Jagiellonia rozpoczyna dzisiaj podróż, jakiej w historii białostockiego klubu nie było. Celem odległy oraz nieznany Pawłodar w Kazachstanie i czwartkowy rewanżowy mecz z Irtyszem w I rundzie eliminacji Ligi Europy. Jaga broni skromnej zaliczki. Na Podlasiu zwyciężyła 1:0.
Nasi piłkarze mają niesłychanie napięty grafik. Wczoraj trenowali dwukrotnie - w siłowni i na boisku w Pogorzałkach. Dzisiaj przed południem mają jeszcze jedne zajęcia, po których rozpoczynają karkołomną wyprawę.
- Jedziemy autokarem do białoruskiego Mińska, tam nocujemy. We wtorek mamy trening i wieczorem odlatujemy do Pawłodaru. Lot zajmie jakieś pięć godzin - Probierz przedstawia plan podróży.
Ale logistyką wyprawy do Kazachstanu zajmuje się cały sztab ludzi pracujących w Jadze. Szkoleniowiec koncentruje się tylko na przygotowaniach do rewanżu z Irtyszem. Ma przy tym sporo kłopotów kadrowych. Kontuzjowani są Robert Arzumanjan i Mladen Kascelan, wciąż do pełni zdrowia nie wrócił Luka Pejović, a co najgorsze na uraz narzeka Tomasz Frankowski - strzelec zwycięskiego gola w pierwszym meczu z Irtyszem.
- W jednej z akcji Tomek zderzył się z bramkarzem. Spotkanie dograł do końca, ale kontuzja okazała się dosyć bolesna. W niedzielę Frankowski nie trenował, zobaczymy co będzie w poniedziałek - opowiada opiekun żółto-czerwonych. Dzisiaj mają być znane wyniki badań stłuczonego kolana.
Mamy nadzieję, że do czwartku z "Frankiem" wszystko będzie w porządku. Jego obecność jest niezbędna, gdy wciąż szwankuje skuteczność w białostockim zespole. To był największy mankament w grze Jagi w spotkaniu z Irtyszem.
Więcej w poniedziałkowej "Gazecie Współczesnej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?