Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie polecają

Redakcja
Dziś prezentujemy kolejne recenzje książek nadesłane przez młodych Czytelników. Autorami są uczniowie szkół z całego województwa podlaskiego.

Krzysztof Rutkowski, Zespół Szkół Bud.-Geod. w Białymstoku. Stephen King "Ręka mistrza"

Gdy ktoś przeczytał dużo powieści Stephena Kinga, czytając "Rękę mistrza", zorientuje się, że coś podobnego już czytał. Książka zadziwiająco podobna do innych pozycji, np. "Bezsenności". W każdej z tych dwóch książek bohater zmaga się z różnymi trudnościami, typu tytułowa bezsenność czy, tak jak w "Ręce mistrza", z trudnościami psychicznymi, czy bólami po stracie ręki. Mimo wszystko, pozycja ta jest, według mnie, jedną z najlepszych książek Kinga.

Głównym bohaterem "Ręki mistrza" jest Edgar Freemantle, właściciel firmy budowlanej, na której zarobił miliony. Jednak pewnego dnia ulega on wypadkowi w miejscu pracy. Traci rękę, sprawność w biodrze, a także sprawność psychiczną. Jest nękany niekontrolowanymi napadami szału, w których atakuje swoją żonę nożem, na szczęście plastikowym. Częściowo traci pamięć i musi sobie pomagać tzw. myśleniem pobocznym, żeby przypomnieć sobie nazwy przedmiotów i imiona osób. Przez to rozwodzi się z żoną, która się go obawia. Za radą swego psychologa wyjeżdża na wyspę Duma Key na wybrzeżu Florydy, należącą do sędziwej staruszki Elizabeth Eastleke. Tam rozpoczyna swoją kurację malując obrazy i powoli odzyskuje sprawność w strzaskanym biodrze, równowagę psychiczną oraz pamięć.

W książce znajdują się odgrzewane motywy z innych książek, tylko zmienia się bohater, jego historia oraz powody walki z samym sobą. To jest pierwszy minus. Drugim jest to, że mniej więcej po 2/3 tekstu tempo akcji nagle spada, książka zaczyna się robić nudna, coraz ciężej jest przebrnąć przez te ponad 600 stron. Jednak są też plusy. To wątki, które zanikają tylko po to, aby pojawić się parę rozdziałów później, powodując, że chce się czytać dalej i dowiedzieć, jak to się skończy. Kolejną zaletą książki jest nastrój - momentami mroczny, niepokojący, a czasem zabawny. Mimo podobieństwa do innych powieści tego autora, dialogi nie są nudne i nie powtarzają się.

Według mnie, "Ręka mistrza" jest jedną z najlepszych powieści grozy, a zarazem rewelacyjną powieścią psychologiczną. Osobiście książkę polecam, jest jedną z lepszych tego autora, ale nie przebije "Bastionu". Jeśli któryś z fanów Kinga będzie chciał powieść przeczytać, znajdzie ją w bibliotece naszej szkoły.
Mateusz Roszkowski, X LO w Białymstoku, Franz Kafka "Proces"

Nie ma co ukrywać, porywam się z motyką na słońce. O "Procesie" Franza Kafki powiedziane zostało wiele, i równie wiele jest domysłów na temat rzeczy jeszcze niewyjaśnionych. Absurd i groteska, chociaż inaczej wykorzystane niż, dajmy na to u Witkacego czy Gombrowicza, tworzą w utworze charakterystyczny, zapadający w pamięć i dość osobliwy klimat świata przedstawionego. Dobra recenzja powinna zachęcić lub zniechęcić do książki bez zdradzania treści, "Proces" jest utworem bardzo trudnym, gdyż bez ujawnienia choć części fabuły nie da się dobrze przedstawić swojego punktu widzenia, a dobra książka zawsze obroni się sama.
Świat przedstawiony - to moim zdaniem najlepsza i zarazem najgorsza część książki. Ponura jest tak bardzo, że zmusza do zastanowienia się nad sobą, ba, mnie zmusiła do przelania swoich refleksji na papier.

Mroczny klimat, osaczenie, a w końcu finał procesu sprawiły, że w pierwszej chwili poczułem się źle. Książka przytłoczyła mnie psychicznie i odebrała radość życia. Wtedy dopiero, w jakimś niewielkim stopniu poczułem to, co mógł czuć główny bohater utworu - Józef K.
Świat, w którym prawie każda kobieta jest prostytutką, współpracującą, kolaborującą i wchodzącą w kontakty intymne z jego pracownikami i oskarżonymi, zdecydowanie nie jest to terra repromissionis. Świat pełen femme fatale nie jest stworzony dla mnie.

W "Lalce" Prusa Izabela Łęcka - pierwsza przedstawicielka "kobiet fatalnych" przynajmniej stara się utrzymać pozory przyzwoitości, w "Procesie" płeć piękna jest lubieżna i swawolna z wyboru.
Swoją drogą, rozumiem konwencje oniryzmu, groteski występujące w książce, ale żeby tak bezczelnie w dniu urodzin i niewesołego aresztowania, pozbawiać Józefa śniadania?! Oj Franc, rozumiem, że miało to ukazać absurdalność sytuacji, ale to zagranie wobec swojego protagonisty było bardzo niewdzięczne.

Jako powieść parabola jest pisana językiem prostym i dobitnym (momentami, aż zanadto). Chociaż szczerze mówiąc, jeśli chodzi o przypowieści to zdecydowanie wolę te biblijne, niż "procesową" parabolę kary boskiej, systemu i aparatu bezpieczeństwa systemu totalitarnego.
Mocną stroną książki jest wcześniej przytoczona łatwość odbioru, oraz klimat pełen mroku, niedopowiedzeń i tajemnic niczym w "Imieniu Róży" Umberto Eco.

Książka niesie również inną uniwersalną wartość - wskazuje, że człowiek nie jest "samotną wyspą". W momencie, w którym bohater decyduję się zrezygnować z pomocy innych i sam prowadzić swój proces, przegrywa go i płaci za to wyrokiem. To idealne odzwierciedlenie największego problemu XXI wieku. Człowiek mieszka w wielkim skupisku ludzi, a jednak wciąż jest samotny.

Reasumując: książka ma bardzo przygnębiający i osaczający czytelnika klimat, pełen kobiet lekkich obyczajów, kłamstwa, łapówek, samotności i bezbronności. Pokazuje walkę człowieka z losem w miejscu, gdzie nie ma prawa bytu miłość platoniczna i wzniosła. W jej świecie nie ma ludzi dobrych, wszyscy mają jakiś "odcień szarości", z drugiej strony utwór wypełniony metaforami, uniwersalnymi przesłaniami i ważnymi pytaniami. Czy świat jest zły, czy ludzie? Czy bierność wobec zła sprawia, że stajemy się źli? Czy jest jeszcze czas, by móc coś naprawić ? "Proces" nie poda gotowych odpowiedzi, zmusi każdego do udzielenia subiektywnej odpowiedzi. Czy warto? Zdecydowanie tak, bo dzisiaj już tak wspaniałych książek nie ma zbyt wiele.
Magda Florczuk, Gimnazjum z DNJB w Hajnówce, Martyna Jacewicz "Lekcja życia"

Książka przedstawia problemy dwóch nastolatek (kuzynek), które pojawiają się w codziennym życiu. Dziewczyny nienawidziły siebie nawzajem. Ewa mieszkała w dużym mieście, a Ula na wsi. Dziewczyny w związku z problemami rodzinnymi przez jakiś czas musiały zamieszkać razem w domu Ewy. Bohaterki uczęszczały do jednej klasy i spowodowały tam duże zamieszanie.

Pojawiły się konflikty koleżeńskie, narosły problemy obyczajowe. Wypadek samochodowy Uli uświadamia dziewczynom co tak naprawdę w życiu jest ważne, a co jest błahostką. Polecam tę książkę zarówno czytelnikom gimnazjum i liceum. Książka jest pouczająca, porusza np. problemy narkomanii wśród młodzieży. Fabuła szybko wciąga czytelnika, jest wartka i ciekawa.

Emilia Samojłowicz, SP nr 21 w Białymstoku. Joanna Olech "Dynastia Miziołków"

Występuje w niej pięciu członków jednej rodziny. Wszyscy noszą zabawne przezwiska: Miziołek, Mały Potwór, Kaszydło, Mamiszon i Papiszon. Książka została napisana w formie pamiętnika. Każda historia opisana jest pod konkretną datą. Głównym bohaterem jest chłopiec - Miziołek, który opowiada o swojej rodzinie. Opowiadając o feriach i wakacjach, Miziołek stosuje formę listu.
Wszystkie historie opisywane są z humorem. Ogólnie książka jest bardzo ciekawa i zabawna.

Wojciech Olszewski, SP nr 21 w Białymstoku. Astrid Lindgren "Dzieci z Bullerbyn"

Moja ulubiona książka to "Dzieci z Bullerbyn". Jest ona niezwykle ciekawa. Występują w niej następujący bohaterowie: Lasse, Bosse, Lisa, Olle, Britta, Anna. W książce opisane zostały różne interesujące wydarzenia. Dzieci chodziły do szkoły we wsi o nazwie Wielka Wieś. Było w niej tak mało dzieci, że chociaż były one w różnym wieku, chodziły do jednej klasy. Codziennie spotykały je bardzo emocjonujące przygody.

Najbardziej spodobała mi się jedna z nich, kiedy pewnego dnia wracając ze szkoły, dzieci wpadły na pomysł, aby wejść na pole pełne wody, które należało do szewca Grzecznego (szewc nie był wcale grzeczny). Wchodząc na wysepkę udawały, że są na płynącym statku. Lasse był jego kapitanem. Ale kiedy chciały wracać "na ląd", najtrudniejsze okazało się zejście z wysepki. Kiedy szewc zauważył dzieci, wpadł w złość. Wybiegł z domu i bardzo głośno na nie krzyczał. W końcu jednak pomógł im wyjść na "suchy ląd". Kiedy dzieci były bezpieczne, zły szewc poszedł do domu. Lasse zorientował się, że na wysepce zostawił buty i musiał po nie wracać. Tym razem również nie obeszło się bez pomocy szewca. Na szczęście ta przygoda skończyła się szczęśliwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna