Trudna sytuacja finansowa szpitali. Ciągle muszą szukać oszczędności

Białostocki szpital wojewódzki z problemami boryka się niezmiennie od lat. Wprawdzie ub. rok zakończył na niewielkim plusie, ale problemem są ciągle stare zobowiązania, które na koniec roku nawet wzrosły.

- Ale to dlatego, że realizowaliśmy projekty ze środków unijnych, musieliśmy kupić sprzęt (m.in. na OIT, kardiologię), a refundacja nastąpi dopiero w tym roku - tłumaczy Karol Kozłowski ze szpitala. - W efekcie nasze zobowiązania wrócą do stałego poziomu ok. 100 mln zł.

Taki dług, mimo wielu działań restrukturyzacyjnych, szpital ma już od lat. - Skoro nasz wynik finansowy jest w okolicy zera, to przekłada się na spłatę zobowiązań - przyznaje Karol Kozłowski. Dodaje, że sposobem na poprawę sytuacji byłyby na pewno większe przychody z NFZ. - My ciągle szukamy oszczędności, ale gdy gdzieś się coś uda oszczędzić, zaraz pojawia się potrzeba w innym miejscu. Staramy się także wprowadzać nowe usługi, np. kupiliśmy tomograf i rezonans, ale nie mamy kontraktu z NFZ na wykonywanie ich na zewnątrz, możemy świadczyć te badania tylko na własne potrzeby.

Ubiegły rok jako jedyny marszałkowski szpital na minusie zakończyło natomiast Białostockie Centrum Onkologii. Ta sytuacja to według szpitala efekt niedoszacowania przez NFZ od kilku lat wartości punktów. W ub. r. dodatkowo zostały radykalnie zmniejszone wyceny m.in. w radioterapii czy chemioterapii. - NFZ zapłacił nam wprawdzie wszystkie nadwykonania, ale i tak rok zakończyliśmy z 3,6 mln zł straty - mówi Marzena Juczewska, dyrektorka szpitala.

Wynik finansowy 13 marszałkowskich placówek za ubiegły rok to ponad 7,7 mln zł na plusie. Przed rokiem był niemal dwa razy lepszy (13,6 mln zł). Wtedy też żadna placówka nie odnotowała na koniec roku straty. Teraz zmniejszył się poziom zobowiązań niewymagalnych szpitali (z 256,9 do 255,3 mln zł), ale o 3,3 mln zł wzrósł w przypadku wymagalnych.

- Sytuacja finansowa placówek zależy nie tylko od kontraktów z NFZ, ale i kosztów, które ponoszą jednostki, a które często są nieprzewidywalne - mówi Bogdan Dyjuk, członek zarządu województwa podlaskiego. - Wystarczy na przykład nagła podwyżka cen leków, a już sytuacja szpitala może ulec pogorszeniu.

Przy braku wsparcia ze strony władz województwa, sytuacja wielu placówek byłaby krytyczna.

- Cały czas z dyrektorami analizujemy, co można zrobić, aby sytuację poprawić - zaznacza Dyjuk. - Teraz przymierzamy się np. do wprowadzenia wspólnych zakupów dla naszych jednostek, aby obniżyć koszty kupna niektórych sprzętów, leków czy energii.