Ogień zauważono w dzień - ok. godz. 14.
- Właścicielka obejścia spostrzegła dym wydobywający się z dachu w miejscu, gdzie przechodziły przewody elektryczne doprowadzające prąd do oświetlenia stodoły - mówi mł. insp. Jan Surel, oficer prasowy bielskiej policji.
Na miejsce wyruszyły trzy samochody straży pożarnej. Nie było jednak szans, by uratować budynek.
- Paliło się bardzo szybko, nie było ratunku - mówili przyglądający się akcji strażaków sąsiedzi. - A to wielka szkoda, bo właściciele to rodzina biedna. Pożar to dla nich wielkie nieszczęście.
Strażacy oszacowali straty na ok. 60 tys. zł. Za przyczynę pożaru wskazali zwarcie instalacji elektrycznej.
- Mamy okres zwożenia słomy i siana. Wystarczy iskra w poluzowanej instalacji, by zaczął tlić się kurz i pył ze zboża. A od tego pojawia się płomień - wyjaśnia mł. bryg. Jan Szkoda, rzecznik prasowy bielskiej straży pożarnej.
Tymczasem bielska policja nadal stara się ująć podpalacza, który w tym roku czterokrotnie podpalał stodoły w Krasnej Wsi.
- Na razie nie ma przełomu w śledztwie - przyznaje Surel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?