Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu rodzinnych korzeni dotarła do Łomży

Przemysław Mazur
Pogoda nie dopisała. Mimo to Nahema Zilberman z ekscytacją odwiedzała miejsca, w których bywała jeszcze przed II wojną światową.
Pogoda nie dopisała. Mimo to Nahema Zilberman z ekscytacją odwiedzała miejsca, w których bywała jeszcze przed II wojną światową.
Nigdy nie przestała wierzyć, że pewnego dnia tu powróci. Po wielu latach nareszcie się udało.

Wspólne dziedzictwo

Wspólne dziedzictwo

Łomża leży poza szlakiem wędrówek turystów z Izraela, mimo że wielu ich przodków zamieszkiwało nasze miasto i jego okolice. Z pewnością jednak przydałaby się chociaż jedna tablica informująca o szczególnie ważnych miejscach dawnej społeczności żydowskiej. Nawet jeśli nie dla przyjezdnych, to chociaż dla łomżyniaków zainteresowanych przeszłością regionu.

Nahema Zilberman od przeszło siedemdziesięciu lat mieszka w Izraelu. Na świat przyszła jednak w Pułtusku. Będąc dzieckiem, bardzo często bywała w Łomży u swojego dziadka. Nahum Goldstein był właścicielem kamienicy przy ul. Stary Rynek nr 21 (według przedwojennej numeracji). Prowadził tu sklep oraz winiarnię, której potrzeby w zupełności pokrywała niewielka fabryczka wina jej ojca w Pułtusku.

- Rodzice zajmowali się wyrobem tego trunku również po wyemigrowaniu do Palestyny - mówi Nahema Zilberman. - Gdy w 1943 roku nieopodal Tel Avivu kwaterowały oddziały generała Andersa, żołnierze chcieli pić tylko wino mojego taty. Ponoć jego smak przypominał im rodzinne strony - dodaje.

Na szlaku przeszłości
W podróż sentymentalną wybrała się w towarzystwie syna Mosze, jego małżonki oraz dwójki wnucząt. Pomysł wyprawy zrodził się dzięki kontaktom z Szoszaną Donin prowadzącą w Tel Avivie Dom Łomży (jej ojciec pochodził z okolic naszego miasta). Przybyszami zaopiekował się Zbigniew Ciszek, który wraz ze swoim kolegą oprowadził ich po nieformalnej "ścieżce pamięci".

W trakcie okupacji kamienica dziadka Nahemy popadała w ruinę. Gdy front wschodni zatrzymał się na Narwi, Niemcy dokonali w zabudowie miasta wielu zniszczeń. Ucierpiał również wspominany budynek, zwłaszcza elewacja frontowa. Po wojnie odbudowano go według standardów architektury socjalistycznej, dlatego Nahema miała problem z rozpoznaniem kamienicy z dzieciństwa.

Tych miejsc już nie ma
Na miejscu niegdyś górującej nad rynkiem synagogi (wyższej niż ratusz miejski) wznosi się obecnie budynek, w którym mieszczą się m.in. księgarnia i biuro podróży. Przed wojną to właśnie tutaj mieszkali niemal wyłącznie Żydzi.

Nahema zatrzymała się m.in. przy tablicy upamiętniającej likwidację getta, budynku przy Senatorskiej 7 (dawny żydowski dom dziecka) oraz korcie tenisowym usytuowanym na miejscu szkoły rabinicznej. Goście nie ominęli też cmentarza przy ul. Zielonej. Przy okazji zwiedzili także rejony, gdzie do dziś widać resztki fundamentów przedwojennej zabudowy.

W środę Nahema i jej rodzina wyruszyli do Lublina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna