Spis treści
Witacz dożynkowy w Sierakowie atrakcją sezonu
Pod koniec sierpnia przy drodze wojewódzkiej nr 554 staje zaskakujący wielością elementów i rozmiarem witacz dożynkowy. Była już wiejska zagroda, tradycyjne wesele, a rok temu kościół z ołtarzem, księdzem i witrażami. Już wtedy zastanawiałam się, jak przebić tak okazałą budowlę. Co jeszcze można wymyślić, by zadziwić przejezdnych? Mieszkańcy chyba musieliby zbudować zamek! I zbudowali.
Sierakowo to wieś w województwie kujawsko-pomorskim, w powiecie golubsko-dobrzyńskim, w gminie Kowalewo Pomorskie. Robi się o niej głośno (już na całą Polskę) właśnie pod koniec lata, gdy stawiają witacz informujący, gdzie i kiedy odbędą się lokalne dożynki. Tłumnie zjawiający się tu odwiedzający szybko zapełniają kolejne księgi gości.
– Zbliżamy się do 3 tysięcy wpisów w księdze gości, zapełnia się trzeci, 96-kartkowy zeszyt – mówi Marta Pawlik-Śliwa, sołtys Sierakowa. – Już rok temu 2,2 tys. wydawało nam się rekordem nie do pobicia – dodaje.
Wpisy pochodzą nie tylko z całej Polski, ale i różnych zakątków Europy, a nawet Ameryki Północnej i Południowej. Zachwyt nad pomysłowością i wykonaniem wylewa się z kolejnych stron księgi przy witaczu, która stała się tu tradycją. – To dla nas pióra do skrzydeł, dzięki którym chce nam się działać na kolejny rok.
Zamek ze słomy przyciąga gości, a budowa integruje mieszkańców
Witacz na kilka tygodni staje się atrakcją turystyczną. W sobotnie wczesne popołudnie, kiedy przez Sierakowo przejeżdża nasza rozmówczyni, mieszkanka regionu, na polu stoi 5 aut, a witacz zwiedza kilkanaście osób.
Na różnym etapie i z różną intensywnością w budowę witacza-zamku było zaangażowanych ok. 25 osób. Jak sprawić, że tylu mieszkańców chętnie i zgodnie działa na rzecz budowy słomianej dekoracji? – Nie wiem, jak to się dzieje. Sekret chyba tkwi w tym, że mieszkańcy mocno identyfikują się z naszą miejscowością i kochają ją – uważa sołtyska.
Głównym motorem działania przy stawianiu witacza dożynkowego jest koło gospodyń wiejskich, rada sołecka i wspierające je OSP. Z różnych propozycji wyłania się jedna i KGW zaczyna planowanie. Włączani są mężowie pań z KGW. W tym roku wyliczenia na zapotrzebowanie słomy i uzgadnianie, kto ją przekaże, zaczęły się już na przełomie lutego i marca. – Baliśmy się, czy jej wystarczy, bo rok zapowiadał się słaby – wspomina Marta Pawlik-Śliwa.
Każdy ma swoje zadanie i nie trzeba tego specjalnie ustalać. – Działamy jako KGW już 14 lat i wiemy, kto, w czym jest dobry i że słowo jest droższe pieniędzy – mówi pani Marta.
Ozdoba pełna atrakcji
Przy wejściu do słomianego zamku, nad księgą gości widnieje rymowane powitanie:
Dziś w królestwie Sierakowo
Wita książę z białogłową
na dziedzińcu na swych gości
czeka paru jegomości
gęsiareczka gęsi pasa
niedźwiedź jest tu zamiast w lasach
kramik mały ma przekupka
a zrobiła to sierakowska grupka.
Jest też jeszcze jedno przesłanie, uprzedzające, że kto nie wpisze się przy bramie, tego czeka wnet w dybach stanie. Jak na zamek przystało, dyby również znajdziemy na zamkowym terenie. Pierwsze kroki goście stawiają przez zwodzony most, a ten pozwala pokonać wykopaną tu fosę.
Zgodnie z rymowaną zapowiedzią nad księgą gości na dziedzińcu zamkowym jest przekupka z kramikiem. Handluje warzywami i pieczywem. Stoi tu także gęsiareczka, która pasa gąski i słomiane kurki. Nieco dalej znajduje się niedźwiedź ze swym opiekunem.
Z zamkowego okna spogląda jasnowłosa królewna, u którego dołu na swym wiernym rumaku zasiada książę.
Fosa, zwodzony most, herb nad oknem królewny i strażnik na murach. Autorzy budowli zadbali o szczegóły. Baszty i zamkowe ściany to konstrukcja sięgająca w najwyższych punktach ok. 6 metrów. Do budowy mieszkańcy Sierakowa wykorzystali ciągnik z ładowaczem, siłę ludzkich mięśni z pomocą wideł, koparkę do przygotowania fosy zamkowej. W końcu przed zamkiem nie mogło jej zabraknąć.
Wykorzystano dziesiątki słomianych bel i setki kostek słomy. Pod koniec sierpnia sołtys Sierakowa szacuje, że ozdoba postoi na polu jeszcze ok. 2 tygodnie.
Z ciekawością czekam na to, co za rok powstanie w Sierakowie.