwokupu, ale zapewniam, że mamy pomysł na rozwiązanie tego problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna