Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno spokojnie zasnąć

Adrian Todorczuk [email protected]
– Dobrze się stało, że mogliśmy pójść razem z Żydami w marszu w Oświęcimiu – mówi Anna Łukasiewicz z Białegostoku
– Dobrze się stało, że mogliśmy pójść razem z Żydami w marszu w Oświęcimiu – mówi Anna Łukasiewicz z Białegostoku
Ponad 100 Podlasian wzięło udział w dorocznych spotkaniach młodzieży żydowskiej w Oświęcimiu.

Spotkania młodzieży, nazywane Marszami Żywych, organizowane są regularnie od 1996 roku. Odbywają się w Dniu Pamięci o Ofiarach Zagłady, który w kalendarzu żydowskim wypada 27. dnia miesiąca Nisan.

Tegoroczny, 19. marsz miał miejsce w miniony poniedziałek. Lista uczestników została zamknięta już w połowie marca. Jednak mimo długich przygotowań aż do ostatniej chwili zastanawiano się, czy - w świetle sobotniej katastrofy lotniczej - obchodów nie odwołać.

Ostatecznie 12 kwietnia 8 tysięcy ludzi z całego świata przemaszerowało "Drogą Śmierci" z KL Auschwitz I do KL Auschwitz II - Birkenau. W marszu wzięło udział 1800 Polaków, w tym ponad setka osób, które pojechały do Oświęcimia z woj. podlaskiego.

- Pojechałem tam już po raz drugi - mówi Maciej Hołownia, student, pracownik Straży Miejskiej w Białymstoku. - I po raz drugi miałem okazję się przekonać, jak wielka to była tragedia dla ludzkości. Przez ostatni rok zapomniałem, jaki jest ogrom nieszczęścia związanego z tym wydarzeniem...
Uczestnicy Marszu Żywych czczą pamięć Żydów pomordowanych przez Niemców w trakcie II wojny światowej. Cały przemarsz odbywał się więc w przenikliwej ciszy. Większość ludzi niosła flagi krajów, z których przyjechali. Niemal wszystkie zostały przewiązane czarnym kirem - na znak współczucia Polakom i dzielenia z nami żałoby narodowej.

Solidarni z Żydami, solidarni z Polską
Białostoczanie, tak jak i inni uczestnicy Marszu Żywych, z uwagą zwiedzali oświęcimskie muzeum. Tego dnia można było bowiem zobaczyć niedostępne na co dzień eksponaty. Na twarzach wielu widać było ogromne skupienie, a nawet łzy i próbę zrozumienia tej tragedii. W nazistowskim obozie w Oświęcimiu naziści zamordowali ponad milion Żydów.

- Dobrze się stało, że mogliśmy pójść razem ze społecznością żydowską w marszu w Oświęcimiu - uważa Anna Łukasiewicz, 25-latka z Białegostoku. - Pokazaliśmy im solidarność, wyrazy współczucia i zamanifestowaliśmy, że nie chcemy, by coś podobnego kiedykolwiek się powtórzyło.

Podczas tegorocznego Marszu Żywych pamiętano też o ofiarach katastrofy polskiego samolotu, na pokładzie którego znajdował się między innymi prezydent Lech Kaczyński. Tuż przed rozpoczęciem marszu ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner zapowiedział, że tegoroczny marsz będzie również hołdem osobom tragicznie zmarłym w sobotniej katastrofie lotniczej.

- Pan prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria byli wielkimi przyjaciółmi narodu izraelskiego - mówił Rav-Ner.

Pisali: Nigdy więcej!
Wzdłuż całej trasy marszu uczestnicy zostawiali - między torami łączącymi oba obozy - drewniane tabliczki, na których pojawiły się niezwykłe wyznania. Wśród nich najczęściej powtarzało się hasło: "Nigdy więcej". W tym czasie lektor czytał nazwiska zamordowanych...

- Na prawdziwe odczucia przyjdzie jeszcze czas, muszę to wszystko, co przeżyłem, przemyśleć i się z tym oswoić... - wyznaje Piotr Żebrowski, student prawa na Uniwersytecie w Białymstoku.
Każdy przeżywa inaczej
- To ważne, by zobaczyć, jak ludzie z innych krajów to odbierają - dodaje Piotr. - Polacy będą zawsze inaczej niż cały świat patrzeć na to, co wydarzyło się w Oświęcimie. Bo choć nie są to nasze obozy, to zbrodnie te miały miejsce na terenie Polski. Poza tym, z racji tego, co miało miejsce w ostatnich dniach, myślę, że moje przeżycia były jeszcze mocniejsze...

Wśród maszerujących znaleźli się przedstawiciele takich krajów jak Brazylia czy Kuba. Ten jeden dzień w roku na pewno na długo zapadnie im w pamięć.

- Chciałam to przeżyć i przejść razem z tymi ludźmi, którzy się tam znaleźli. Chciałam zobaczyć, dla kogo jest to ważne. Byłam niezwykle zaskoczona tym, ile narodowości było obecnych na marszu - mówi Ewelina Gajak, studentka prawa na Uniwersytecie w Białymstoku.

Z roku na rok białostoczan uczestniczących w oświęcimskim Marszu Żywych przybywa. Większość stanowią ci, którzy w ubiegłych latach wzięli już w nim udział. Na pytanie o przyczynę przywiązania do tego dnia i chęć uczestnictwa w kolejnych marszach wszyscy równie mocno podkreślają, że obecność w Oświęcimiu daje im niezwykłą energię.

- Aby jednak w pełni to zrozumieć, trzeba samemu wziąć w tym udział, trzeba zobaczyć to wszystko na własne oczy... te tysiące, miliony butów w różnych rozmiarach... te wszystkie buciki małych dzieci - mówią uczestnicy.

Ogromne, porażające wrażenie robią też prycze. Na kilku metrach kwadratowych stłoczonych jest kilkadziesiąt miejsc do spania.

Uczestnicy marszu mieli okazję przejść przez dwa baraki, gdzie na ścianach widniało tysiące zdjęć więźniów oświęcimskiego obozu.

- Te twarze patrzyły na nas - mówią białostoczanie. - Trudno jest zapomnieć ten widok i spokojnie zasnąć...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna