Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu haka

Anna Mierzyńska
W pozornie sennym miasteczku nad Nurcem wrze. Walka o władzę nie opiera się na poszanowaniu jakichkolwiek zasad. Czy liczy się zdanie wyborców?
W pozornie sennym miasteczku nad Nurcem wrze. Walka o władzę nie opiera się na poszanowaniu jakichkolwiek zasad. Czy liczy się zdanie wyborców? B. Maleszewska
Ciechanowiec. W mieście znowu wrze. Nic dziwnego. Wyniki kontroli w niektórych instytucjach podległych pod lokalny magistrat są naprawdę porażające! Zajęły się już nimi prokuratury i ABW. A opozycja poważnie myśli o odwołaniu obecnego burmistrza. Walka o władzę idzie na całego!

Ciechanowiec to od lat miasto poruszających lokalną społeczność konfliktów. Za poprzedniej kadencji największe emocje wzbudzał ówczesny burmistrz Sławomir Łapiak, powiązany układami towarzysko-rodzinnymi ze Starostwem Powiatowym w Wysokiem Mazowieckiem. Jego znajomości, a także wpływy osób, którym zależało na kontrolowaniu miasteczka, spowodowały, że burmistrz dość długo czuł się bezkarny w swoich działaniach i zapominał o elemencie niezbędnym w rządzeniu - o szacunku wobec swoich wyborców. Ci podczas wyborów w 2006 r. odsunęli go więc od władzy i postawili na nowego w tej branży Mirosława Reczko.

- Stara się i robi, co może. W przeciwieństwie do poprzedniego burmistrza chce zachować przejrzystość i informuje o wszystkich swoich działaniach - opowiada jedna z ciechanowieckich radnych. - A że się czasami myli? Że czasem popełnia błędy? Cóż, jest przecież zwyczajnym człowiekiem, jak my wszyscy.

Znacznie mniej wyrozumiali dla burmistrza są radni opozycyjni. Nie zamierzają wybaczać mu błędów i potknięć. Tym bardziej, że wielu z nich czuje się wciąż związanych z poprzednią ekipą, a nadzieja, że to, co było, mogłoby wrócić, jeszcze w nich nie umarła. Stąd całe zamieszanie.

Oferty tylko dla zachowania pozorów
Zaczęło się od kontroli. W 2007 r. Ciechanowiec przeżył bowiem najazd kontrolerów. Regionalna Izba Obrachunkowa w Białymstoku sprawdziła gminę, radę miejską, Muzeum Rolnictwa oraz Przedsiębiorstwo Robót Komunalnych FARE. Właśnie kontrola w tym ostatnim wywołała największe emocje w mieście. Inspektorzy wykryli bowiem ponad wszelką wątpliwość, że pracownicy przedsiębiorstwa fałszowali dokumentację przetargową!

- Szereg ujawnionych wówczas spraw jest już badanych przez prokuraturę, przekazała je do niej Regionalna Izba Obrachunkowa. My sami nie możemy wyciągnąć konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za te nieprawidłowości, ponieważ dochodziło do nich w poprzedniej kadencji, a ówcześni szefowie już nie pracują w Przedsiębiorstwie Robót Komunalnych - wyjaśnia Mirosław Reczko, burmistrz Ciechanowca.

A byłoby za co odpowiadać. Kontrolerzy sprawdzili dokumenty dotyczące wyboru firm wykonujących: remont poddasza w urzędzie miejskim, wykonanie chodnika wokół zalewu rzeki Nurzec oraz dostawę materiałów do budowy tego chodnika. Najbardziej zastanowiło ich nie to, że wszystkie prace wykonywała ta sama firma, tylko... charakter pisma na ofertach firm starających się o otrzymanie wymienionych zleceń. Przyjrzeli się bliżej formularzom i odkryli, że oferty wypełniali nie przedsiębiorcy, nie ich pracownicy, tylko osoby zatrudnione w Przedsiębiorstwie Komunalnym FARE! Nieprawdopodobne? A jednak! Lektura zaleceń pokontrolnych nie pozostawia wątpliwości:

"Wskazane zamówienia zostały udzielone z pominięciem przepisów, a dokumentacja została sporządzona jedynie w celu stworzenia pozorów przeprowadzenia przez zakład postępowania na zasadach konkurencyjności. Świadczy o tym fakt, iż znajdujące się w dokumentacji oferty wykonawców były sporządzane przez pracowników FARE. Z wyjaśnień pracowników wynika, że sporządzali oni oferty na ustne polecenie ówczesnego dyrektora FARE" - napisali kontrolerzy. Co więcej, nawet oferta firmy, z którą zakład podpisywał umowy, została stworzona przez pracowników zakładu. A odręczny podpis na niej był sporządzony tym samym charakterem pisma, co podpis na ofercie konkurencyjnej firmy!

To tylko niewielki fragment z wielostronicowej listy nieprawidłowości, do których dochodziło w Przedsiębiorstwie Robót Komunalnych. Wszystko wskazuje na to, że osobą odpowiedzialną za większość z nich jest Tomasz P., były dyrektor przedsiębiorstwa. Tomasz P. nie składa jednak broni. Razem z byłym burmistrzem Sławomirem Łapiakiem i kilkoma innymi mieszkańcami Ciechanowca założył stowarzyszenie, które od razu na początku swojej działalności zawiadomiło... prokuraturę. Doniosło na obecnego burmistrza.

- Ale oni zawiadomili służby o sprawach, które już były sprawdzane przez prokuraturę i ta nie znalazła w nich nic istotnego - denerwuje się Reczko. W sumie ta sytuacja go jednak nie dziwi, ponieważ od dawna opozycja próbuje go wygryźć ze stołka. A w Ciechanowcu od lat najlepszą metodą "wygryzania" jest powiadomienie prokuratury. Bynajmniej nie dlatego, że prokuratorzy rzucali się na każdą informację jak pies na kość, bo było raczej odwrotnie. Tylko dlatego, że śledztwa prowadzone przez organy ścigania to najlepszy sposób, by podkopać autorytet władzy u wyborców. Były burmistrz Sławomir Łapiak doskonale wie, że ten sposób działa, bo m.in. dzięki takiemu zachowaniu byłej opozycji sam stracił stanowisko. Czyżby więc zamierzał zastosować teraz tę samą metodę wobec swego konkurenta? A konkurent jest coraz groźniejszy. To za jego rządów wychodzą na jaw przekręty poprzedniej ekipy, jak choćby opisane wyżej. Co jeszcze może ujrzeć światło dzienne?

Sprzedała termosy, straciła mandat
Szybszy efekt zniszczenia groźnego konkurenta miała przynieść inna strategia, wymierzona nie tylko w burmistrza, ale też w popierających go radnych. Tym razem z wyników kontroli skorzystać chciała właśnie opozycja. Na sesji rady miejskiej pod koniec marca zapadła decyzja, że dwójka radnych traci swoje mandaty - za łamanie prawa, zgodnie z ustaleniami inspektorów Regionalnej Izby Obrachunkowej. Tyle że tym razem inspektorzy fatalnie się pomylili, do czego RIO się przyznało. Ale tego już radni nie przyjęli do wiadomości.

Inspektorzy kontrolujący radę miejską uznali, że dwójka ciechanowieckich radnych jest zatrudniona przez gminę, co w świetle prawa jest zabronione. Z czego wyciągnęli takie wnioski? Zumów, do których dotarli. Radny Jan Grabowski zawarł trzy umowy-zlecenia z ciechanowieckim zakładem komunalnym. Od lat, dzięki wielu interpretacjom przepisów, wiadomo, że nie jest to przeszkodą w sprawowaniu funkcji radnego, ponieważ radnego w zakładzie komunalnym nie zatrudnia burmistrz, tylko kierownik zakładu. Właśnie z tego powodu radni mogą być np. nauczycielami w szkołach gminnych, chociaż placówki oświatowe podlegają pod gminę. Ale nauczycieli zatrudnia dyrektor, a nie burmistrz czy wójt. I to w świetle prawa jest dopuszczalne. Inspektorzy RIO mieli jednak własne zdanie na ten temat.
Jeszcze ciekawsze ustalenia dotyczyły radnej Moniki Wiązowskiej, prywatnie właścicielki sklepu w Ciechanowcu. Według inspektorów złamała ona prawo, bo w jej sklepie Urząd Miejski w Ciechanowcu zrobił raz zakupy za 673 zł. Żeby było zabawniej, z zakupionych wówczas termosów korzysta właśnie rada miejska. Monika Wiązowska nie ma się jednak z czego śmiać, a zarobione wówczas 673 zł uważa pewnie za najbrudniejsze pieniądze jakie w życiu widziała. Kontrolerzy uznali bowiem, że zawarta wówczas umowa kupna-sprzedaży jest równorzędna z... umową o pracę! To zaskakujące, że tak absurdalna interpretacja przepisów, które zabraniają radnemu świadczenia pracy na rzecz gminy, mogła komukolwiek przyjść do głowy.

Radni wiedzieli lepiej
Gmina odwołała się od tych ustaleń do kolegium izby. Te już w połowie lutego cofnęło zarzuty. Niestety, pomyłka inspektorów okazała się wyjątkowo przydatna politycznie. Do końca kwietnia rada musi bowiem zagłosować nad absolutorium dla burmistrza. Jeśli burmistrz go nie dostanie, przed jego przeciwnikami otwiera się łatwa możliwość przejęcia władzy. Wystarczy doprowadzić do odwołania Reczki w gminnym referendum, a potem wygrać nowe wybory. Radni opozycji szybko zorientowali się, że jeśli podczas tego ważnego głosowania dwójki radnych popierających burmistrza, czyli Grabowskiego i Wiązowskiej, nie będzie, burmistrz nie dostanie absolutorium. Złożyli więc wniosek o wygaszenie mandatów pechowym radnym. Ci próbowali się bronić, podczas sesji przedstawili decyzję izby, na mocy której cofnięto wobec nich zarzuty, ale to nie pomogło. Radni chcieli te uchwały przegłosować, więc je przegłosowali - i już.

- Projekty uchwał o wygaszeniu mandatów dostałam dopiero na sesji, nie zapytałam prawnika o opinię, tylko poddałam uchwały pod głosowanie - przyznaje Krystyna Olędzka, przewodnicząca Rady Miejskiej w Ciechanowcu. - Teraz uchwały trafiły do wojewody i to on zdecyduje, czy są zgodne z prawem.

- Ale nie czuje się pani odpowiedzialna za to, że one w ogóle były głosowane? Przecież właśnie pani mogła do tego nie dopuścić.

- Ale to ja mam się teraz wypowiedzieć, przed rozstrzygnięciem wojewody? To tak ogólnie to ja się czuję odpowiedzialna, ja się za wszystko czuję odpowiedzialna...
Władza może wszystko?

Zanim jednak wojewoda unieważni uchwały, może być już po głosowaniu nad absolutorium!

- Ktoś próbuje się mnie pozbyć i stąd cała akcja pozbawiania radnych mandatów - nie ma wątpliwości burmistrz Reczko. - Ludzie, którzy chcą mnie usunąć ze stanowiska, od jakiegoś czasu prowadzą ożywioną działalność.

Podlaski Urząd Wojewódzki zapewnia, że ze względu na okoliczności zrobi wszystko, by procedurę unieważniania uchwał przeprowadzić najszybciej jak to tylko możliwe. Burmistrz może więc dostanie absolutorium. Ale w Ciechanowcu zapewne na tym się nie skończy. Bo dla niektórych jego mieszkańców władza jest najważniejsza. To cel sam w sobie. Można dla niego złamać najbardziej podstawową zasadę etyczną samorządowców: z kolegą z rady można się kłócić, można mieć do niego pretensje, ale też nie da mu się zrobić krzywdy przez nikogo z zewnątrz. Bo to przecież kolega. Wśród politycznej elity Ciechanowca nawet takie zasady, zdaje się, nie obowiązują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna