Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba mieć końskie zdrowie

Iza Wysocka
Andrzej Krakowiecki z Ostrołęki odczuł na własnej skórze uciążliwość długich kolejek do specjalistów. Żeby dostać się do ortopedy, musiał przyjeżdżać do szpitala dwa razy.
Andrzej Krakowiecki z Ostrołęki odczuł na własnej skórze uciążliwość długich kolejek do specjalistów. Żeby dostać się do ortopedy, musiał przyjeżdżać do szpitala dwa razy.
Ostrołęka. Rosną kolejki do lekarzy specjalistów. Zapisując się do specjalisty na wizytę, trzeba poczekać na określony termin, w zależności od poradni, od miesiąca nawet do pół roku. Jeśli chcemy się dostać w dniu, w którym przyszliśmy, jest taka szansa. Ale wtedy trzeba zająć kolejkę bardzo wcześnie rano. Stuprocentowej pewności, że zostaniemy przyjęci, jednak nie mamy.

Najbardziej zdeterminowani przychodzą nawet o czwartej nad ranem. Wszyscy czekający w kolejkach, jednak się nie dostaną. Liczba miejsc jest bowiem ograniczona.
- Nogę skręciłem w poniedziałek, we wtorek przyszedłem do lekarza, ale już się nie dostałem, bo w kolejce czekało czterdzieści osób - wspomina ostrołęczanin Andrzej Krakowiecki. - Następnego dnia przyjechałem zarejestrować się o szóstej rano. Byłem już czternasty. Te kolejki są bardzo uciążliwe.
Ale dłuuuuuuuuuga
Są jednak poradnie, do których dostać się jest jeszcze trudniej. Obecnie najdłużej trzeba czekać na wizytę u neurologa. Jeśli zapiszemy się teraz, dostaniemy się dopiero we wrześniu lub październiku. Pierwsze wolne terminy do kardiologa są w lipcu. Tego samego miesiąca dostaniemy się na wizytę kontrolną do urologa. Chyba że idziemy po raz pierwszy - wtedy pod koniec maja. Furtką są dodatkowe zapisy danego dnia. Ale do neurologa, poza zapisanymi wcześniej pacjentami, przyjmowana jest dziennie tylko czwórka dodatkowych pacjentów.
Tylko po kilka osób dodatkowo przyjmowanych jest też do poradni gastroenterologicznej, urologicznej, kardiologicznej. Reszta pacjentów albo musi zapisać się na wizytę za kilka miesięcy, albo spróbować szczęścia kolejnego dnia rano. Jeśli mają na to... zdrowie. A w kolejkach nie stoją zazwyczaj ludzie starsi i schorowani.
- Takie uciążliwości wynikają albo z ograniczeń kadrowych, albo z ograniczonego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia - rozkłada ręce Włodzimierz Kucharski, zastępca dyrektora ds. medycznych ostrołęckiego szpitala.
Ile trzeba czekac do danego specjalisty? - tylko w papierowym wydaniu "Współczesnej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna