Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W internecie grasują samochodowi oszuści

Marcin Barnowski, www.gs24.pl
sxc.hu
Informatyk z Białego Boru, zdemaskował internetowych oszustów. Ważne, że nie dał się nabrać.

Sebastian D. szukał dla siebie pod koniec listopada Volkswagena Passata z dieslem 1.9 z rocznika 2003. Regularnie odwiedzał wielki portal ogłoszeniowy www.mobile.de. Zamówił tak zwany raport. Za darmo otrzymywał powiadomienia o nowych ofertach, które odpowiadały określonym przeze niego kryteriom wyszukiwania.

Wkrótce dostał informację o VW Passacie, który idealnie odpowiadał jego oczekiwaniom. Wóz z 2003 roku był oferowany przez osobę prywatną (pan Sebastian zastrzegł w kryteriach wyszukowania, że nie chce ofert od auto komisów), do tego w cenie za 4200 euro, o około 1000 euro taniej niż przeciętnie sprzedawcy żadają za Passaty z tego rocznika.

Polski informatyk nawiązał korespondencję z oferentem. Człowiek po tamtej stronie przedstawiał się jako Fin, który wrócił do swojego kraju z pracy w Niemczech i z niemieckim samochodem, który właśnie sprzedaje.

- Uderzyło mnie, że podawał niewiele konkretów. Na przykład nie podał numeru telefonu - opowiada białoborzanin. - Dopiero na moją prośbę przesłał go, ale gdy próbowałem zadzwonić do niego z telefonu internetowego, który automatycznie wyświetla nazwę kraju, okazało się, że to numer z Wielkiej Brytanii. W dodatku całymi dniami nikt go nie odbierał. Rzekomy Fin zignorował moje kolejne prośby o podanie fińskiego telefonu. Nie chciał mi też podać numeru VIN samochodu, który umożliwiłby mi jeszcze przed ewentualnym zakupem poznać historię tego egzemplarza w oparciu o dane fabrycznego serwisu.

Kolejny etap "wkręcania" Polaka rozpoczął się po kilku dniach. Pan Sebastian odebrał od oferenta e-maila z pytaniem, czy osobiście przyjedzie obejrzeć auto do Finlandii, czy też woli, aby auto mu wysłać, żeby mógł obejrzeć je sobie w Polsce i tu podjąć decyzję o ewentualnym kupnie. Rzekomy Fin zaznaczał, że koszty transportu auta bierze na siebie.

- Wybrałem oględziny w Polsce. Fin był ujmujący. Ani słowem nie wspominał o tym, że mam zapłacić jakąś zaliczkę albo depozyt. Wspomniał tylko, że będę miał pięć dni na podjęcie decyzji o kupnie i że mam kontaktować się z firmą transportową, która realizuje przesyłkę.

Firma występowała pod nazwą Euro - Mobile. Pan Sebastian wszedł natychmiast na jej stronę internetową. Była zrobiona profesjonalnie, w stylistyce przypominającej trochę mobile.de. Ponieważ jako informatyk jest wyczulony na te sprawy, zwrócił uwagę na adres domeny. Adresy firmy transportowej i rzekomego sprzedawcy auta miały taką samą końcówkę: liwe.com. To wskazywało, że są z tego samego serwera. Informatyk ustalił, że serwer jest na Trynidadzie.

- Firma transportowa poinformowała mnie, że przesyłka została już nadana i płynie do Polski, ale dostarczą mi ją dopiero gdy uiszczę depozyt w kwocie ceny auta, która ostatecznie wynegocjowąłem na 3.800 euro. Gdybym zdecydował się na zakup, oni przekażą to sprzedawcy, a jesli nie, to oddadzą. Już wiedziałem, że to przekręt. Strona tej firmy rozsypała się, gdy tylko podałem inny niż mój numer przesyłki.

Ostatecznie białoborzanin uratował pieniądze. Niestety, zrezygnował z zawiadomienia policji. - Raz zgłaszałem podobną sprawę i mam dość. Mają kompletnie nieżyciowe procedury. Zgłosiłem oszustwo "Głosowi" i administratorowi mobile.de - wyjaśnia

Źródło: Samochodowi oszuści grasują w internecie - www.gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna