Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waży ćwierć tony. I mówi: dość

Urszula Ludwiczak [email protected]
Bogusław Dudziński waży 250 kg. Chociaż przyzwyczaił się do tego, że jest duży, marzy o tym, aby schudnąć przynajmniej o połowę.
Bogusław Dudziński waży 250 kg. Chociaż przyzwyczaił się do tego, że jest duży, marzy o tym, aby schudnąć przynajmniej o połowę. W. Wojtkielewicz
Gdyby pan Bogusław chciał polecieć samolotem, miałby duży problem, bo nie zmieściłby się na jednym siedzeniu. Żeby się zważyć, musi szukać towarowej wagi! Zrodziła się więc obawa, że i operacyjny stół może go nie udźwignąć.

Czterdziestoletni Bogusław Dudziński tydzień temu przyjechał ze wsi Zarzeczany koło Gródka do białostockiego szpitala. Jednak zaplanowaną dla niego na piątek operację trzeba było odwołać z powodu... wagi pacjenta. Lekarze nie byli pewni, czy stół operacyjny wytrzyma ciężar ważącego 250 kilogramów mężczyzny.

Jest on najcięższym pacjentem, z jakim mieli do tej pory do czynienia w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Przy wzroście 178 cm waży bowiem aż ćwierć tony, co oznacza, że jego wskaźnik BMI wynosi 80 (a o dużej otyłości mówi się, gdy ten wskaźnik przekracza 50).

Ale pan Bogusław i tak jest teraz szczuplejszy, niż jeszcze dwa lata temu. W 2010 roku, jako 38-latek, ważył prawie 270 kilogramów!

- Ale mimo to ciągle jestem sprawny fizycznie - podkreśla 40-letni dziś Bogusław Dudziński. - Choć oczywiście nadmiar ciała coraz bardziej przeszkadza w życiu.

Przede wszystkim jednak zaczyna poważnie zagrażać jego zdrowiu. Dlatego zdecydował się na operację odchudzającą w białostockiej klinice.

Duży jest od dzieciństwa

Pan Bogusław wspomina, że zawsze, odkąd pamięta, był pulchny. Gdy się urodził, ważył 4,6 kg. Ale tyle samo ważył też jego brat, a i siostra nie była chucherkiem (4 kg). Jednak tylko on od początku miał problemy z wagą, chociaż, jak zapewnia, nigdy się nadmiernie nie objadał.

- Ale zawsze pod względem masy górowałem nad kolegami - opowiada. - Jakoś sobie z tym radziłem, chociaż w szkole słyszałem docinki ze strony niektórych rówieśników.

Do 18. roku życia utrzymywał jednak wagę poniżej stu kilogramów. Dopiero gdy wszedł w dorosłość i zaczął pracować fizycznie, kilogramów zaczęło przybywać praktycznie z dnia na dzień.

- Waga rosła sama z siebie - zapewnia mężczyzna bezradnie rozkładając ręce. - Po prostu mam chyba genetyczne skłonności do tycia. Mnie się zdaje, że jem normalnie, jak każdy. Może te kilogramy to efekt tego, że jem nieregularnie? - zastanawia się. - No bo i prawda, że najwięcej zjadam wieczorem, jak wracam z pracy i zaraz po obfitym posiłku idę spać. A w pracy w ciągu całego dnia jem tylko 3-4 kanapki, to i wieczorem jestem bardzo głodny. No i lubię słodycze, ale staram się nie jeść ich za często, najwyżej kilka kostek czekolady na raz. Kilka razy próbowałem się odchudzić, ograniczać jedzenie, ale pomagało na krótko, potem zaraz znowu waga wracała, i to z nawiązką.

Od wielu już lat pan Bogusław nawet nie był w stanie kontrolować swoich przyrastających kilogramów, bo żadna domowa ani lekarska waga nie ma takiej skali, jakiej on potrzebuje. Ale czasem, tak z ciekawości, stawał na wadze towarowej, w pracy. Pamięta, że 200 kg przekroczył w momencie, gdy rzucił palenie.

- To wtedy doszedłem do prawie 270 kg! - podkreśla.

Pół roku nosił w żołądku balon

Wtedy też zaczęło mu poważnie szwankować zdrowie: skakało ciśnienie, bolały stawy. Zaczął więc szukać ratunku i zgłosił się do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Okazało się jednak, że przy takiej otyłości nie można tak od razu wykonać operacji zmniejszającej żołądek. Mężczyźnie zaproponowano inną metodę, która miała go odchudzić - balon w żołądku.

- Nosiłem go przez pół roku i w tym czasie udało mi się zrzucić niemal 20 kg - opowiada pan Bogusław. - Balon pomagał mi mniej jeść, bo wypełniał żołądek. Ale jak mi go wyjęli, to waga znowu poszła w górę.

Z kilogramami wróciły stare problemy.

- Waga coraz bardziej przeszkadza mi w pracy, bo nie mogę np. wejść po drabinie - wyznaje mężczyzna. - Czasem chodzę na spacer, ale przeważnie wszędzie jeżdżę samochodem. No i nie mogą nosić takich ubrań jak bym chciał, bo w moim rozmiarze wybór jest niewielki...

W tym roku pan Bogusław ponownie zwrócił się po pomoc do białostockich lekarzy. I tym razem został zakwalifikowany do tzw. rękawowej resekcji żołądka.

- Zostanie mi go tylko 20 procent! - cieszy się Dudziński. - Na początek będę mógł co prawda spożywać tylko płyny, a potem jakieś papki i trzeba będzie wszystko miksować, ale potem będę mógł normalnie żyć!

Dla pana Bogusława to ostatnia szansa

Białostoccy chirurdzy wykonują operacje bariatryczne (leczące otyłość) od siedmiu lat, ale jeszcze nigdy nie mieli tak "potężnego" pacjenta jak pan Bogusław. Z tego też powodu i przygotowania do operacji są większe. Lekarze obawiali się bowiem, że stół operacyjny może nie utrzymać 250-kilogramowego mężczyzny i po tym, jak w piątek odesłano go do domu, na poniedziałek zamówiono wizytę serwisanta firmy produkującej szpitalny sprzęt.

- Otyłość jest coraz większym problemem i podejrzewamy, że będą do nas trafiać coraz ciężsi pacjenci, dlatego już zamówiliśmy stół, który wytrzymuje do 400 kg i bardziej wytrzymałe łóżka - mówi prof. Jacek Dadan, kierownik I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Endokrynologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Zabieg u pana Bogusława będzie też trwał dłużej, niż zwykle. Chirurdzy wykonają go laparoskopowo.

- Nasi lekarze mają już duże doświadczenie w wykonywaniu tego typu zabiegów - zapewnia prof. Dadan. - Do tej pory pomogliśmy prawie 400 pacjentom z całej Polski. W naszej klinice wykonujemy wszelkie operacje, jakie są stosowane obecnie w chirurgii bariatrycznej.

Do tej pory najcięższy pacjent kliniki ważył 222 kg. Po zabiegach chorzy chudli nawet po około 100 kg.

- Za około pół roku podsumujemy, jakie efekty dała operacja pana Bogusława i zdecydujemy, czy potrzebne są dalsze działania - zapowiadają lekarze.

Po operacji pan Bogusław będzie musiał zmienić styl życia, stosować dietę. Będzie pod stałą opieką kliniki. Jeśli zastosuje się do zaleceń, efekty będą szybko widoczne.

- Zrobię wszystko, co trzeba, bo ta operacja to dla mnie ostatnia szansa - zapewnia Dudziński. - Mam nadzieję, że teraz schudnę przynajmniej o połowę.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna