Wigierski Park Narodowy. Przepisy każdy czyta, jak chce

Sytuacja jest kuriozalna - mówi Michał Mackiewicz z Wigierskiego Stowarzyszenia Mieszkańców Wsi. - Jak często się zdarza, tak i w tym przypadku prawo jest sprzeczne.

O tym problemie pisaliśmy w ubiegłym roku. WPN zaczął obciążać właścicieli pomostów za użytkowanie gruntów znajdujących się pod tymi konstrukcjami. Część mieszkańców płaci, część nie.
- Prawo wodne reguluje to w sposób jednoznaczny - mówi Mackiewicz. - Nikt nie powinien płacić.

Nie powinni płacić

Parę dni temu mieszkańcom nadwigierskich wsi w sukurs przyszedł Sąd Okręgowy w Olsztynie. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który zarządza m.in. Jeziorem Mikołajkim, domagał się opłat od znajdujących się na wodzie pomostów. Bo są one wykorzystywane do celów komercyjnych - żeglarze płacą, kiedy tam cumują. Sąd uznał jednak, że prawo wodne, które jest właściwym w tym przypadku aktem prawnym, kwestii opłat nie reguluje w ogóle. W takiej sytuacji nie można więc ich wyznaczać. To rozstrzygnięcie jest już prawomocne.

RZGW opłaty naliczał podobnie jak WPN - od gruntów pod pomostami. - Dla nas to bardzo ważne rozstrzygnięcie - komentuje Michał Mackiewicz. - Mamy nadzieję, że WPN wyciągnie z tego wnioski.

Sprzeczne prawo

Jacek Łoziński, dyrektor parku, uważa jednak, że sprawa wcale taka oczywista nie jest. Bo kierowana przez niego instytucja domaga się opłat nie na podstawie prawa wodnego, lecz ustawy o ochronie przyrody.

- Nie sądzę więc, byśmy działali niezgodnie z prawem - mówi. M. Mackiewicz przyznaje, że sprzeczność w polskich przepisach rzeczywiście występuje. - Parę miesięcy temu poinformowaliśmy nawet o tym ministra środowiska, ale wciąż nam nie odpowiedział - mówi. - Uważamy jednak, że w stosunku do pomostów należy stosować prawo wodne, a nie inne przepisy.

W środę zapytaliśmy o tę sprawę biuro prasowe ministerstwa środowiska. Jednak odpowiedzi na nasze pytanie nie otrzymaliśmy.

Do tematu wrócimy.